źródło |
Tytuł: Ziarna czasu
Autor: Artur K. Dormann
Wydawnictwo: Prozami
Ziarna czasu to wielowątkowa powieść, którą trudno sklasyfikować. Fabuła dąży do zagłady świata, jednak nie jest to klimat postapokalipsy. Dużo uwagi poświęcono życiu osobistemu bohaterów, chociaż nie jest to powieść obyczajowa. Mamy sporo elementów magicznych, ale trudno określić ten nurt mianem fantasy. Z czym więc mamy do czynienia? Z niesamowicie wciągającą opowieścią o człowieku postawionym w obliczu nieznanego.
Historia rozpoczyna się w sposób, który zaciekawia i jednocześnie nawiązuje do klasyki gier RPG. Po kolei poznajemy historie wszystkich bohaterów, którzy następnie formułują swoistą drużynę. Każdy z nich jest inny, ale łączy ich jeden fakt: wszyscy byli świadkami sytuacji, gdy czas się zatrzymał. Teoretycznie wszyscy powinni nie żyć. Jednak dzięki temu, że świat na kilka chwil włączył "pauzę", udało im się cudem uniknąć śmierci. Są zagubieni, zdezorientowani, wątpią we wszystko, co ich otacza, z własnym zdrowiem psychicznym włącznie. Na skutek rozmaitych zbiegów okoliczności spotykają się w jednym czasie i miejscu, skupieni wokół człowieka, który zaczyna pełnić rolę Mistrza Gry (lub Charliego, wedle uznania). W specyficzny sposób szkoli ich, przydziela misje, dostarcza niezbędnych sprzętów i wspiera w trakcie akcji. A wszystko po to, by uniknąć końca świata, który z niewiadomych przyczyn szykują inni ludzie.
Autor ma niesamowitą zdolność pisania w ciekawy sposób o rzeczach błahych. Po książce oczekiwałam dużo akcji, mrożących krew w żyłach wydarzeń czy politycznych zagrywek. Tymczasem mniej więcej połowa jej objętości poświęcona została na przedstawienie bohaterów. Poznajemy ich przeszłość, kompleksy i aspiracje. Towarzyszymy im przez kilka dni podczas różnych codziennych czynności. Zwykle takie sceny mnie nudzą. Ziarna czas nie traciły nawet na chwilę mojego zainteresowania, chociaż momentami myliły mi się imiona bohaterów. Zwłaszcza na początku ich liczba nie ułatwiała zapamiętania poszczególnych postaci.
Z pewnym rozczarowaniem zauważyłam, że to, na co powinien być położony nacisk, nie zostało opisane szerzej – historia bohaterów. Misji jest ledwie kilka i chociaż każda z nich jest bardzo ciekawa, pozostawiają niedosyt. Czemu tak mało? Również śmierć opisana została zdawkowo, z perspektywy trzecioosobowej, bez wnikania w sedno problemu. Brakowało mi też bardziej wnikliwej analizy struktury rywalizujących ze sobą ugrupowań. Coś tam niby zostało wspomniane, ale temat ten nie został wyjaśniony wystarczająco precyzyjnie.
W książce duży akcent położono na rozmyślania. Bohaterowie filozofują przy każdej możliwej okazji. Analizują wiele życiowych zagadnień w sposób, który skłania czytelnika do samodzielnej refleksji. To mocny punkt książki – ani przesadzony, ani zbyt patetyczny.
Reasumując, Ziarna czasu to książka ciekawa, o spokojnej, ale dopracowanej akcji w świecie, który wciąż pozostaje dla mnie niejasny. Zabrakło w niej klarownego wskazania przyczyny wszystkich niewyjaśnionych wydarzeń i zbiegów okoliczności. Ale kto wie? Może właśnie o to chodziło? Pomimo powoli rozwijającej się fabuły historia jest wciągająca. Z zaciekawieniem oczekiwałam na rozwój wydarzeń. Nie zawsze następował. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że książka nie pozostanie bez kontynuacji. Póki jest na nią czas.
Po opisie książki, można rzeczywiście sądzić, że to będzie typowo książka akcji. A moje pierwsze skojarzenie, gdy zaczęłam czytać Twoją recenzję, było takie, ze książka jest utrzymana w stylu Mortal Kombat, itp.
OdpowiedzUsuń