NAJNOWSZE

wtorek, 23 września 2014

Bo duchy wracają tam, gdzie było im dobrze

Czułam, że nie jestem sama. Otaczała mnie przeszłość. Jeśli siedziałam na krześle w kuchni, wiedziałam, że to nie moje krzesło, ale przysiadałam na chwilę, zajmując miejsce tego, kto był zadomowiony i zawsze może tu wrócić. I przeszłość do mnie przemawiała. 


Witajcie na prowincji! Tu nic nie jest takie, jakim się wydaje. Tajemnice, kłamstwa, uczucia, przeszłość, nienawiść, spiski połączone są ze szczyptą miłości i mocną dozą emocji. Jesteście na to gotowi? Dacie radę to przetrwać? 



Niech Ci się wiedzie na dalekiej prowincji, gdy tymczasem w Warszawie ktoś na nowo buduje dla Ciebie most, most nad wszystkimi troskami…


źródło

Joanna Jurgała-Jureczka jest z wykształcenia historykiem literatury, autorką publikacji dotyczących przede wszystkim okresu dwudziestolecia międzywojennego i czasów PRL-u. Interesuje się między innymi związkami znanych literatów ze Śląskiem Cieszyńskim, a także historią i kulturą regionu. 

Ten świat  to nasza ojcowizna, stąd jesteśmy. Stąd wyjdziemy, tutaj powrócimy.

Główną bohaterką Tajemnic prowincji jest Justyna Skotnicka – mieszkanka Krakowa, która powraca do swoich rodzinnych stron (Brzozowa), by przejąć stanowisko kustosza w Muzeum Hrabiny Doenhoff oraz w międzyczasie pomóc swojej rodzonej siostrze, która wyjeżdża za granicę, żeby zarobić pieniądze. Dziewczyna na samym początku odlicza dni i godziny do końca swojego urlopu. Boi się, że nie poradzi sobie z chrześniakami, muzeum nadal nie będzie przynosiło zysków, a ona sama wiele straci, spędzając ten rok na prowincji. Wbrew jej oczekiwaniom nadchodzący czas przyniesie jej sporo niespodziewanych wrażeń. Jakie tajemnice skrywa w sobie prowincja? Czy zdoła uratować muzeum hrabiny? Po co w Brzozowie pojawia się Jan Doenhoff? Dlaczego Justynie ciągle towarzyszy duch zmarłej hrabiny? O co w tym wszystkim chodzi?

Są historie i wydarzenia tak bolesne, że niektórzy ludzie nie chcą o nich mówić, mimo upływu lat.

Muszę przyznać otwarcie, że Tajemnice prowincji to pozycja wyłącznie dla wytrwałych i cierpliwych czytelników. Szczerze mówiąc, 2/3 fabuły było dla mnie nudne i do niczego nie prowadziło. Dodatkowo pojawiający się wątek w postaci ducha hrabiny kompletnie nie pasował mi do tego rodzaju powieści. W pewnej chwili miałam nawet ochotę rzucić tę książkę w kąt i skupić się na innych pozycjach, jednak rzadko kiedy mam to w zwyczaju. Przeważnie wolę dotrwać zawsze do końca, bo a nuż może wyniknąć coś pod koniec. Tak było również w tym wypadku. Prawdziwie ciekawa część opowieści rozwija się dopiero w ponad połowie części. Wtedy też wątki łączą się ze sobą, pojawia się logika całości. A gdy doszedł wątek romantyczny i kryminalny, wiedziałam już, że po prostu cierpliwość się opłaca.

Fabuła nie jest nie wiadomo jak nudna, ale do ciekawych niestety nie można jej zaliczyć. Przyznaję, że na swojej czytelniczej drodze spotykałam zdecydowanie ciekawsze historie, co jednak nie znaczy, że tej nie polecam nikomu. 

Trzeba być niezwykle ostrożnym, bo oceniając kogoś, należy znać jego dom, drzewa, w cieniu których odpoczywa, drogę, którą przeszedł, i przydrożny kamień, na którym usiadł, żeby odpocząć. Przede wszystkim jednak trzeba znać ciężar jego milczenia, które towarzyszy słowom, czynom i krokom.

Styl autorki również różni się od tych, które miałam już okazję spotkać. Niektóre dialogi są trudne, pojawia się w nich gwara i trzeba mocno się skupić, by zrozumieć ich treść. Podobnie jest z opisami, które pojawiają się często w trakcie trwania fabuły. Na początku trudno też zrozumieć, po co pojawia się duch hrabiny i dlaczego jest wpleciony w teraźniejsze Brzozowo. Jednak z upływem czasu i kartek wiele rzeczy zdecydowanie się wyjaśnia.

Książka została bardzo dobrze podzielona – to zdecydowanie zasługuje na pochwałę. Mamy w niej bowiem, oprócz rozdziałów, rozłożenie całości na poszczególne pory roku, dzięki czemu bardzo łatwo możemy zobaczyć, ile czasu pozostało do końca pobytu Justyny w Brzozowie. 

Ten pocałunek nie miał w sobie nic z zaborczości, niecierpliwego szukania moich ust, nie był też zdawkowym muśnięciem warg. Był czymś, czego jeszcze nigdy nie doświadczyłam. Był obietnicą, wyrazem czułości, pewności i spokoju

Główna bohaterka drażniła mnie od samego początku bardzo mocno. Nie sądziłam nawet, że uda mi się do niej przyzwyczaić. Jednak Justyna zmieniła się podczas pobytu w Brzozowie i szybko przekonałam się, że jest to dobra, kochająca, troskliwa, młoda kobieta, która potrafi wiele zostawić, żeby pomóc innym. 

Moim sercem zawładnęli jednak Maciek i Kuba – chrześniacy Justyny. Chłopcy w naturalny sposób potrafili poprawić napiętą sytuację w domu, swoim poczuciem humoru i żartami bardzo przyjemnie umilali mi czas. Bracia, mimo że dzieliła ich spora różnica wieku, umieli ze sobą współpracować i dzielić się swoimi spostrzeżeniami, a co najważniejsze – pomagać cioci nie zwariować przy opiece nad nimi. 

Jan Doenhoff to również ciekawie wykreowana postać. Mężczyzna jest tajemniczy, wbrew pozorom podły, zadufany i zakochany w sobie. Nie wzbudził we mnie sympatii. Może dopiero pod koniec, gdy pokazał, jaki jest naprawdę. Bardzo mnie to zaskoczyło. 

Duchy, pani kierowniczko, wracają tam, gdzie im było dobrze.

Tajemnice prowincji mimo wszystko są godne polecenia. Mam wrażenie, że osoby w moim wieku mogą być na początku troszkę znudzone, jednak później, gdy wszystkie wątki się ze sobą łączą, jest co poczytać. Cieszę się, że dotrwałam do końca, bo było warto. Myślę, że każdy mól książkowy spokojnie sobie poradzi z tą pozycją i będzie w pewnym sensie usatysfakcjonowany. Ilu ludzi, tyle opinii, jednakże dla mnie była to kolejna niesamowita przygoda i poszerzenie czytelniczych horyzontów. Polecam z całego serca, tylko pamiętajcie: warto dotrwać do samego końca.



Share:

Prześlij komentarz

Wiele dla nas znaczą Wasze opinie, dlatego dziękujemy za każdy zostawiony ślad i zachęcamy do komentowania i dzielenia się swoimi przemyśleniami.

 
Wróć na górę
Copyright © 2014 Essentia. Design: OtwórzBlo.ga | Distributed By Gooyaabi Templates