NAJNOWSZE

wtorek, 2 września 2014

Dziany, Nadziany i Gianni, czyli jak to bywa z Pechem

źródło
Po książki Olgi Rudnickiej mogę sięgać w ciemno, nie czytając wcześniej opinii. Wiem, że wszystko, co wyjdzie spod pióra tej właśnie autorki, będzie świetne i z pewnością się nie zawiodę. Długo przyszło mi,  wiernej fance, czekać na najnowszą książkę. Kiedy w końcu dotarła, niemal od razu zabrałam się do czytania. Jakie są moje wrażenia po lekturze? Za chwilkę się dowiecie. 


Nadziany nie ma szczęścia, ba, można by powiedzieć, że zamiast normalnego cienia chodzi za mężczyzną pech, i to taki przez duże P. Mając dosyć wystawiania się na złośliwości i żarty kolegów z pracy, podejmuje decyzję. Przenosi się do niewielkiej osady, w której znajduje się dom otrzymany przez niego w spadku. Jakoś wcześniej nie przyszło mu do głowy, by sprawdzić stan owego dobytku. Na miejscu okazuje się, że domem to i może kiedyś było w odległej przeszłości, ale teraz...? No cóż. Ważne, że są drzwi, chyba. No i fragment dachu.
Dla Dzianego praca w policji od samego początku jawi się niezbyt szczęśliwie, zaś czara goryczy przelewa się, gdy przez przypadek obdarowuje on mandatem żonę samego szefa; nie żeby ten fakt miał go z miejsca zdegradować, ale komentarz, z jakim podpisał się podczas opowiadania całego zajścia, a którego nie powinien usłyszeć główny zainteresowany, nie pozostawił cienia wątpliwości o dalszej karierze młodego policjanta.  Zdając sobie sprawę z beznadziejności sytuacji, odchodzi z pracy i postanawia otworzyć własny interes. Gianni zamierzał wrócić do kraju, kiedyś. Niespodziewanie okazuje się, że jego najnowsze zlecenie będzie odbywało się właśnie w Polsce. Największy mafioso ma problem, co gorsza – nie ma pojęcia, kto jest problemem. Dobrze się ukrywa, odbiera dochody, zaś wszelkie przejawy sprzeciwu srogo karze. W tym celu zwraca się o pomoc do najlepszego człowieka o jakim słyszał w tej dziedzinie. Gianni postanawia upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Dając zlecenie do wytropienia zaufanemu detektywowi. Sama sprawa będzie dziwnie wyglądała, zaś po podejrzanych śladu nie będzie. W celu rozejrzenia się w temacie wstąpi do miejsca, gdzie znani sobie w kręgach będą mogli uraczyć odpowiednimi nowinkami. Nie zdając sobie sprawy, że opuści szemrane towarzystwo z nieprzewidzianym bonusem

Jak to z gangami bywa, kiedy jest spokój, na jaw muszą wyjść rzeczy, które spowodują lawinę wypadków, i tak przypadkowym i zupełnie niefortunnym zbiegiem okoliczności dochodzi do wojny gangów. Padlina przekonana o ataku na swoich ludzi, a raczej członków rodziny, zareaguje natychmiastowo. Ktoś będzie usilnie próbował odzyskać zastawioną kobietę, która może okazać się niewygodnym świadkiem. A w tle urocza wioseczka, gdzie delikatny Dziany wdepnie po raz pierwszy w życiu w...

Kiedy zobaczyłam książeczkę, zrobiło mi się smutno. Taka malutka, niepozorna. Obawiałam się, że akcja nie zdąży się rozkręcić, a już zacznie się kończyć. Jednak mylne było moje odczucie. Już na wstępie pierwszej strony śmiałam się w głos. Dalej było tylko lepiej. W najnowszej odsłonie Olga Rudnicka postawiła na mocniejsze akcenty, a dokładnie wizerunek mafii. Mamy obraz porachunków oraz ciemnego świata i ich zasad,  tak więc i słownictwo jest adekwatne do tegoż tematu. Osobiście nie lubię zbyt wielu wulgaryzmów w książkach, jednak tutaj każdy epitet był tak wpleciony w wypowiedzi bohaterów, że najnormalniej w świecie, czytając dialogi, płakałam ze śmiechu, zaś  teksty Padliny rozkładały mnie na łopatki, chociaż i Tatko potrafił mnie rozbroić. Odnoszę wrażenie, że autorka powolutku zaczyna wplatać między główną akcję wątki uczuciowe. Dotychczas relacje damsko-męskie były tylko muśnięte i tak naprawdę każdy musiał się domyślić, jak będzie dalej. Mnie wcale nie przeszkadzał brak romansu w tle, wręcz przeciwnie. Na szczęście tutaj obyło się bez wielkich porywów serc, ale już zaczęło się dziać. Mam cichutką nadzieję, że Rudnicka nie postanowi iść w romanse, tego bym chyba nie zniosła. W jej wykonaniu wspaniałe są kryminały z czarnym humorem. Żadnego wylewania łez, złamanych serduszek i takich tam. Niech reszta autorów zostanie przy czarnej robocie. Ciekawa jestem czy Fartowny pech będzie miał swoją kontynuację, gdyż zakończenie pozostawiło mnie z pytaniem: co dalej? 
Nie będę polecać, każdy, kto poznał twórczość Olgi Rudnickiej, wie, że jej książki po prostu trzeba przeczytać i koniec. 

Share:

Prześlij komentarz

Wiele dla nas znaczą Wasze opinie, dlatego dziękujemy za każdy zostawiony ślad i zachęcamy do komentowania i dzielenia się swoimi przemyśleniami.

 
Wróć na górę
Copyright © 2014 Essentia. Design: OtwórzBlo.ga | Distributed By Gooyaabi Templates