źródło |
Laurel od wielu lat zajmuje się pomocą. Razem z bratem stworzyła szpital oraz dom Zion, który udziela schronienia kobietom i dzieciom uciekającym przed brutalnym mężem lub ojcem. Czuje satysfakcję z wykonywanej pracy. Ludzie kochają ją i szanują. Jest dla nich promykiem słońca, który oświetla im drogę do nowego życia. Jest jedną z nich. Lecz nikt nie pomyślałby, kim jest naprawdę – hrabiną, która od dziesięciu lat jest mężatką. Czy gdyby znali prawdę, nadal Laurel byłaby dla nich aniołem? Czy Kirklandowi uda się odzyskać żonę mimo demonów przeszłości? Jaka niespodzianka czeka to małżeństwo?
Tytuł: Lawendowa Dama
Autor: Mary Jo Putney
Wydawnictwo: Amber
Nigdy wcześniej nie słyszałam o tej książce ani autorce. Zachęcił mnie dopisek: romans historyczny. Pewnie was zdziwi, dlaczego akurat zainteresował mnie romans, który należy do gatunku niezbyt lubianego przeze mnie. Dzielnie trzymam się swojego postanowienia, by otworzyć się na nowe, a że romansu historycznego nigdy nie czytałam, postanowiłam spróbować. I, niestety, moje wcześniejsze przypuszczenia do tego typu powieści spełniły się. Książka nie przypadła mi do gustu i raczej nie zachęciła do lepszego poznania gatunku.
Jedyną zaletą, którą znalazłam w Lawendowej Damie (oprócz intrygującego tytułu), jest historia w niej opisana. Podejrzewam, że każda kobieta chciałaby choć na chwilę znaleźć się w ciele Laurel i przeżyć wszystkie przygody, uniesienia. Opowieść Laurel nie jest jakoś bardzo emocjonująca, ale po ciężkim dniu pełnym problemów i żmudnej pracy taka odskocznia jest idealna, by odpocząć i znaleźć się w innym świecie. Obserwowanie zmagań innych ludzi czasami pozwala się zrelaksować.
Niestety, nie umiałam polubić głównej bohaterki. Była aniołem, który dawał ciepło i miłość każdej istocie na tym świecie. Nie można było znaleźć u niej ani jednej wady, co bardzo mnie irytowało. Nie ma takich ludzi na świecie. Laurel była zbyt wyidealizowana. Zamiast w naturalny sposób motywować do działania (jak zwykle wpływają na mnie tego typu postacie) zniechęcała mnie do siebie i często wręcz przerażała tą doskonałością. W dodatku nie mogłam zrozumieć jej zachowania wobec Kirklanda. Od początku powieści zastanawiamy się, dlaczego opuściła go. Myślałam, że będą to przyczyny mające swoje uzasadnienie. Zawiodłam się na tym. Były straszne, ale według mnie niesłuszne. To jest jeden przykład postępowania głównej bohaterki, a można by dać ich o wiele więcej.
Nie mogę również zaakceptować fabuły. Ona też odchodziła od realności, choć ukazywała świat, który jest nam znany, mimo że wydarzenia działy się kilka wieków temu. Relacje między bohaterami były zbyt proste przy wielkich problemach, które rozwiązywały się w niezrozumiały sposób. Zabrakło mi również tego klimatu. Anglia za czasów Napoleona to bardzo ciekawy temat, który interesował mnie. A powieść mogłaby odbywać się w każdym czasie, gdyby nie krótka wzmianka na ten temat.
Nie zniechęcam was do tej powieści, gdyż można spędzić przy niej miłe chwile. Tylko ostrzegam, żebyście wybrali dobry okres, by ją przeczytać. Obecnie jestem pełna energii. Podejrzewam, że gdybym czytała Lawendową Damę na przykład na koniec roku szkolnego, przemówiłaby do mnie. Można całkowicie oderwać się od trudnej rzeczywistości i przenieść w świat często naiwny, ale pozwalający na wytchnienie.
Prześlij komentarz
Wiele dla nas znaczą Wasze opinie, dlatego dziękujemy za każdy zostawiony ślad i zachęcamy do komentowania i dzielenia się swoimi przemyśleniami.