Prawie siedemnastoletnią Kylie Galen poznajmy w momencie,
gdy cały świat wali jej się na głowę – chłopak z nią zrywa, umiera jej ukochana
babcia, a rodzice się rozwodzą. Czy może być jeszcze gorzej? Otóż może. Od
jakiegoś czasu dziewczynę prześladuje żołnierz, którego widzi tylko ona.
Nastolatka, chcąc oderwać się od swoich problemów, daje namówić się na imprezę,
która niestety kończy się interwencją policji. Po tym niefortunnym wydarzeniu
rodzice decydują się wysłać główną bohaterkę na obóz dla trudnej młodzieży.
Zdezorientowana i zagubiona Kylie już podczas drogi zauważa, że z jej
towarzyszami podróży jest coś nie tak, ale dopiero na miejscu dowiaduje się, że
obóz pod Wodospadem Cieni to miejsce
pełne wampirów, wilkołaków, fea (elfów) czy zmiennokształtnych.
To niesamowite, jak zmienia się spojrzenie na wiele spraw, gdy się
dowiadujesz, że może nie jesteś człowiekiem.
Po książkę C. C. Hunter sięgnęłam za namową przyjaciółki, jednak podczas
lektury odniosłam wrażenie, że Urodzona o północy – pierwsza
część z cyklu Wodospadów Cienia jest książką kierowaną
głównie dla młodszych odbiorców. Jeszcze kilka lat temu Urodzoną
o północy byłabym zachwycona, ale teraz zwroty takie jak namiętnie
przez autorkę powtarzany świrolog po prostu irytowały. Myślę też,
że pisarka za bardzo skupiła się na emocjach i wewnętrznych rozterkach głównej
bohaterki, i to właśnie one przytłoczyły całą akcję, zabrakło mi też głębszych
opisów sytuacji oraz chociaż odrobiny napięcia. Jednak tych kilka minusów
pisarka rewanżuje nam poczuciem humoru, co więcej, język którego używa,
jest bardzo prosty, dzięki czemu książkę czyta się zaskakująco szybko.
– Groziłaś, że sprzedasz jej krew na eBayu – zauważyła Kylie. – Tam, skąd
pochodzę, to podpada pod kłótnię.
Od książek z gatunku paranormal romance z reguły nie wymagam za wiele.
Czasami mam wręcz wrażenie, że wszystko, co mogło być napisane, już napisane
zostało i znalezienie na rynku czegoś oryginalnego graniczy z cudem. Niestety
Pani C. C. Hunter tylko utwierdziła mnie w tym przekonaniu, wybierając już
utarte szlaki – czy to w wykreowanych przez nią postaciach, czy też względem
całej fabuły. Pomimo że książkę czyta się bardzo szybko i podczas lektury można
się troszkę pośmiać – niczego do gatunku nie wnosi, niczym nie
zaskakuje ani nie powala, jest to jednak miła powieść, idealna na letnie
wieczory. Dlatego też kolejnym częściom nie mówię nie.
Takie sobie czytadełko, ale mi się nawet podobała. Spędziłam z ta książką miłe dwa dni. Następnej części nie polecam, tylko mnie irytowała. Jak już ktoś mi kiedyś wspomniał: największym minusem tej serii jest jej główna bohaterka ;)
OdpowiedzUsuń