źródło |
To przerażające, jak w ciągu dwóch lat wszystko może się zmienić. Zamki zostają zdobyte, ludzie giną i rodzą się, lordowie tracą ziemie, a z północy nadchodzi groza. Lysa Arryn nie żyje, w związku z czym funkcję lorda protektora przejmuje Littlefinger. Sansa staje się jego córką Alayne, a Arya po śmierci matki i brata nie wie, gdzie tym razem ma się udać. Wszystkie Siedem Królestw toczy ze sobą wojnę, która ich wyniszcza, ale jest niczym przy walkach domowych, które powodują, że lordowie upadają. Tymczasem na Żelaznym Tronie siedzi ośmioletni chłopiec, którym kieruje jego pani, matka, złota bliźniaczka – Cersei. Królowa opętana rządzą władzy nie zdaje sobie sprawy ze swoich błędów, ignorując niebezpieczeństwo nadchodzące z południa – smoki. Jak długo Tommen pozostanie królem Westeros? Czy Mur jest w stanie ocalić Północ? Kto naprawdę jest winny śmierci Młodego Wilka?
Tytuł: Uczta dla wron: Cienie śmierci
Autor: George R.R. Martin
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Pieśń Lodu i Ognia już od dawna znajduje wysokie miejsce na mojej liście ulubionych serii. Pamiętam, jak zaczynałam czytać pierwszy tom cyklu – Grę o tron. Byłam zafascynowana klimatem powieści i samym jej tematem. Uwielbiam zamki, królów, smoki i ogólnie średniowiecze. Odkąd pamiętam, fascynowała mnie ta epoka. Nigdy nie chciałam być księżniczką, ale chciałam mieć swoje miejsce w zamku. Oczywiście nie jako służąca, ale może jakaś bliska krewna króla... Martin sprawił, że moje dwa ulubione światy – średniowiecze i świat fantastyki – połączyły się w jedno. Teraz jestem świeżo po przeczytaniu kolejnego tomu cyklu i nadal utrzymuję, że jest to świetnie skonstruowana historia, której zostało poświęcone wiele czasu.
Zawsze jestem zachwycona wielowątkowością opowieści. To niesamowite, jak Martin wymyśla tyle wątków i nie zapomina o nich. One mogą na chwilę wygasnąć, nawet na dłuższą chwilę, ale zawsze wracają i często ich skutki mają bardzo duży wpływ na fabułę. W dodatku gdy czytam o jednym wydarzeniu, w tym samym czasie odbywają się ważne dla historii zdarzenia, o których dowiadujemy się po fakcie. To jest jak w życiu. Nie możemy być naraz świadkami wszystkich wydarzeń. Jesteśmy w jednym miejscu, a w drugim dzieje się coś istotnego. O niektórych sprawach dowiadujemy się długo po fakcie.
Bohaterom sagi można by poświęcić wiele oddzielnych recenzji. Ich liczba jest niesamowita i muszę przyznać, że często gubię się, kto jest kim. Nie mam pamięci do imion, więc zdarza się, że o niektórych postaciach zapominam. Lubię sobie wyobrażać, że Martin najpierw zrobił listę bohaterów (na końcu każdego tomu jest lista postaci, które występują w powieściach), a dopiero później dobierał do nich charaktery/zdarzenia. Jednak żeby tego było mało, nie jestem w stanie przywołać jakieś postaci, która była źle dopracowana. Każda ma swoją własną, odrębną historię, która ją kształtuje. Oczywiście są osoby, które poznajemy lepiej i takie, które gorzej.
W Uczcie dla wron pojawią się rozdziały poświęcone Cersei. Nigdy nie przepadałam za tą bohaterką, więc na początku byłam źle nastawiona do czytania. Jednakże z czasem zrozumiałam, że jest fascynująca, a co najważniejsze zaczyna się zmieniać lub ujawniać swój prawdziwy charakter. Wiele ludzi zostało przez nią oszukanych albo oczarowanych jej urodą. Tak naprawdę jest okrutna i żądna władzy, ale również ma swoje powody co do tego. W ogóle muszę przyznać, że bardzo intrygują mnie złote bliźniaki. Cersei, jak wspomniałam, nie lubię. Za to Jaime z każdą chwilą zyskuje moją sympatię. Nie mogę powiedzieć, że jest aniołkiem, bo to by było jedno wielkie kłamstwo, ale jest pozytywnym bohaterem. Czytając rozdziały poświęcone jemu, zauważyłam, że nie jest tak próżny i głupi, jak się wydawał. Ma wiele głębokich refleksji i sumienie, które często nie pozwala mu na czynienie zła. Nie usprawiedliwia to jego niecnych czynów, ale pozwala zobaczyć, co nim kierowało.
W Pieśni Lodu i Ognia jest bardzo rozbudowany mechanizm polityczny. Prawie w każdej swojej recenzji piszę, że polityka jest dla mnie magią, i to czarną. Lecz dzięki takim powieściom staram się logicznie myśleć i powoli zaczynam rozumieć politykę w książkach (tylko książkach). Nie nadawałabym się na lorda ani tym bardziej króla, ale jestem już w stanie przewidzieć niektóre wydarzenia na podstawie wypowiedzi i postępowań bohaterów, które często są logiczne, jeśli tylko zna się charakter danego człowieka.
Powieść jest bardzo wciągająca, jednakże pojawiają się momenty wyjątkowo nudne, które psują ogólny wizerunek książki. W Uczcie dla wron nie mogę narzekać na częste urywanie scen, co w poprzednich tomach tak bardzo mnie irytowało. Jednak brakuje jakiegoś momentu zahaczenia, który sprawiłby, że nie byłabym w stanie odłożyć książki na półkę.
Jestem bardzo zadowolona, że zapoznałam się z kolejną częścią Pieśni Lodu i Ognia. Spędziłam z nią wiele przyjemnych chwil, które na długo zapadną mi w pamięci. Jestem też pewna, że w najbliższym czasie sięgnę po kontynuację historii.
Nie spotkałam się jeszcze z tą książką. Wydaje mi się, że to jednak coś nie dla mnie i mogłabym się przy tej książce nudzić.
OdpowiedzUsuń