źródło |
Autor: Gabriela Gargaś
Wydawnictwo: Filia
Tylko Ty zachwyciło mnie już samą okładką. Kobiece dłonie chwytające parujący jeszcze kubek z herbatą i piękna różowa kolorystyka. A potem były słowa. W nich przepadłam bez reszty. Prosto, a zarazem romantycznie, wartko, ale bez szkody dla refleksji – tak autorka pisze o emocjach. Bo to właśnie one są głównymi bohaterami tej historii. Wiara. Nadzieja. Miłość. Takie nazwy noszą poszczególne rozdziały powieści. Nie bez powodu. Opisywana historia to swojego rodzaju katharsis, ale... od początku.
Paulina to kobieta, która całą swoją miłość przelała na córkę. Kiedyś kochała, i to bardzo. Ale to uczucie jest już przeszłością. Wszystko może się jednak zmienić. Podczas codziennych zakupów przypadkowo spotyka swoją pierwszą miłość. Przypadek? A może zrządzenie losu, które ma ułatwić Paulinie wyjawienie swojej wielkiej tajemnicy? Tymczasem z problemami sercowymi boryka się również jej przyjaciółka Ewa. Wychowana przez adopcyjnych rodziców, nie potrafi pogodzić się z tym, że została porzucona przez biologiczną matkę. Jak na złość okazuje się, że nie może mieć dzieci. Kolejne poronienia kończą się nawrotami depresji i kryzysem w związku. Decyduje się z mężem na adopcję. Gdy po długiej procedurze stają się rodzicami, wszystko zaczyna się układać. Ale czy aby na pewno? Czy Ewa wciąż jest przez męża kochana? A może małżeńskiej miłości nie da się pogodzić z wychowywaniem dwójki dzieci? Czy to zwykły problem, czy może już prawdziwy kryzys?
W książce Gabrieli Gargaś miłość niejedno ma imię. Gdy o tym myślę, już słyszę w głowie słowa "kochać to nie znaczy, zawsze to samo...". I to jest hasło przewodnie tej książki. Miłość gra główne skrzypce w tej historii, ale na wiele różnych sposobów. Pojawia się między rodzicami, obdarza sobą dzieci i partnerów życiowych, ale też narzuca się w sytuacjach bardzo niezręcznych, gdy nie ma prawa istnieć, a jednak nie chce odejść. Miłość Pauliny wymyka się spod kontroli, tworzy bardzo skomplikowaną sytuację międzyludzką. Gdy czytałam tę opowieść, z wypiekami na twarzy oczekiwałam finału. Autorka ani na moment nie pozwalała mi odetchnąć. Która z kobiet wygra? Kto będzie cierpiał? Czy w tej sytuacji możliwe jest szczęśliwe zakończenie?
I tu niestety się zawiodłam. Dotarłam do finału, który idealnie wpisuje się w konwencje romansu, a może nawet telewizyjnego serialu. Oczekiwałam przemyślanego zwrotu akcji, a tymczasem prosto i zwyczajnie wątek został ucięty. Nie powiem – trochę się zawiodłam. Pomysł na fabułę nie był może szczególnie wyszukany, ale poprowadzony w nieprzewidywalny dla mnie sposób. Tymczasem zakończenie zupełnie odstawało od tego poziomu. W pierwszym odruchu miałam ochotę zamknąć książkę i sama sobie wymyślić inne rozwiązanie tej historii. Ale wytrwałam.
I tu niestety się zawiodłam. Dotarłam do finału, który idealnie wpisuje się w konwencje romansu, a może nawet telewizyjnego serialu. Oczekiwałam przemyślanego zwrotu akcji, a tymczasem prosto i zwyczajnie wątek został ucięty. Nie powiem – trochę się zawiodłam. Pomysł na fabułę nie był może szczególnie wyszukany, ale poprowadzony w nieprzewidywalny dla mnie sposób. Tymczasem zakończenie zupełnie odstawało od tego poziomu. W pierwszym odruchu miałam ochotę zamknąć książkę i sama sobie wymyślić inne rozwiązanie tej historii. Ale wytrwałam.
Losy Ewy to opowieść o zupełnie innym temperamencie. Ta miłość jest mniej porywcza, bardziej wyrozumiała i stabilna. Ale wciąż nie idealna. Na skutek połączenia tych dwóch historii powstał ciekawy kontrast. W trakcie czytania moje zainteresowanie poszczególnymi losami zmieniało się. Na początku nie mogłam oderwać się od wątków dotyczących Pauliny, by potem z niecierpliwością wyczekiwać fragmentów Ewy.
Tylko Ty jest powieścią magiczną. Łatwo wciąga w świat emocji, ale też zmusza do refleksji. Dostarcza niesamowitych pokładów wzruszeń, ale też mądrości życiowych. Jest to typowa kobieca literatura, ale mimo lekkiego stylu nie ociera się o banał. Podczas jej czytania czułam się niczym zaczarowana miłosnym zaklęciem. Ta opowieść mogłaby nie mieć końca! Ja się w niej zakochałam! Może właśnie dlatego prędzej zaakceptowałabym długi tasiemiec niż nagłe zakończenie. Mówiłam już, że jestem pod jej urokiem? Tak? Bo już od dawna nie spotkałam się z książką, która tak pięknie opowiada o miłości, nie tylko o jej blaskach, ale też cieniach. O tym, jaka jest piękna, ale też okrutna. Samo życie – chciałoby się powiedzieć – ale tylko takie warte jest przeżycia!
Prześlij komentarz
Wiele dla nas znaczą Wasze opinie, dlatego dziękujemy za każdy zostawiony ślad i zachęcamy do komentowania i dzielenia się swoimi przemyśleniami.