źródło |
Czas dla każdego jest czymś innym. Niektórzy uważają go za coś strasznego. Bo bez przerwy ucieka, zabierając cenne chwile, które potem stają się tylko wspomnieniem. Wraz z jego upływem przemijają ludzie, piękno, młodość... Dla niektórych jest nadzieją. Wierzą, że dzięki niemu kiedyś staną się wolni. Że skończy się jakiś okres w ich życiu i będą mogli zacząć od nowa. A dla tych, co w nim podróżują, czas nie ma znaczenia.
Tytuł: Czerwień rubinu
Autor: Kerstin Gier
Wydawnictwo: Egmont
Szesnastoletnia Gwendolyn prowadzi w miarę zwyczajne życie. Wyjątkiem jest jedynie jej dziwna rodzina, która wierzy w podróże w czasie. Któregoś dnia okazuje się, że to właśnie ona odziedziczyła gen, który umożliwia przenoszenie się do przeszłości. Dziewczyna musi wybrać się w niebezpieczną podróż wraz z drugim podróżnikiem – niejakim Gideonem de Villers, bezczelnym, ale przystojnym typkiem, który z wielką chęcią zachowałby to zadanie tylko dla siebie. jednak bez Gwendolyn nie jest to możliwe. Razem wyruszają w podróż w przeszłość, by odnaleźć to, co jest potrzebne do wypełnienia ważnej misji. Czy im się to uda?
O tej książce słyszałam już naprawdę wiele dobrych słów. Została już nawet zekranizowana, a ja dalej nie miałam okazji jej przeczytać. Gdy tylko ujrzałam ją na półce w bibliotece, wzięłam ją bez chwili wahania. I nie żałuję. Wciągnęłam się w tę opowieść już od pierwszych stron. Planowałam, że tylko zacznę ją wieczorem, a wyszło na to, że siedziałam do późna w nocy, by ją skończyć. Autorka posługiwała się lekkim i niezbyt skomplikowanym językiem, co sprawiało, że Czerwień rubinu przeczytałam w błyskawicznym tempie.
Dużym plusem tej powieści jest sam pomysł. Mimo że motyw podróży w czasie jest teraz coraz częściej poruszany, to jak dotąd nie czytałam zbyt wiele podobnych książek. Spodobał mi się sposób, w jaki bohaterowie mogli dostawać się do przeszłości – dzięki specjalnemu genowi, który dziedziczył tylko wybranek. Interesującym pomysłem było także przydzielenie każdemu Strażnikowi jednego z kamieni szlachetnych.
Bohaterowie byli w miarę dobrze wykreowani. Przez Czerwień rubinu przewinęło się dużo osób, ale autorka skupiła się głównie na Gwendolyn i Gideonie, którzy zyskali moją sympatię już od pierwszej chwili. Polubiłam Gwen za to, że po prostu była sobą, a nie próbowała na siłę być kimś innym, może w jej oczach lepszym. Jedyną wadą jest to, że momentami jej zachowanie było nieco dziecinne. Jednak muszę przyznać, że dzięki tej parze głównych bohaterów nie raz uśmiechałam się podczas czytania.
Wątek romantyczny był ciekawie rozegrany, jednak odniosłam wrażenie, że ta miłosna relacja rozwinęła się nieco zbyt szybko, bo bohaterowie znali się góra kilka dni. Wiem, że to mogła być tak zwana miłość od pierwszego wrażenia, ale jak dla mnie i tak to działo się zbyt szybko. Mam nadzieję, że w kolejnej części będzie nieco lepiej.
Podsumowując, Czerwień rubinu to interesująca opowieść o podróżach w czasie. Nie brakuje w niej akcji, tajemnic i oczywiście miłości. Autorka miała ciekawy pomysł i w dość umiejętny sposób go wykorzystała. Może nie jest to jakieś ambitne dzieło, ale bardzo przyjemnie mi się czytało. Z chęcią sięgnę po kolejną część, a wam mogę ją polecić. Jest lekką i wciągającą młodzieżówką, wprost idealną na wakacje.
Prześlij komentarz
Wiele dla nas znaczą Wasze opinie, dlatego dziękujemy za każdy zostawiony ślad i zachęcamy do komentowania i dzielenia się swoimi przemyśleniami.