źródło |
Kevin Costner nie przejmuje się tykającym zegarem i w najnowszym filmie 72 godziny wciela się w rolę emerytowanego agenta, który (jakżeby inaczej) powraca do swojego fachu, by wykonać ostatnie zadanie.
Pozostałe premiery tygodnia to: Tajemnica Filomeny z nominowaną do Oscara Judi Dench, widowisko katastroficzne inspirowane historią Pompeje, brytyjski Mam talent o zwycięzcy tegoż konkursu, niemiecka komedia Mężczyzna prawie idealny i międzygwiezdna animacja Rodzinka nie z tej Ziemi.
Pozostałe premiery tygodnia to: Tajemnica Filomeny z nominowaną do Oscara Judi Dench, widowisko katastroficzne inspirowane historią Pompeje, brytyjski Mam talent o zwycięzcy tegoż konkursu, niemiecka komedia Mężczyzna prawie idealny i międzygwiezdna animacja Rodzinka nie z tej Ziemi.
Tajemnica Filomeny
źródło |
Filomena Lee jest prostą,
religijną Irlandką. Jako młoda dziewczyna zaszła w ciążę i zhańbiona,
została odesłana do klasztoru. Tam urodziła dziecko, które zakonnice oddały do
adopcji. 50 lat później Filomena postanawia odnaleźć syna. Pomaga jej Martin
Sixsmith – błyskotliwy dziennikarz polityczny, zainteresowany kontrowersyjnym
tematem.
Tajemnica Filomeny jest chyba najskromniejszym, obok Nebraski, filmem nominowanym do Oscara w
kategorii najlepszego obrazu roku. To skromna historia pozbawiona
wirtuozerskiej fantazji Grawitacji czy
szalonej jazdy bez trzymanki Wilka z Wall
Street. Ten z pozoru niewyróżniający się dramat ujmuje całkiem innymi
wartościami. Przede wszystkim poruszającą fabułą. Stephen Frears zgłębia
dawne grzechy Kościoła Katolickiego, ale bez uciekania się w antychrześcijańską
propagandę. Najważniejsze są tu losy Filomeny, jej droga do odnalezienia syna,
a przy tym do wybaczenia dawnym oprawcom i samej sobie. Całość dopełnia bardzo
dobre, standardowe dla Judi Dench i Steve’a Coogana aktorstwo. Niekiedy siła
tkwi w prostocie i Frears to udowadnia.
Pompeje
źródło |
Jest 79 rok naszej ery. Rzymskie
miasto Pompeje znajduje się w rozkwicie i na pozór nic nie zapowiada
nadchodzącej katastrofy. Milo, niewolnik i gladiator, przybywa do miasta, by
stoczyć walkę, która może dać mu wolność i prawo do ubiegania się o rękę
ukochanej Flavii. Kiedy Wezuwiusz wybucha, wyrzucając z
siebie potoki śmiercionośnej lawy, Milo musi wydostać się z areny, aby uratować
życie ukochanej kobiety, podczas gdy majestatyczne Pompeje pochłania żywioł.
Ten film spodoba się niemal
wyłącznie fanom Paula W.S. Andersona, twórcy cyklu Resident Evil i najnowszych Trzech
Muszkieterów. Ci, którzy przebrnęli przez te dzieła, rozumieją, co mam na
myśli. Anderson zawsze raczy widzów nieprawdopodobną historią, pozbawioną
jakichkolwiek zasad logiki. Wady jego filmów można wymieniać godzinami:
chaotyczny montaż, irracjonalny scenariusz czy wreszcie kiepska reżyseria nie
potrafiąca zlepić wszystkich elementów w jeden sensowny kształt.
Tym razem widzowie nie dali się
nabrać na kino klasy B ukryte za etykietką z budżetem 100 milionów i nie
ruszyli tłumnie do kin. Film ten sprzedaje się na rynku międzynarodowym bardzo
przeciętnie i najprawdopodobniej z trudem wyjdzie na zero w finansowym rozrachunku.
72 godziny
źródło |
Agent CIA Ethan Runner dowiaduje
się, że jest śmiertelnie chory. Postanawia wykorzystać ostatnie miesiące życia
i odbudować zaniedbane relacje z żoną i córką. Jednak przedwczesna emerytura
nie jest mu pisana. Z Ethanem – specem od zwalczania terroryzmu – kontaktuje
się agentka CIA, która proponuje mu układ. Jeśli w ciągu 72 godzin namierzy i
zlikwiduje niebezpiecznego przestępcę o pseudonimie Wilk, dostanie eksperymentalne lekarstwo,
które ocali mu życie.
