NAJNOWSZE

czwartek, 6 listopada 2014

To tylko fanaberia...

Fanaberię Łukasza Kotkowskiego przeczytałam już kilka dni temu, jednak do dziś nie potrafię precyzyjnie określić, czy ten thriller mi się podobał. Nie wiem też, czy publikację tę można oceniać w kategoriach podobania się. Historia dzieci pozbawionych serc i brutalnie wrzuconych do jednej mogiły to raczej nie jest coś, co sprawia przyjemność...


Historia zaczyna się od tajemniczej śmierci młodej dziewczyny. Policja z braku dowodów umarza sprawę, stwierdzając śmierć naturalną. Jednak bliscy dziewczyny nie wierzą, że Martyna zmarła ot tak, we własnym domu. Tym bardziej że była okazem zdrowia. Przyjaciółka dziewczyny, Dorota, postanawia wynająć detektywa, który wyjaśni prawdziwą przyczynę zgonu. Tak trafia do Tomasza, byłego policjanta, który poza wrodzoną intuicją ma nadprzyrodzony dar. Czuje i widzi duchy, a co ważne – akceptuje ten fakt i czuje się zobowiązany im pomagać.

Przyjęcie zlecenia zbiega się w czasie z nową zagadką kryminalną. W okolicy giną bez śladu małe dzieci. Czy sprawy okażą się powiązane? Czy detektyw rozwiąże zagadkę?

Lektura prologu wprawiła mnie w konsternację, bo pierwsze wrażenia nie były zbyt optymistyczne. Naciągany i amatorski początek sprawił, że odłożyłam Fanaberię na półkę i zabrałam się do czytania czegoś innego...

Jednak nie byłabym sobą, gdybym nie dała książce kolejnej szansy i na szczęście ciąg dalszy okazał się zdecydowanie lepszy. Mało tego – po kilkudziesięciu stronach wciągnęłam się na tyle, że zapomniałam o otaczającym mnie świecie. Wbrew ostrzeżeniom czytałam w nocy, przy słabym świetle, a za oknem nieprzyjemnie szumiały drzewa. Niestety strachu nie poczułam, za to niezły ubaw (do pewnego momentu) tak... Ale o tym za chwilę.

Autor wykreował ciekawego bohatera. Tomasz – jako zblazowany, uzależniony od nikotyny i kawy detektyw, który w dodatku ma nieco seksistowskie poglądy jest przykładem postaci zapadającej w pamięć. Nie polubiłam go, irytował mnie niczym Cormoran Strike w powieści Wołanie kukułki Galbraitha, ale też świetnie się bawiłam podczas podglądania jego perypetii. Bohater od początku silił się na odkrywcze spostrzeżenia i dochodził do ciekawych wniosków. Myślę, że twórca chciał stworzyć bohatera charyzmatycznego, jednak wyszła mu zabawna, sypiąca anegdotkami i powiedzonkami postać. Tym, co mnie mocno drażniło, było jego podejście do kobiet (które uważa za spóźnialskie idiotki). Ciekawym zabiegiem okazały się za to paranormalne zdolności Tomasza. Dzięki temu, że widział i rozumiał duchy, mógł rozwiązać zagadkę, a w dodatku nabrał tajemniczości i ikry. Podobał mi się też wątek romansowy, a jakże! Nasz detektyw stał się obiektem westchnień klientki, Doroty, która zakochała się w nim po tygodniu wspólnej znajomości. Dialogi pary zakochanych czasem przysłaniały akcję właściwą, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało.

Natomiast Dorota – klientka detektywa jest postacią płaską. Autor wykreował niezbyt bystrą, zakompleksioną kobietę, która chichocze i mdleje, a do tego cały czas udowadnia, że potrafi ubrać się w czasie krótszym niż pół dnia. W powieści znajduje się tylko jedna akcja, która przywraca mi wiarę w Dorotę, a to zdecydowanie za mało. Chyba że Kotkowski aspiruje na pisarza tworzącego głównie dla mężczyzn, a jego bohaterki będą jedynie elementem tła czy swoistą ozdobą akcji...

Autor użył narracji dwuosobowej, choć w przeważającej części utworu poznajemy punkt widzenia Tomasza. Zauważyłam też bardzo wiele powtórzeń (czasem jedno za drugim), cytatów i dziwnych stwierdzeń wypowiadanych przez detektywa, typu: niewymuszona zmysłowość, zarzucanie włosami czy mój hit – delikatna sensacja w okolicach mostka. To nadawało postaci charakteru, ale jednocześnie nasyciło powieść patosem, do którego musiałam przywyknąć. Irytowała mnie też zbytnia drobiazgowość. Kotkowski nie zostawił czytelnikowi miejsca na domysły. Wszelkie odkrycia, zagadki, rozwiązania i ciągi myślowe miałam podane na tacy, więc nie mogłam pobawić się w odkrywanie tajemnicy. Szkoda, bo to mogłoby być ciekawe doświadczenie.

Łukasz Kotkowski nie pozwolił mi też zapomnieć, że jego bohater lubi twórczość Kinga. Niestety, fascynacja mistrzem grozy nie odbiła się na rozwiązaniach fabularnych. Oczekiwałam mroku i dreszczy, których, mimo sprzyjających warunków za oknem, nie otrzymałam. Wizje duchów budziły mój śmiech i tak było aż do momentu kulminacyjnego. Wielkim plusem jest zakończenie mocne, przerażająco realne w którym wszystkie duchy i paranormalna otoczka tracą znaczenie. Ofiary to małe dzieci, więc nie polecam lektury wrażliwym mamom. Byłam wstrząśnięta, a nawet zniesmaczona finałem, ale nie mogę mu odmówić spektakularności.

Bardzo podobały mi się dialogi. Było kilka momentów, w których głośno się śmiałam, bo autor potrafi trafnie opisywać relacje międzyludzkie i tworzy wiarygodne postacie, mimo że te nie ewoluują. W pierwszej części lektury nie mogłam się wczuć, ale później, gdy przyzwyczaiłam się do osobowości bohaterów, poczułam z nimi swego rodzaju więź.

I jeszcze jedno: thriller jest zdecydowanie za długi, miejscami przegadany. Fakty takie jak zakup kawy Jacobs czy jeżdżenie samochodem marki Kia Sportage to istotne szczegóły, owszem, ale nie wtedy, gdy autor przypomina o tym pięć razy w całej historii.

Podsumowując, Fanaberia to nie jest zła książka. Mimo że akcja się wlecze (czego powodem jest wspomniane wcześniej naszpikowanie treści zbędnymi szczegółami), skupia uwagę i wciąga. Autor dokładnie przemyślał swój pomysł, dzięki czemu całość jest spójna i brak w niej zacięć. Jedno wydarzenie wynika z drugiego, a wszystkie tworzą wynikową siatkę, zakończoną mocnym finałem. To wszystko sprawia, że sięgnę po kolejne książki autora (o ile nie będą traktować o mordowanych dzieciach). Łukasz Kotkowski ma potencjał i ciekawe pomysły, pozostaje mu tylko doszlifowanie talentu i konstruktywna krytyka przed wydaniem kolejnej powieści.

Polecam zainteresowanym i mało wrażliwym czytelnikom – to bardzo udany debiut, dobrze rokujący na przyszłość.

Share:

Prześlij komentarz

Wiele dla nas znaczą Wasze opinie, dlatego dziękujemy za każdy zostawiony ślad i zachęcamy do komentowania i dzielenia się swoimi przemyśleniami.

 
Wróć na górę
Copyright © 2014 Essentia. Design: OtwórzBlo.ga | Distributed By Gooyaabi Templates