źródło |
Pierwsza miłość to coś pięknego. Coś, przez co człowiek nie może zmrużyć w nocy oka, pragnąc być przy tej drugiej osobie. To czas radości, ale i obawy. Strach przed utratą drugiej połówki potrafi skutecznie spędzić sen z powiek. Kiedy w liceum lub na wcześniejszych etapach edukacji zauważa się na korytarzu nieśmiało trzymające się za ręce pary, w głębi duszy się im kibicuje. Każde wsparcie jest ważne wobec zjawiska, jakim jest pierwsza miłość. Miłość, która zwykle nie ma prawa przetrwać.
Tytuł: Eleonora & Park
Autor: Rainbow Rowell
Wydawnictwo: Otwarte
Eleonora miała rację – nigdy nie wyglądała ładnie. Wyglądała jak dzieło sztuki, a sztuka nie może być po prostu ładna; sztuka ma wywoływać emocje.
Park prawie niczym się nie wyróżnia. Zakochany w komiksach, spędza większość czasu na ich czytaniu, a także na słuchaniu muzyki. Stara się przetrwać licealną dżunglę. Pewnego dnia w autobusie pojawia się nowa dziewczyna, której trudno nie zauważyć. Na głowie burza pomarańczoworudych włosów, stare dżinsy oraz męska koszula. Nie mówiąc już o krawacie. Mimo początkowych niechęci młodzi zaczynają się zbliżać do siebie coraz bardziej. Tylko... czy to ma sens?
Eleonora & Park to książka, której premiera nie odbyła się bez echa. Do tej pory panuje szum na tę powieść i słowo daję – widzę ją wszędzie! Po zerknięciu na nią w księgarniach byłam naprawdę sceptycznie do niej nastawiona. Ot co, kolejna pusta młodzieżówka, po której zrobi mi się słodko, jak bywa w przypadku większości takich książek. Zostałam jednak pozytywnie zaskoczona.
Akcja rozgrywa się w latach 80. Dobrze znam ten klimat, jednak tylko ze starych filmów. Wymyślne fryzury, rock; ten okres nieczęsto jest tłem książek dla młodzieży, a przynajmniej ja się z nim nie spotkałam. Uważam to jednak za dobre zagranie. W końcu opowieść, która nie dzieje się w obecnych czasach, pozwala nam, nastolatkom, lepiej poznać nieco wcześniejsze czasy, a być może i zainteresować się nimi.
Eleonora nie jest szczupłą pięknością, która wzdycha do księcia z bajki. Park nie jest z kolei umięśnionym rycerzem na białym koniu. Ta konwencja przełamuje schemat romansów, który wszyscy znamy i którego czasem mamy dość. To dwójka outsiderów, którzy w gąszczu problemów próbują wynaleźć drogę do szczęścia i spokoju.
A problemów jest sporo. Eleonora nie jest dzieckiem ze szczęśliwej rodziny. Biologiczny ojciec po rozwodzie z matką interesuje się dziewczyną raz na ruski rok. Wcześniej też o nią nie dbał. Z kolei obecny ojczym to tyran. Matka Eleonory boi się mu postawić, musi ukrywać siniaki na rękach. Kiedy Richie ma w rękach alkohol (co zdarza się często), lepiej nie wchodzić mu w drogę, mężczyzna lubi wtedy wyładowywać agresję na domownikach. W tej rodzinie się nie przelewa, a Eleonora nie jest przecież jedynym dzieckiem. Dziewczyna próbuje opiekować się młodszym rodzeństwem. Jest wyśmiewana w szkole z powodu nadwagi i dziwacznych ubrań. Takie sytuacje miały, mają i niestety będą mieć miejsce również w dzisiejszych czasach. Pomyślmy o tych wszystkich akcjach kierowanych do nas, uczniów, młodzieży, na temat wyzwisk. Może trochę się tutaj rozpisuję i możecie uznać, że filozofuję, jednak przede wszystkim w takich sytuacjach widać uniwersalność tej powieści.
W porównaniu z problemami Eleonory problemy Parka wydawały mi się śmieszne. Bo czy stresowanie się podczas prowadzenia auta przy ojcu to największy kłopot? Nie zmienia to jednak faktu, że ta niezręczność i uczuciowa "niezdarność" Parka sprawiły, że naprawdę go polubiłam.
Narracja jest trzecioosobowa, jednak rozdziały pisane naprzemiennie – raz z punktu widzenia Parka, a raz z perspektywy Eleonory. Styl Rowell mimo wszystko nie przypadł mi do gustu, co wpływa na moją ocenę powieści. Wydaje mi się, że próbowała wzorować się na piórze Johna Greena. W tekście występują również wulgaryzmy, jednakże ten, kto czytał Szukając Alaski wyżej wymienionego autora, nie powinien mieć z nimi większego problemu. Nie podobało mi się to, że już od pierwszej strony wiemy, jak zakończy się ta opowieść, co jeszcze bardziej rozwiało mój (i tak już mały) entuzjazm. Zawiodłam się również na zakończeniu. Jako że lubię czytać wywiady z autorami, wywnioskowałam, że pisanie zakończeń to sztuka, która wpływa na odbiór reszty książki. Wydaje się, że autorka tej sztuki do końca nie opanowała.
Powieść Rainbow Rowell jest słodka i urocza, ale też cukier nie sypie się z co drugiej strony. Powoduje ona ciepło na sercu i sprawia, że nie da się nie kibicować tej parze. Porusza kruche tematy, jakimi są pierwsza miłość, chwile pełne troski i pytań: "czy warto?". Ale ta książka nie opowiada tylko o miłości. Dotyka także innych głębokich tematów, problemów, z którymi ludzie borykają się na co dzień. Spędziłam przy tej lekturze naprawdę miłe chwile, nie jestem jednak pewna, czy jest to powieść, do której będę wracać oraz czy zostanie w moim sercu na dłużej.
Jejku, widzę to praktycznie wszędzie....a mnie już sama okładka odrzuca, nie mówiąc o opisie (obyczajówek, a na pewno tych, które mają coś wspólnego z romansem, nie czytuje). Za modna akurat ta się stała chyba xD
OdpowiedzUsuńdrewniany-most.blogspot.com