źródło |
Nie jest tajemnicą, że jednym z moich ulubionych gatunków jest paranormal romance, dlatego chętnie sięgnęłam po ciekawie zapowiadającą się książkę pt. Urodzona o północy, która otwiera serię Wodospady Cienia autorstwa C.C. Hunter.
Życie Kylie Galen jest w rozsypce. Jej rodzice się rozwodzą, umiera babcia, z którą była blisko, rzuca ją chłopak, na domiar złego widzi mężczyznę, którego nikt poza nią nie zauważa. Impreza, na której dziewczyna chce odreagować przykre zdarzenia, jakie ją spotkały, kończy się przyjazdem policji. Po tym wydarzeniu matka postanawia wysłać Kylie do Wodospadów Cienia na obóz dla trudnej młodzieży. Dziewczyna nie może uwierzyć, że trafia w tak koszmarne miejsce pełne dziwolągów, którzy twierdzą, że jest taka jak oni. Ale kim tak naprawdę są? Kim ona sama jest?
- Groziłaś, że sprzedasz jej krew na eBayu - zauważyła Kylie. - Tam, skąd pochodzę, to podpada pod kłótnię.
- Tak, ale nie jesteś już w swoim świecie.
Według mnie najważniejszą rzeczą, którą książka powinna zawierać, są dobrze wykreowani bohaterowie. Gdy nam się nie spodobają, czytanie nie sprawia już tyle radości. C. C. Hunter na tej płaszczyźnie zasługuje na ogromne brawa. Postacie z Urodzonej o północy są studnią charakterów bez dna. Kylie to szara myszka, jednak gdy jej przyjaciołom grozi niebezpieczeństwo, staje się stanowcza i bezwzględna. Czarownica Miranda – dyslektyczka, która myli zaklęcia, jest genialna. Derek, półelf, wydaje się słodki i romantyczny, jednak zdecydowanie wolę tajemniczego i niebezpiecznego wilkołaka Lucasa.
Jak widać, w książce znajduje się cała plejada istot nadprzyrodzonych, co dla miłośników fantastyki stanowi raj.
Jak na paranormal romance przystało, w powieści znajdziemy wiele wątków miłosnych, które przyjemnie się śledzi, ponieważ nie pojawiają się na pierwszym planie, ale mimo to stanowią przyjemne tło dla głównej fabuły. Podchody Perry'ego i Mirandy są przezabawne. Pasja i napięcie seksualne między Burnettem a Holiday wydają się niemal namacalne. I wreszcie miłosny czworokąt, który tworzą Derek, Kylie, Trey i Lucas (stawiam na Lucasa); tutaj naprawdę trudno wybrać swojego ulubieńca, ponieważ wszystko jest skomplikowane.
- Spróbuj mnie chociaż dotknąć, a rzucę na ciebie taką klątwę, że pryszcze zasypią ci całą twarz.
- Nie możesz mnie przekląć - prychnęła Della. - Twoje klątwy są opóźnione w rozwoju.
Mocną stroną powieści jest humor autorki. Momentami płakałam ze śmiechu, co rzadko mi się zdarza. Uwielbiałam kłótnie Delli i Mirandy. Dialogi są rewelacyjne, a język, którym posługuje się autorka, trafia do młodzieży. C.C. Hunter nie boi się używać sloganu młodzieżowego. Cenię narrację pierwszoosobową, jednak tu świetnie sprawdziła się również trzecioosobowa.
Tempo akcji powoli się rozkręca, dzięki czemu mamy szansę dobrze poznać istoty przebywające w obozie, jak i samo jego funkcjonowanie. Nie mogło zabraknąć też poważniejszych wątków, jakimi są wyżej wspomniane problemy rodzinne, presja wywierana przez domowników, odrzucenie, odmienność, brak akceptacji, niemożność podzielenia się prawdą o sobie, szukanie siebie.
Powieść wywołuje uśmiech na twarzy; czytanie jej przychodzi z łatwością i lekkością. Książka jest dobra na rozluźnienie i spędzenie miło kilku godzin. Ogromnie polecam wszystkim miłośnikom paranormal romance.
źródło |
Prześlij komentarz
Wiele dla nas znaczą Wasze opinie, dlatego dziękujemy za każdy zostawiony ślad i zachęcamy do komentowania i dzielenia się swoimi przemyśleniami.