Źródło |
Co się stanie, gdy nie będzie już niczego? Gdy stracisz wszystko, na czym Ci dotychczas zależało – rodzinę, dom, a może i siebie samego? Co byś wtedy zrobił?...
Spojrzał na dwóch sekundantów pochylających się nad drgającym ciałem, bardziej chyba dla formalności niż powodowanych nadzieją, że ostatni męski potomek rodu Howardów ma szansę przeżyć. Panowie oficerowie wymienili szeptem uwagi i wyprostowali się.
Znowu narobiłem sobie kłopotów...
Rotmistrz Hieronim Woyski to typowy wojskowy – porywczy hulaka po przejściach, któremu nie potrzeba do szczęścia niczego więcej niż wódki, kart i pani nieciężkiego prowadzenia. Przez swój temperament i dumę nasz bohater dość szybko wpada w kłopoty i zostaje zmuszony do dobrowolnego opuszczenia angielskiej armii stacjonującej w Plymouth i powrotu do domu w Rzeczpospolitej. Jednakże w tym przypadku trudno jest mówić o jakimkolwiek domu. Rotmistrz to obieżyświat, zarówno w Polsce, jak i na Litwie, skąd pochodzi, spalił za sobą wszystkie mosty. Czy jest to problem dla tak doświadczonego kapitana? Oczywiście nie. Bierze pod pachę przyjaciela i pomocnika w jednej osobie – pochodzącego z wioski nad Wołgą, krzepkiego Ruska, Stiepana – i rusza na wschód!
Oczywiście po drodze mężczyźni nie raz i nie dwa wpadają w kłopoty, nie raz i nie dwa mamy okazję zgłębić zwyczaje mieszkańców XVIII-wiecznej Polski i nie raz, nie dziesięć na własnej skórze przekonać się, co oznacza wypowiadane przez czytelników jak pacierz tylko skończę rozdział... Otóż nie, proszę Państwa, na rozdziale się nie skończy, zapewniam! Nawet nie próbujcie się okłamywać! Robert Foryś znów udowodnił, że w prowadzeniu fabuły nie ma sobie równych! Wszystkie książki tego pana, które miałam przyjemność czytać, były na wspaniałym poziomie. Autor za każdym razem kreuje niesamowitą, niepowtarzalną atmosferę nie do podrobienia.
W serii Sztejer stworzył całkowicie nowe uniwersum, natomiast w Z zimną krwią posłużył się obrazem Polski za czasów Stanisława Augusta Poniatowskiego, kilka lat sprzed pierwszego rozbioru. Jest to okres szczególnie bliski mojemu sercu - uwielbiam czytać książki historyczne i biograficzne, opisujące czasy stanisławowskie, a powieść Forysia cudownie i z wielką gracją zbiera całą śmietankę charakteru przedrozbiorowej Polski. Wprost idealne były nawiązania do kultury XVIII wieku – wszechobecnych loży masońskich, właściwych dla tego okresu fikuśnych strojów, odwołań do obyczajowości francuskiej czy charakterystycznych dla Rzeczpospolitej konfliktów między stronnictwami Czartoryskich i Potockich, kultury sejmów, i innych. Bardzo miło mi się czytało o tym niezwykle ciekawym okresie, który został w genialny sposób podsumowany w tej 350-stronicowej książce. Myślę, że wiele osób może zachęcić się do pogłębienia wiedzy na ten temat po lekturze Z zimną krwią.
Robert Foryś jak zwykle nie zawiódł mnie pod względem przedstawienia postaci. Ten pisarz ma niezwykły dar do kreowania sylwetek zarówno niegodziwych łotrów, bogobojnych księży, jak i delikatnych kobiet i zadziornych kurtyzan (Czy wspominałam już, że ta książka nie powinna trafić w ręce młodszych czytelników?). Mimo że pisarz zaczyna uchylać nam rąbka tajemnicy stojącej za głównymi postaciami stosunkowo późno, nie przeszkadza to w odbiorze powieści. Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się aż tak ciekawych historii naszego duo (Stiepan, Woyski) – tutaj kolejny, ogromny, plus dla Forysia!
Warto również wspomnieć o samej treści. Rzadko spotyka się tak wielowątkową fabułę! Powieść nakreślona jest na kryminał przeplatany elementami tradycyjnej fantastyki. Nie jest to kryminał rodem z Conan Doyle'a, a raczej synteza ogólnie rozumianych intryg, tajemnic, dysonansów, a w tym wszystkim chwilowych miłostek. Ktoś kiedyś powiedział, że fantastyka łączy w sobie wszystkie możliwe gatunki literackie, od romansu począwszy, a na gore skończywszy. Foryś bezapelacyjnie ukazuje, że jest mistrzem tworzenia fuzji gatunków! W momencie kupienia książki nie nastawiałam się na przeczytanie kryminału, a dostałam taki z górnej półki – bardzo miłe zaskoczenie!
Z zimną krwią nie jest dla ludzi o słabych nerwach! Nie polecam również osobom, które łatwo się rozpraszają – to nie jest łatwa książka, trzeba się w nią zagłębić, z racji jej wielowątkowości. Dla niektórych może być męczący element przedstawienia rodu Czartoryskich. W moim przypadku lektura powieści Forysia była poprzedzona czytaniem monografii S. A. Poniatowskiego, więc odnalezienie się w dość zawiłym drzewie genealogicznym Familii nie stanowiło większego wyzwania, choć muszę przyznać, że momentami rozróżnienie osób wymagało dłuższego pogrzebania w pamięci. Jednakże lektura Z zimną krwią dostarcza nieporównywalnych z niczym wrażeń; po raz pierwszy od przeczytania Sztejera zostałam wciągnięta w wir powieści w takim stopniu! Teraz nie wyobrażam sobie życia bez tej książki, jestem pewna, że w przyszłości niejednokrotnie do niej wrócę, bo sporo rzeczy umyka po pierwszym czytaniu. W mojej ocenie 10/10, majstersztyk!!! Brawa dla autora, tyle na ten temat.
Podobno tydzień temu minęliśmy Indie, a ja co dzień modlę się do Boga, aby zesłał sztorm, który zatopi nasz okręt i uwolni mnie od cierpień i wyrzutów sumienia. Ocean jest jednak zadziwiająco spokojny i nic nie wskazuje na to, by me prośby zostały wysłuchane. W desperacji dwukrotnie próbowałem się powiesić, lecz za każdym razem w ostatniej chwili zabrakło mi odwagi, by odebrać sobie życie i skazać się w ten sposób na wieczne potępienie. Choć czy i tak nie byłem już potępiony?
Bardzo interesująca się wydaje, dodaje na moją listę do przeczytania. Jestem ciekawa swoich odczuć co do tej pozycji.
OdpowiedzUsuń