źródło |
Wyobraźcie sobie, że jesteście młodzi i dopiero zaczynacie poznawać życie takim, jakie jest naprawdę. Na pewno macie wiele marzeń i pragniecie zmienić świat na lepsze. To takie naturalne i szlachetne. Taka właśnie jest Auraya – ma marzenie, żeby zostać kapłanką. Jest gotowa uczyć się pilnie i poświęcać każdą swoją chwilę na pomoc innym. Ma cel, chęci i umiejętności, ale... Czy nie denerwuje was, że zawsze musi być jakieś "ale"? Że nic nie może tak po prostu być? Że zawsze coś musi przeszkodzić?
Mnie i Aurayę bardzo to denerwuje. Problem polega na tym, że Auraya mieszka w małej wiosce oddalonej setki kilometrów od kapłańskiej szkoły, a jedyny kapłan przebywający w wiosce już dawno zapomniał, kim jest. Jednak... pewnego dnia wioska zostaje zaatakowana przez wrogie wojska. Do małej ojczyzny Aurayi przybywa jedna z czwórki najbardziej wybitnych kapłanów – Biała, Wybrana przez bogów. Inteligencja młodej dziewczyny sprawia, że Biała Kapłanka zauważa ją i daje jej szansę na spełnienie marzeń. Czy Auraya wybierze dom, gdzie śmiertelnie choruje jej matka, czy może wykorzysta szansę na lepsze życie? Jakie będą konsekwencje jej wyborów?
Tytuł: Kapłanka w bieli
Autor: Trudi Canavan
Wydawnictwo: Galeria Książki
Zawsze mam problem z wybraniem książki, którą będę czytać następnie. Dlatego już jakiś czas temu zrobiłam listę tych, które mam, i losuję je. Właśnie w taki sposób zaczęłam czytać Kapłankę w bieli. Bardzo się ucieszyłam, kiedy to właśnie na nią padł los. Trudi Canavan jest jedną z moich ulubionych autorek. Zakochałam się w Trylogii Czarnego Maga. Czytałam ją już kilka lat temu, ale do dzisiaj pamiętam, z jakim zainteresowaniem studiowałam każdą część i przenosiłam się w nowy, nieznany mi świat. To wspomnienie zagościło w moim umyśle na stałe. Właśnie dlatego od pierwszego tomu Ery Pięciorga oczekiwałam naprawdę wiele. I chyba okazało się, że zbyt pochopnie oceniłam autorkę, ponieważ ta powieść całkowicie nie przypadła mi do gustu.
Spodziewałam się, że od pierwszej strony pojawi się iskierka ciekawości, która nie pozwoli mi ani na chwilę odłożyć książki. Niestety, tak się nie stało. Nie zniechęciło mnie to. W końcu wiele dzieł literackich na początku wieje nudą, a z czasem ta nuda okazuje się idealnym rozpoczęciem, które pozwoliło poznać nam świat wykreowany przez autora. Czekałam. Naprawdę cierpliwie czekałam... I nic. Mijała pierwsza setka, później następna, a ja nadal niemiłosiernie nudziłam się. W tej chwili mogę sobie przypomnieć może ze trzy sceny, które naprawdę mnie wciągnęły, a jest to mało na prawie siedemset stron. W dodatku cały czas irytowały mnie niepłynne przejścia. Canavan kończyła rozdziały/podrozdziały w kulminacyjnych momentach. Nie jestem przeciwniczką takiego stylu, bo to on sprawia, że czytelnik chce poznać dalszą część opowieści. Lecz kiedy jest on stosowany bez przerwy, staje się nużący i denerwujący. Przypominało mi to trochę Pieśń Lodu i Ognia. Martin pod tym względem pisze bardzo podobnie, tylko u niego zazwyczaj przynosi to pożądany efekt.
Plusem, ale zarazem minusem, są bohaterowie. Jest ich naprawdę wiele, co zazwyczaj jest dobrze odbierane. Jednakże miałam cały czas wrażenie, że zostało im poświęcone za mało czasu. Kapłanka w bieli jest bardzo grubą książką, która powinna w zupełności wystarczyć, żeby lepiej rozbudować niektóre wątki, które pojawiały się często, ale bezcelowo. Tak bardzo żałuję, że Canavan nie poświeciła więcej czasu postaciom. W powieści obserwowałam najróżniejsze osobowości, które same prosiły się o lepsze poznanie. Auraya miała wiele cech, ale po przeczytaniu jej historii nie jestem w stanie ich wskazać. Wiem, że są, ale "nie widzę" ich. Za to Leiard – jeden z głównych bohaterów – według mnie został idealnie dopracowany. Widać, że autorka właśnie jemu poświęciła najwięcej czasu. Polubiłam go od pierwszych słów, które opisywały go.
Mimo wszystko książka nie miała wyłącznie wad. Zachwyciła mnie swoją pomysłowością. Świat, który jest opisany w Kapłance w bieli, bardzo mi się spodobał. Mam skojarzenie z innymi powieściami, jednak nie mogę sobie przypomnieć, z jakimi konkretnie. I mimo to mam odczucie, że jest to coś nowego. W mojej głowie walczą sprzeczne uczucia. Tylko... Canavan nie wykorzystała potencjału swojego pomysłu. Podstawy świata wykreowanego przez nią są dobre. Wystarczy je dopracować, na co liczę w kolejnej części.
Kapłanka w bieli bardzo mnie zawiodła. Spodziewałam się czegoś fantastycznego, co zawładnie moimi myślami, a tymczasem miałam olbrzymi problem z przeczytaniem tych siedmiuset stron. Nie pozwolę jednak, żeby ta jedna powieść zniechęciła mnie do autorki. Może zbyt pochopnie ją oceniłam. Potrzebowałam do tego jednej trylogii, a to więcej niż jedna książka. Dlatego właśnie mam zamiar przeczytać do końca Erę Pięciorga.
Prześlij komentarz
Wiele dla nas znaczą Wasze opinie, dlatego dziękujemy za każdy zostawiony ślad i zachęcamy do komentowania i dzielenia się swoimi przemyśleniami.