NAJNOWSZE

środa, 18 czerwca 2014

De boot, mijnheer...

źródło
- Jak się ona czuje, doktorze? - spytałem. - Czy guz stale rośnie? [...]
- Boże - szepnąłem. - Ależ on olbrzymi.
- I cały czas rośnie - stwierdził Hughes. - Niech pan podejdzie. Proszę go dotknąć...


Powieść Grahama Mastertona Manitou można z czystym sumieniem uznać za klasykę gatunku. Mimo że z biegiem czasu ludzki strach staje się coraz bardziej wymagający, to ta książka nadal sprawia, że dwa razy  się zastanowisz,  nim wejdziesz do ciemnej piwnicy.


Pozycję tę znalazłam zupełnie przypadkowo na strychu; brudna i zakurzona, rozpadająca się mała książeczka od razu przykuła moją uwagę. W moim domu raczej nie czytuje się horrorów, a Manitou znalazło się tutaj przez sympatię do wydawnictwa Amber, które w późnych latach 80. wystawiało głównie fantastykę. Przypadek sprawił, że znalazłam mój nr 1 na liście przeczytanych horrorów. 

Nowym książkom często brakuje oryginalności, szczególnie jeśli chodzi o powieści grozy. Graham Masterton przedstawia czytelnikowi pogranicze świata, z którym obcujemy na co dzień, i świata niemieszczącego się w ludzkim umyśle, gdzie wierzy się w legendarne stwory, a stare podania stają się rzeczywistością. Fabuła jest niestandardowa i bardzo złożona, jednym słowem nietuzinkowa!

Harry Erskine zajmuje się naciąganiem staruszek na pełen etat; oferuje im seanse okultystyczne, na których daje im szansę na ponowne spotkanie się z bliskimi. Czegóż innego może chcieć starsza pani, niż wypomnieć mężowi ostatni niespłacony rachunek albo przeprosić za zbyt słoną zupę? Dlaczego by nie dać im możliwości ukojenia sumienia, a jednocześnie nie zarobić? Sytuacja ulega zmianie, gdy do drzwi mężczyzny puka przestraszona, roztrzęsiona młoda kobieta... Od tego momentu  Erskine staje się świadkiem zdarzeń, o których nie śniłby nawet w najśmielszych snach. Zaczyna otaczać go świat  Indian, pradawnych wodzów i szamanów, którzy chcą ukarać Amerykanów za wyrządzone czerwonoskórym krzywdy.

Mimo że Manitou jest debiutem autora w zakresie horrorów, to spisał się on znakomicie! Książkę czyta się jednym tchem, choć druk temu nie sprzyja (Amber wydało wersję kieszonkową, więc mimo małej liczby stron, bo tylko około 180, nie polecam czytania w złym świetle oczy dość szybko odmawiają posłuszeństwa). Masterton wykazał się mistrzowskim kunsztem w kreowaniu postaci i tworzeniu szybko postępujących po sobie sytuacji. Język książki jest prosty, dialogi lekkie i przyjemne. Sceny grozy sprawiły, że mam awersję do szpitali, a każdy guzek na ciele traktuję jako potencjalnego zabójcę. Nieźle jak na tak małą książeczkę, czyż nie?

Manitou doczekał się swojej adaptacji filmowej. Po obejrzeniu muszę stwierdzić, że każdy, kto przeczytał książkę, może sobie z czystym sercem darować seans. Film ciągnie się jak flaki z olejem i nie wnosi do życia nic oprócz niechęci do spożywania pokarmów w ciągu najbliższego tygodnia. Nie umywa się do książki!
źródło

Na koniec chciałabym zaznaczyć, że od Manitou rozpoczęła się moja przygoda z horrorami, choć żadna przeczytana pozycja nie zbliża się do poziomu powieści Grahama Mastertona. Polecam wszystkim, arcydzieło w każdym calu!

Share:

Prześlij komentarz

Wiele dla nas znaczą Wasze opinie, dlatego dziękujemy za każdy zostawiony ślad i zachęcamy do komentowania i dzielenia się swoimi przemyśleniami.

 
Wróć na górę
Copyright © 2014 Essentia. Design: OtwórzBlo.ga | Distributed By Gooyaabi Templates