źródło |
Zaczyna się w typowy sposób dla Kędziora, Milczka, Stalówki i Bliźniaków – bohaterów Drugiej Nibylandii – organizują coroczny zjazd wszystkich członków gangu, od Ukrainy po daleki zachód kontynentu. Chlanie wódy, wymyślne zabawy, odważne laski i ryk motorów. To wszystko od samego początku daje nam obraz tego, że Chłopcy wrócili w pełnej krasie, nie zważając na konsekwencje, bo niby dorośli, poznali wszelkie używki i przyjemności tego świata, a jednak niedojrzali, pod stałą opieką czujnej mamy, czyli Dzwoneczka. Nie chcę zdradzać wam szczegółów fabularnych, każdy kto czytał pierwszą część, wie, czego może się spodziewać. A kto nie czytał... na pewno zainteresuje się nowymi przygodami tego zgranego gangu.
Bangarang ma identyczną formę jak pierwsza część. To zbiór kilku
krótszych lub dłuższych opowiadań, w których każde ma niezależną fabułę i
wyraźnie zaznaczony punkt kulminacyjny, jednak jest ułożone
chronologicznie i stanowi spójną całość,
jak kolejne karty rozbudowanej powieści. To, co Ćwiek robi najlepiej,
stosuje i tutaj; nie bawi się w tworzenie wielowątkowej powieści, on pisze
kolejne przygody Chłopców, niby ze sobą niezwiązane, jednak po głębszym
zastanowieniu mające ze sobą wspólny mianownik. Wyjątek stanowi
opowiadanie Koci łapki, którego głównym bohaterem jest Pan
Proper, czyli maskotka gangu i ulubiony zwierzak Kruszyny. No właśnie,
koty od dawna są w centrum uwagi i pozostają silną inspiracją dla wielu twórców, co
mogłoby się wydawać już oklepanym pomysłem, jednak w tej książce to
opowiadanie wydaje się jednym z lepszych.
Jak Ćwiek pisze, każdy wie. Ma on tylu fanów, ilu przeciwników, i
różnie to z nimi bywa. Niektóre opowiadania stoją na najwyższym poziomie,
inne wołają o pomstę do nieba i dziw, że ktoś to wydał. Przy lekturze Chłopców nie raz, nie dwa będziecie zgrzytać zębami i kląć na równi z bohaterami. Bo taki autor
właśnie jest, nie dba o poprawność polityczną, nie przejmuje się
zdaniem zagorzałych wielbicieli Piotrusia Pana. Jego żarty są sprośne,
wulgarne, czasem żałosne, godne niejednego gangu motocyklowego.
Wszystko sprowadza się tutaj do picia, imprez, dobrej zabawy, seksu i
głupich żartów, które okazują się całkiem naturalne. Trzeba jednak
przyznać, że pisarz skrupulatnie unika obrazowej erotyki, uruchamiając
naszą bujną wyobraźnię, i to mu wychodzi niezwykle dobrze – niejeden
facet przy lekturze jego książki zapragnie wsiąść na motor i jechać ku
zachodzącemu słońcu przy wtórze muzyki AC/DC.
Styl autora nie nadaje się dla wszystkich. Nie jest to opowiastka dla
wrażliwych i pełnych ckliwych uczuć ludzi. Tu wszystko jest... dorosłe? A
przynajmniej takie sprawia wrażenie, bo nigdy nie wiadomo, kiedy w
Chłopcach obudzi się prawdziwe dziecko. Warto zwrócić uwagę na jeden
szczegół, nie jeden raz przy okazji lektury któregoś z opowiadań
uśmiejemy się do łez, jednak gdy już je skończymy, przyjdzie czas na
refleksję i w magiczny sposób okaże się, że miały one dwuznaczne znaczenie, które tylko my możemy rozszyfrować i chwilę nad nim pomyśleć.
Fabularny główny wątek kuleje. Niby mamy gdzieś tam w tle Piotrusia i
chęć zemsty na dawnych przyjaciołach, jednak zostaje on usunięty w cień,
zmuszony, by poczekać na swoją kolej. W ramach rekompensaty otrzymujemy
więcej informacji o innych członkach gangu i samej Nibylandii z czasów
jej świetności. I tak poznamy Zagubionego Chłopca, który dorósł i się
ożenił, faceta, do którego Chłopcy mogliby powiedzieć tato, gdyby nie
jego alkoholowe upodobania, i jedną poważną historię o Panu, który
pokazał, jak to być niedojrzałym bachorem. Tym sposobem autor osiągnął
swój cel; wzbudza w nas różnorakie emocje, smutek, radość, śmiech,
wywołuje chwile refleksji – książka właśnie po to jest, jednak nie
wszyscy o tym wiedzą :)
Na osobny akapit zasługuje analiza sposobu wydania książki, jak i ilustracji w niej
zamieszczonych. Powiem jedno – uwielbiam takie publikacje! Okładka mniej
podatna na zniszczenia, elegancko wydana i dopracowana, czerwona
tasiemka dodająca powagi i dojrzałości samej powieści, korekta na
najwyższym poziomie, wszystko dopieszczone do najmniejszego szczegółu.
Niektórzy narzekali na bazgroły rysowane na kolanie, którymi określali
ilustracje książkowe – bzdura kompletna – to właśnie one nadają
pikantnego charakteru książce i decydują o naszym postrzeganiu dzieła.
Moim zdaniem świetne uzupełnienie niezłego pomysłu.
Wszyscy, którzy lubią szybkie motocykle, krwisty i wyrazisty język,
piękne kobiety i smród palonej gumy, powinni sięgnąć po tę książkę, i to
natychmiast. Dodatkowy plus stanowi zakończenie, które ostrzy nam
zęby na więcej i powoduje przyjemny dreszcz podniecenia na myśl o
kolejnym tomie przygód Chłopców (a to, że taki tom będzie, jest pewne).
To już któreś z kolei moje spotkanie z Ćwiekiem, nie pamiętam już
które, a nadal
potrafi mnie on zaskoczyć i trzymać dobry poziom; pozostaje mi tylko
nadzieja, że nie spieprzy tego w kolejnych powieściach. Wszystkim,
którzy nie lubią soczystych opowieści, głupich żartów i ociekających
testosteronem mięśniaków – odradzam.
Prześlij komentarz
Wiele dla nas znaczą Wasze opinie, dlatego dziękujemy za każdy zostawiony ślad i zachęcamy do komentowania i dzielenia się swoimi przemyśleniami.