Nie tak dawno temu ganiłam Luca
Bessona za ogromny spadek formy i zajmowanie się głównie drugorzędnym kinem
sensacyjnym. Nie minęło zbyt dużo czasu i mogę powtórzyć moje słowa, gdyż na
polskie ekrany zawitał najnowszy film z jego stajni produkcyjnej. 72 godziny to obraz w stylu nowego
Bessona. Klisze gonią tu klisze, scenariusz razi przeciętnością, a aktorzy z
trudem odnajdują się w źle napisanych rolach. W założeniu wątki sensacyjne
miały zostać wzbogacone rodzinnym zapleczem – problemami z dorastającą córką i
dawno niewidzianą żoną, ale tu także scenariusz wypada schematycznie,
zdecydowanie zbyt ckliwie i melodramatycznie. Minęło sześć lat, odkąd moglibyśmy
zobaczyć Kevina Costnera w głównej roli, szkoda, że na swój powrót wybrał taki projekt.
Masz talent
źródło |
Oparty na prawdziwych
wydarzeniach film opowiada historię niezdarnego Paula Pottsa, od pełnej
przeciwności losu młodości, do udziału w brytyjskiej edycji programu Mam talent. Tym występem wzbudził
absolutną sensację i wzruszył miliony widzów oraz internautów na całym świecie.
Zanim jednak Potts zdobył wielką sławę i rozpoczął
wymarzoną karierę, musiał poznać kogoś, kto uwierzy w niego na długo przed
jurorami słynnego talent show...
Wszyscy
znamy takie historie: biedny pucybut marzący o lepszym życiu, dzięki ambicji i
wytrwałym dążeniu do celu, spełnia swoje marzenia i odnosi sukces. Klasyczny
american dream tym razem można obejrzeć w wersji brytyjskiej. Niemal wszyscy
słyszeliśmy niegdyś o niepozornym grubasku, który zdobył ogromną popularność i
wygrał brytyjską edycję Mam talent,
tym razem możemy przekonać się, jak wyglądała jego droga do sukcesu. Oczywiście
nie dowiemy się z filmu kilku ciekawych smaczków, takich jak np. to, że Paul
nie był kompletnym amatorem, jak to przedstawiano w telewizyjnym show. To nie
pasowałoby do nieco przesłodzonej i optymistycznej wymowy dzieła. To ma być komedia,
której zadaniem jest bawić nas, wzruszyć i spowodować, że zaczniemy wierzyć we własne
możliwości.
Mężczyzna prawie
idealny
źródło |
Henrik i Tone bardzo się kochają.
Niedawno wprowadzili się do nowego mieszkania, kupili niezły samochód, a przede
wszystkim spodziewają się pierwszego dziecka. Ale 35-letni Henrik przechodzi
kryzys tożsamości. Z jednej strony chce ignorować dorosłość, z drugiej – musi
wreszcie stać się mężczyzną i zadbać o Tone i dziecko. Niezdolność do wyrażania
własnych emocji, a zwłaszcza nieumiejętność ich
komunikowania prowadzi Henrika do dziecinnego buntu, który staje się
zagrożeniem dla jego relacji z Tone.
Niemcy nie
mają ostatnio szczęścia do produkcji komedii – po zeszłotygodniowym Jezus mnie kocha na ekrany polskich kin
zawitał produkt jeszcze mniej udany. Tytułowy mężczyzna nie jest "prawie idealny", to wręcz wcielenie
infantylizmu, człowiek irytujący do granic możliwości. Kolejne sytuacje, które
stają się jego udziałem, budzą raczej zażenowanie niż szczery śmiech. To, że
bohater jest niedojrzały, nie oznacza, że film też musi taki być.
Rodzinka nie z tej
Ziemi
źródło |
Astronauta Scorch Supernova
uchodzi za bohatera narodowego populacji planety Baab. Podczas kolejnej
kosmicznej wyprawy jego celem staje się Ziemia, z której odebrano tajemniczy
sygnał S.O.S. Międzyplanetarny podróżnik nie zdaje sobie sprawy, że jej
mieszkańcy nie zareagują przyjaźnie na widok przybysza z innej planety.
Tkwiącemu po uszy w tarapatach bohaterowi przychodzi z pomocą brat Gary, a gdy
on również wpadnie w pułapkę Ziemian, na ratunek ruszy cała rodzinna flotylla Supernowych.
Animacja debiutanta Carla
Brunkera trafiła do Polski po ponad rocznej światowej premierze. Wielu widzów
zdążyło więc Rodzinkę… obejrzeć, a
ci, którzy jeszcze tego nie zrobili, nie muszą mieć do siebie pretensji. To
miła dla oka i ucha bajka o sile rodziny oraz potrzebie tolerancji, ale
niewyróżniająca się spośród innych przedstawicieli gatunku. Można wybrać się do
kina lub też poczekać na pojawienie się na wielkim ekranie podobnej w duchu
historii, co zapewne niedługo nastąpi.
Prześlij komentarz
Wiele dla nas znaczą Wasze opinie, dlatego dziękujemy za każdy zostawiony ślad i zachęcamy do komentowania i dzielenia się swoimi przemyśleniami.