źródło |
Emma to dobra dziewczyna. Jest najlepszą uczennicą w szkole, naczelną gazetki szkolnej, uprawia sporty, nieźle maluje i regularnie odwiedza bibliotekę. Jednym słowem – angażuje się we wszystko, co będzie trzymać ją dłużej poza domem. Dzieje się tak, ponieważ tam dziewczyna jest ofiarą przemocy: zarówno psychicznej, jak i fizycznej. Ta część fabuły wydaje się oryginalna, inne są niestety gorsze. Emma oczywiście poznaje chłopaka. Chłopak ten naturalnie jest nowy w szkole i wygląda jak młody bóg – jak by brakowało takich w literaturze młodzieżowej.
Akcja moim zdaniem to zwykły chłam. Postać Carol, ciotki Emmy, jest przerysowana, a sceny przemocy niekiedy przesycone. Pojawienie się Evana w książce (zaraz po rozpoczęciu!) to kompletna porażka, żywcem ściągnięta z większości popularnych dzisiaj książek dla młodzieży. Myśląc o początku, mam mieszane uczucia; autorka obdarzyła nas wymuszonym, sztucznym dramatyzmem, a później zaprezentowała nam szablonowy wątek romantyczny.
Nie ma co ukrywać, że przez wiele scen autorka gra na naszych emocjach. W jednym momencie nawet taki nieczuły potwór jak ja poczuł się zobowiązany do uronienia kilku łez. Skoro mowa o graniu na emocjach, nie mogę nie wspomnieć o zakończeniu. Ostatni rozdział czytałam z wytrzeszczonymi oczami i otwartymi ustami, tak mnie zszokował. Po przemyśleniu dochodzę do wniosku, że wygląda to tak, jakby autorka nie wiedziała, jak zakończyć powieść, i bardzo usilnie starała się przekonać nas do siebie – i do sięgnięcia po następną część. Odgrywana tam scena jest mało prawdopodobna nawet w tej szalonej książce.
Trzeba jednak przyznać, że powieść wciąga. W pewnym momencie fabuła grubą kreską odgradza się od szablonów, a czytanie zaczyna sprawiać nieskrywaną przyjemność. Donovan w ciekawy sposób równoważy zło szczęściem, a szczęście złem. W książce jest to szaro, to znów kolorowo. Pod tym względem podoba mi się postać Carol, która wnosi tę makabryczną świeżość, gdyż główna bohaterka wreszcie ma prawdziwe problemy. To jest to, co wyróżnia Powód by oddychać spośród innych książek.
Mimo tych kilku niepochlebnych słów muszę przyznać, że w ogólnym rozrachunku książka podobała mi się i w sumie cieszę się, że po nią sięgnęłam. Dla jednego z nielicznych opisów przemocy w rodzinie było warto.
Prześlij komentarz
Wiele dla nas znaczą Wasze opinie, dlatego dziękujemy za każdy zostawiony ślad i zachęcamy do komentowania i dzielenia się swoimi przemyśleniami.