Początek listopada to czas, kiedy ludzie zastanawiają się nad sensem życia, przemijania, nad
śmiercią. Wspominają bliskich zmarłych, idoli, ludzi ważnych. Ja postanowiłam zastanowić się nad tym w kontekście bohaterów literackich, których bardzo polubiłam, a którzy odeszli w toku akcji i wspomnieć ich, bo wiele zmienili w moim życiu.
UWAGA! Poniższy tekst to ogromny spoiler dla tych, którzy jeszcze nie czytali książek, z których informacje zaczerpnęłam, a przeczytać je zamierzają!
Geralt z Rivii
Wiedźmin z tzw.
Sagi o Wiedźminie, bohater wielu opowiadań Andrzeja Sapkowskiego, nazywany Rzeźnikiem z Blaviken, Białym Wilkiem, w dialekcie brokilońskim, języku driad Gwynbleidd. Jest to mój ukochany bohater literacki. W całym moim życiu płakałam nad dwiema książkami –
Mgłami Avalonu i właśnie nad
Wiedźminem. Ta postać wiele zmieniła. Uczyniła mnie lepszym człowiekiem, zwróciła moją uwagę na bardzo istotne rzeczy. Pokochałam Geralta, bo jest taki jak ja – samotny biały wilk, inny niż wszystkie. Jego niezwykły sposób bycia powinien być przykładem dla wszystkich. Bo Wiedźmin myślał, choć myśleć nie powinien. Szukał sprawiedliwości, nie krzywdził rozmyślnie, pomagał potrzebującym. Jest wzorem do naśladowania. Świat, w którym żył, wiele stracił wraz z jego śmiercią. A w moim sercu powstała wielka dziura zalana łzami.
Finnick Odair
Bohater trylogii
Igrzyska Śmierci Suzanne Collins. Finnck to bohater w pełnym tego słowa znaczeniu. Oddał swoje życie, by ratować przyjaciół. Kiedy zmiechy ich zaatakowały, został z tyłu, by inni mieli szansę uciec. Zginął rozszarpany przez nie. Jego śmierć to wielka strata. Finnick był człowiekiem diabelnie uroczym, pełnym życia optymistą. Był światłem tej książki. Bez względu na wszystko pomagał m.in. Peecie, Mags i Annie, nie patrząc na siebie. Jego życie miało sens. Poświęcił je w imię wyższych wartości, w trakcie misji, walki o wyzwolenie całego ówczesnego świata. To, co robił, było ważne i na swój sposób piękne. Jego heroiczne życie i śmierć są przykładem dla wielu. Finnick był dobrym człowiekiem, wiernym przyjacielem, zawsze gotowym nieść pomoc tym, którzy pokładali w nim nadzieję.
Remus Lupin
Bohater serii o Harrym Potterze J. K. Rowling. Remus jest ofiarą wojny. Jego śmierć w zamyśle autorki miała zwrócić szczególną uwagę na jej okropieństwa. Jak historia zaczęła się od osieroconego dziecka, tak na osieroconym dziecku miała się skończyć. Remus był bardzo dobrym człowiekiem. Pomógł Harry'emu, kiedy ten potrzebował pomocy najbardziej. Nauczył go wielu rzeczy, dzięki którym Harry przetrwał trudne chwile. Był bohaterem miłym, zabawnym, bardzo wartościowym, zawsze gotowym walczyć o sprawiedliwość, nawet jeśli oznaczałoby to problemy. Napiętnowany wilkołactwem, nie zawsze traktowany jak należy. Mimo to był gotów oddać życie za innych, w walce o wolność. Jego śmierć to duży cios dla tego świata.
Jon Snow
Bohater cyklu
Pieśń Lodu i Ognia George'a R. R. Martina. Jon był jednym z moich ulubionych bohaterów z cyklu Martina. Od dziecięcych lat czuł się odrzucony. Jako bękart nie mógł liczyć na wiele. Wychowywał się bez matki – z macochą, która nie żywiła do niego pozytywnych uczuć. Choć przyrodnie rodzeństwo go kochało, zawsze czuł, że jest inny, nie pasuje nawet do swojej rodziny. Jego życie nie było łatwe. Mimo to zawsze był skory do pomocy, walczył w imieniu dobra. W bardzo młodym wieku nałożono na niego wielki ciężar. Przez trudne zadania, których się podjął, zmienił się. Wtedy utraciłam go po raz pierwszy. Pod wpływem ataków Innych zdecydował się na wpuszczenie Dzikich za mur. Ja rozumiałam jego decyzję. Ale jego współbracia nie potrafili jej zrozumieć. Zginął przez zdradę. Zabiła go odpowiedzialność. Wtedy straciłam go po raz drugi.
Poniżej znajduje się wypowiedź mojej koleżanki, naszej czytelniczki Kingi Kunickiej, która postanowiła wspomnieć tu jedną ze swoich ulubionych bohaterek.
Alaska Young
Bohaterka debiutu literackiego Johna Greena
Szukając Alaski. Stała się symbolem przemijania. Stanowi epicki sposób na śmierć wśród młodzieży, gdyż umarła w pełni życia, piękna, lubiana i tajemnicza. Jej śmierć była zaskoczeniem, choć cały czas do niej świadomie dążyła. Stała pod znakiem ulotności. Nie przywiązywała się do życia. Każdy dzień był inny, choć zawierał te same codzienne rytuały. Paliła, żeby umrzeć. Piła, żeby zapomnieć. Ale kupowała książki, żeby żyć i się w nie wgłębić. Poznać te historie, tych bohaterów. Pomimo tragizmu wypadku, w którym zmarła, był to idealny sposób na zamknięcie jej życia, lecz nie wątku. Jej potyczki i przemyślenia życiowe dotyczyły trudności w dotarciu do celu i osiągnięciu dobrego życia. Jej ulubioną metaforą życia był labirynt. Nie był on ani życiem, ani śmiercią. Stanowił nieustającą walkę, której nie da się wygrać. Przynajmniej nie wiedziała jak. Wiecznie zastanawiała się, jak wyjść z labiryntu cierpienia. Już wie. Trzeba przebaczyć. Co z nią teraz? Może dotarła do zoo? Może ogląda małpy z mamą? Może tak jest.
Płaczę za Geraltem
OdpowiedzUsuń