źródło |
Tytuł: Chałturnik
Autor: Magda Skubisz
Wydawnictwo: Videograf
Pewnego dnia dostajesz świetną propozycje. Załóż zespół i graj u mnie w lokalu co noc. Daję minimalnie stówę za każdy taki występ. Dla młodych, niedoświadczonych i chcących zgarnąć trochę pieniędzy ludzi jest to idealna okazja. Tak też się dzieje z grupką przyjaciół, którzy decydują się na małe zarobkowanie. Tak naprawdę każdy z nich ma inny powód do zabawy w chałturnika. Bo się nudzi, nie ma co robić, fajna zabawa, bo za darmo pić można, fajne dziewczyny wokół i dlatego, że nie mam wyboru. Każdego co innego ciągnie do "Ambasadora", którego właścicielem jest koci mężczyzna w blond kitce. Jest w porządku dla chłopaków i gości, a jak trzeba, to przywali w twarz. I wszystko byłoby cudownie, gdyby nie problemy w szkole, z dziewczynami i… szefem.
Bohaterowie są bardzo wymyślnymi osobnikami, dlatego czytając, miałam wrażenie, że to totalne cioty i nieudaczniki, którzy mają pstro w głowie. Są głupi, zrzędliwi i beznadziejni. Totalnie wkurzający osobnicy płci męskiej i żeńskiej. Tak, dwie panny też się znalazły. Byłam w szoku przez pierwsze pięćdziesiąt stron. Zastawiałam się, co ja czytam. Jak można było to wydać? Aż tak różniłam się od moich rówieśników w tym wieku, że nie kumam bazy? Ale potem do mnie dotarło. To całkiem niezły pomysł na zobrazowanie nastolatków wkraczających w świat dorosłych. Jak sobie przypomniałam jak zachowywali się chłopcy i dziewczęta w wieku osiemnastu lat podczas lekcji, aż zaświtało mi w głowie: to jest genialne! Najbardziej wyróżniają się Zenon, Luśka i Czaki, którzy stali się świętą trójcą powieści. Oczywiście daleko im do świętości, ale mają pewne marzenia, zachowania, nawyki, cele i dążenia, o jakich wielu nastolatków pragnęło. Można poczuć do nich sympatię, wstręt lub najzwyczajniej w świecie pogardę. Ale oni też są ludźmi i popełniają błędy. Dlatego trzeba im wybaczyć i iść dalej wybraną przez siebie ścieżką. Tą dobrą.
Miejsce akcji to piękna mieścinka, którą autorka opisuje bardzo umiejętnie. Dzięki temu trudno się w tym wszystkim pogubić i ma się poczucie pewnej spójności. Nie powiem, że brakuje lokalnego charakteru, bobym skłamała. Jest tak, jak być powinno. Mało drobiazgów, nieliczne szczególiki kreślące całą okolicę i społeczność. Ta jest bajeczna.
I najlepsze na koniec – to najdziwniejsza młodzieżówka, jaką w życiu czytałam. Najdziwniejsza i jedna w off top 50. Nasza rodaczka dała popis. Nie liczy się tylko talent, liczy się też pomysł. Fabuła to kocioł wielu zdarzeń, które doprowadzają do takiego finiszu, że oczy bieleją. Im dalej czytałam, im grubiej było po lewej stronie otwartej książki, tym bardziej się wciągałam i chciałam znać zakończenie. Czytałam wszędzie! Najlepsza jednak była mina osoby siedzącej obok mnie, która postanowiła uraczyć się lekturą. Niezapomniana! (Tak dla jasności: właśnie mówili o seksie i używkach!)
Podsumowując, nasi rodacy też potrafią pisać świetne młodzieżówki odzwierciedlające gorzką prawdę o licealistach. Polskie realia pokazują, do czego może doprowadzić jedno zachowanie, jedno złe słowo, jedna zła intencja. Zemsta? Mściwość? A może po prostu chęć zabawy? Dowiecie się, gdy sięgniecie po Chałturnika!
Wydaje się być bardzo interesująca :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że autorka recenzji nie umie pisać poprawnie pod względem stylistycznym, gramatycznym i językowym - z treścią recenzji prawie się zgadzam.
OdpowiedzUsuńKto tę kobietę uczył języka polskiego? Ktokolwiek to był, z recenzji wyraźnie widać, że jego wysiłki poszły na marne...
OdpowiedzUsuńO co konkretnie chodzi? :)
Usuń