NAJNOWSZE

środa, 16 lipca 2014

Życie to wędrówka w nieznane cz. III


źródło
Prawdziwa podróż odkrywcza nie polega na szukaniu nowych lądów, lecz na nowym spojrzeniu.

Kilka dni temu te słowa Marcela Prousta przytoczył w rozmowie ze mną ktoś, kto zapewne do teraz nie wie, jak mnie urzekły. Jeśli mocniej się w nie zagłębić, zapewne dostrzeżemy ich niezachwianą słuszność. Podróżujemy, aby poznać prawdę o sobie, ale najwięcej lekcji uzyskujemy niekiedy nawet nie wychodząc z domu. Właśnie poezja jest tym środkiem przekazu, który mówi o podróży nie tyle ciała, co duszy.


Mamy środek lipca. Jedni pewnie już są po letnim wypoczynku, inni dopiero zaczynają. My niezmiennie od pierwszego dnia miesiąca pozostajemy w podróży, a ściślej: wędrówce po różnych obszarach poezji. Kontynuując rozważania na temat motywu homo viator, zaglądamy dzisiaj do dwóch niezmiernie interesujących wierszy, przy czym jeden został napisany przez naszego rodzimego poetę, a drugi przez mniej znanego obcokrajowca, który jest zarazem jednym z moich ulubionych twórców.

Zacznijmy jednak od głosu polskości.


Jonasz Kofta

Rozmyślania na dworcu

źródło
źródło
Na wszystkich dworcach świata
W poczekalniach, na peronach
Każda rozmowa o życiu
Zostaje niedokończona

Podróżni różni
Nic się nie różnią
Na dworcach każdy
Staje się próżnią

Jest tak jak wszędzie
Szczęście, nieszczęście
Tylko, że w pędzie
Tylko, że częściej

Na wszystkich dworcach świata
Daleką drogą olśnienie
Toczysz się losu koleją
Po swoje przeznaczenie

Suma powrotów i pożegnań
Daje w efekcie zero
Niektórym życie jak pociąg
Niektórym życie jak peron
Wsiadają, wysiadają
W bufetach piwem się raczą
Przyjeżdżają, odjeżdżają
Płaczą

Gubią się, odnajdują
Walizy taszczą
Zjadani, wypluwani
Dworców studrzwiową paszczą

Niech wszystko działa
Zgodnie z rozkładem
Pociąg odchodzi
Ja, nie pojadę


I niech ktoś mi powie, że ten wiersz nie jest piękny! Wyślę go wtedy na dworzec albo lotnisko i poproszę, żeby poobserwował pasażerów. Ich rozstania i powroty, pożegnania, przywitania i nadzieje. A później niech jeszcze raz przeczyta powyższy wiersz. Jeśli znowu mi powie, że ten utwór nie jest urzekający, przyjmę jego opinię do wiadomości.

Drugim dziełem, jakie chciałabym przedstawić, jest to napisane przez Stephena Cranea. Kilka słów o autorze, ponieważ może nie każdy go zna. Ur. 1 listopada 1871, zm. 5 czerwca 1900 – pisarz amerykański, tworzył powieści, nowele, poezję i reportaże wojenne. Był pionierem naturalizmu w literaturze amerykańskiej. Zbiór jego wierszy, The Black Rider, został wydany w 1895. Po ich wydaniu autor szukał doświadczenia jako korespondent wojenny. Podróżował do Grecji, Teksasu, Meksyku oraz na Kubę, opisując wojenne zdarzenia. Twórczość Crane’a zapoczątkowała realizm w amerykańskiej literaturze, choć jego innowacyjna technika i styl oparty na symbolach bardziej pasują do romantyzmu niż do naturalizmu.

To tak w ogromny skrócie, jeśli chodzi o informacje o poecie. Polecam przeczytać więcej, ponieważ jego biografia jest bardzo ciekawa.


Stephen Crane

***
źródło

Rzesza wielka szła w bezładnej procesji
A nie wiedziała dokąd.
To wiedziała, że zwycięstwo czy klęska
Przypadnie wszystkim jednako.

Jeden tylko szedł własną drogą,
Ten pobłądził w straszliwym gąszczu.
Ostatecznie zmarł w opuszczeniu,

Ale mówią, że był odważny.









Zawsze, kiedy czytam dzieła tego autora, przed oczami mam obrazy Zdzisława Beksińskiego i nic nie mogę na to poradzić.

Tutaj kończymy naszą dzisiejszą przygodę z poezją, ale do motywu podróży zajrzymy jeszcze przez dwa kolejne tygodnie.

Share:

Prześlij komentarz

Wiele dla nas znaczą Wasze opinie, dlatego dziękujemy za każdy zostawiony ślad i zachęcamy do komentowania i dzielenia się swoimi przemyśleniami.

 
Wróć na górę
Copyright © 2014 Essentia. Design: OtwórzBlo.ga | Distributed By Gooyaabi Templates