źródło |
Wszystkie uczucia wpycham do sejfu i zatrzaskuję za nimi grube, trzymetrowe drzwi - na wypadek, gdyby któremuś zachciało się wydostać.
Susan Ee, Angelfall
Nigdy nie zdawałam sobie sprawy, jak wielkim zwycięstwem jest przeżycie kolejnego dnia.
Susan Ee, Angelfall
Tytuł: Angelfall. Opowieść Penryn o końcu świata
Autor:Susan Ee
Wydawnictwo: Filia
Siedemnastoletnia Penryn wyrusza w desperacki pościg, żeby uratować życie młodszej siostry. Żeby zwiększyć swoje szanse, musi zjednoczyć siły ze swoim wrogiem. Oboje przemierzają Kalifornię, niegdyś piękną i słoneczną, dziś kompletnie zniszczoną i wyludnioną, a wszechobecna śmierć niejednokrotnie zagląda im w oczy. Na końcu podróży, w San Francisco, każde z nich stanie przed dramatycznym wyborem.
Czy postąpią właściwie?
Angelfall to książka podbijająca serca wielu czytelników. Apokaliptyczna wersja Szeptem, z domieszką brutalności oraz wykwintnymi fantastycznymi istotami – nic dziwnego, że powieść przyciąga tłumy. Co dziwne, mimo wszystko przez jakiś czas jej nie zauważałam. Wieść o jej istnieniu dotarła do mnie dopiero po wydaniu drugiej części trylogii, a i tak nie okazywałam zbyt wielkiego zainteresowania. Do momentu gdy kilka dni przed świętami coś popchnęło mnie do kliknięcia w ten przycisk ''dodaj do koszyka'' na stronie księgarni Matras, no i proszę – Angelfall błyszczy niczym gwiazda na mojej ukochanej półeczce (w tej chwili przebywa u znajomej, ale nieważne). Czy ta spontaniczność okazała się pozytywna, czy raczej mroczna...?
Penryn to nastolatka mieszkająca w apokaliptycznym świecie pełnym niezidentyfikowanych demonów. Mimo młodego wieku w swoim życiu doznała wiele smutku, który pogłębia się z każdym dniem. Psychicznie chora matka, siostra na wózku i ojciec rzucający rodzinę na pastwę losu zagwarantowali jej wielkie doświadczenie. Mogłoby się zdawać, iż spisana na porażkę dziewczyna pogrąży się w żalu, wystawiając się aniołom na pożarcie, ale – o dziwo – nie moglibyśmy już bardziej się pomylić. Penryn od początku do końca pozostaje odważną, silną nastolatką, która pluje na wszystkich i wszystko, co tylko przeszkodzi jej w działaniu.
Susan Ee wykreowała niesamowity świat oraz postacie. Każda postać zaskakuje, szokuje, rozczula i daje kopa do działania. W każdym bohaterze odnajdziemy coś oryginalnego, ale przede wszystkim w powieści występują niesamowicie przerażające stwory. Przerażające do bólu. Dosłownie. Ilekroć spotykałam się z matką Penryn lub tymi wstrętnymi nefilami, myślałam, że wyskoczę spod koca. Niby wszystko było na porządku dziennym, ale pourywane głowy, diabelskie znaki i cała masa typowych spraw dawały nieźle w kość. Zwłaszcza te potworki na końcu, brr... Trzeba jednak przyznać, że mimo wszystko to one najbardziej fascynują czytelnika. Dotąd nie spotkałam tak niesamowicie wykreowanej książki o aniołach. Każda strona, aż drży od doskonałości.
Jeśli wziąć pod uwagę akcję – wszystko toczyło się w odpowiednim tempie. Może czasami ciut za wolno, jednak wymagającym końcówka wszystko wyrówna, dostarczając odpowiedzi na wszelkie pytania. Chociaż wcale nie wszystkie. Po przeczytaniu powieści w naszych głowach będzie się kotłowało o wiele więcej pytań niż na początku czy w połowie lektury. Tak dużo niewiadomych, tak dużo do odkrycia. Nie ma co czekać, najlepiej od razu wyposażyć się w drugą część. A właśnie – zwróciliście uwagę na okładkę? O Boże, jest taka piękna! Mogłabym przyglądać się jej całymi dniami. Wydawnictwu należą się wielkie brawa za pozostawienie jej w wersji oryginalnej, ale o drugiej części to już nawet nie wspomnę. Dlaczego musieli nam to zrobić i zmienić tę przepiękną oprawę? Dlaczego nie mogli wydać całej serii w oryginalnej szacie graficznej? Dlaczego? Filio, czekam na wyjaśnienia i domagam się oryginalnej okładki trzeciej części.
Podsumowując, Angelfall jak dla mnie nie ma ani jednego minusa. Wszystko było w jak najlepszym porządku, może nawet lepszym, niż myślicie. Jestem dumna, że podjęłam tę spontaniczną decyzję, gdyż z czystym sercem Angelfall mogę nazwać swoją ulubioną powieścią i prezentować zaraz obok ukochanego Dotyku Julii i Igrzysk śmierci. Gorąco polecam!
Prześlij komentarz
Wiele dla nas znaczą Wasze opinie, dlatego dziękujemy za każdy zostawiony ślad i zachęcamy do komentowania i dzielenia się swoimi przemyśleniami.