NAJNOWSZE

sobota, 16 sierpnia 2014

Jak daleko posuniesz się, by dokonać zemsty?

źródło


Kojarzycie może Krzysztofa Gosztyła? To król polskich audiobooków, niekwestionowany mistrz słowa czytanego, który sprawia, że słuchanie książki to czysta przyjemność. Kilka razy miałem okazję słuchać jego głosu przy okazji czytania tej czy innej powieści. Tym razem wsłuchiwałem się w poczynania Sonny'ego Lofthusa – głównego bohatera Syna, najnowszego kryminału króla z Norwegii – Jo Nesbø. Autor postanowił dać chwilę wytchnienia swojemu najbardziej popularnemu komisarzowi Harry'emu Hole'owi, kierując nasz wzrok (lub słuch) na sprawy związane z ciut innym środowiskiem. Wszyscy byliśmy przyzwyczajeni do wyjątkowego policjanta, a po genialnej Policji oczekiwałem czegoś naprawdę dobrego. Jak wybrnął z tego zadania Nesbø?



Sonny Lofthus siedzi w więzieniu. Najbardziej strzeżonym więzieniu w Oslo, tak zwanym Państwie. Wszystko zostało zaprojektowane tak, by uniemożliwić nawet myśli o epickiej ucieczce, a co dopiero mówiąc o próbie jej podjęcia. Nasz główny bohater jest naprawdę skrytym człowiekiem – mało mówi, ale ma niezwykły dar do słuchania. Pozostali więźniowie czują nieodpartą chęć wyspowiadania się pobratymcy, przy okazji opisując makabryczne zbrodnie, jakich się dopuścili. Chłopak wydaje się niezbyt inteligentnym człowiekiem, zwłaszcza gdy pojawia się teoria, że przypisuje sobie przestępstwa innych, podczas gdy  słuszność jego odsiadki stawiana jest pod znakiem zapytania. Ojciec Sonny'ego nie żyje. Popełnił samobójstwo, bo na wierzch wyszły wszystkie machlojki i oszustwa, jakie popełnił – obraz krystalicznie czystego taty został zburzony w jednej chwili, jednak jego syn nie jest do końca pewny, czy rodzic był zdolny do odebrania sobie życia. Po wyjściu z więzienia postanawia samodzielnie dojść do prawdy, a że nagle okazuje się człowiekiem twardym i odważnym – nie zamierza przebierać w środkach.

Ciężko pisać o tej książce, nie pomijając spojlerów, zwłaszcza gdy od początku wiemy, kto jest mordercą. Na dodatek mamy postać nieustraszonego policjanta Simona Kefasa, który myślami jest już na emeryturze, jednak instynkt każe mu podążać śladem brutalnych morderstw. Po cichu kibicujemy komisarzowi, by złapał zbrodniarza, ale z drugiej strony rozumiemy motywy, jakimi kieruje się morderca. Tak naprawdę pod sam koniec jesteśmy całym sercem właśnie za nim, co jest niejakim paradoksem takich powieści. Po skończonej lekturze pozostaje pytanie: co ty zrobiłbyś, by otrzymać zasłużoną sprawiedliwość?

Początek powieści jest okropnie nudny. Nesbø przyzwyczaił nas do brutalnych opisów, krwistych smaczków i podsycania okropnej atmosfery niepewności i czającego się w mroku zła. Tymczasem ja walczyłem ze snem, szczególnie wtedy, gdy słuchałem książki wieczorem. Zanim akcja nabierze tempa, zanim odnajdziemy się w całej sytuacji – natłok nazwisk, wydarzeń z przeszłości, częste, niezwiązane ze sobą wątki wprowadzają do lektury chaos, przez co ciężko przebrnąć przez pierwsze 70 stron. Później się całkiem nieźle rozkręca, a Nesbø wraca do szczytowej formy, z tym że..

Niektóre wątki i rozwiązania są pozbawione sensu. Kuleje, i to ogromnie, moim skromnym zdaniem, wątek miłosny, co jest małą nowością w książkach autora (relacja Harry'ego i jego kobiety jest dość skomplikowana) – pracownica w ośrodku dla czynnych narkomanów zakochuje się w mordercy, znajduje się w takim stanie, że coś czuje do niezwykle brutalnego człowieka, a nie do swojego faceta, który jest damskim bokserem. Swoisty paradoks, dla mnie ciut naiwny – myślę, że Nesbø celowo wprowadza ten wątek, by niejako osłodzić nam panującą w książce atmosferę. A ta jest naprawdę mroczna i nieprzyjemna. Mamy ponure Oslo, przepełnione cudzoziemcami, prostytutkami i narkomanami; opisy mordów i scen zbrodni są wyjątkowo brutalne i krwawe, co niektórym może obrzydzić dalszą lekturę. Ogólny obraz. jaki się wyłania, przedstawia nam mocny i wyrazisty świat, w którym nikt z nikim się nie patyczkuje – zwłaszcza gdy chodzi o zemstę. 

Akcja przypomina klasyczne, amerykańskie westerny: mamy samotnego strzelca, który systematycznie i, co ważniejsze, skutecznie kosi wszystkich złych i niedobrych przestępców, posuwając się do brutalnego zabijania, tak by na końcu zasiąść w glorii i chwale, po drodze wyhaczając jakąś miejscową kobiecinę, zakochaną w nim po uszy. Trochę kicz? No może, jednak nie zapominajmy, jaka atmosfera nam towarzyszy. Jednakże ta koncepcja badassa jest już troszeczkę wyeksploatowana, a dodajmy do tego do bólu przewidywalną fabułę, i mamy typowego średniaka. Nadal jest to stary, dobry Nesbø, który ujmuje nas swoim kunsztem literackim i warsztatem pisarskim. Czyta się (a raczej słucha) bardzo szybko i przyjemnie, a czas spędzony przy powieści wydaje się kilkoma minutami, a nie godzinami. 

Gigantycznym plusem, jak zawsze, są wielowymiarowe i nietuzinkowe postacie, dopieszczone do każdego, najmniejszego szczegółu. Tak naprawdę do końca nie wiadomo, kto jest dobry, a kto zły; każdy ma coś na sumieniu. Nie mamy tutaj krystalicznie dobrych policjantów, złych do krwi i kości psychopatów – każdy ma jakąś rysę. Za to, jak zwykle, należą się oklaski dla autora, bo kreację bohaterów ma on opracowaną w małym palcu. 

Policja była poprzeczką zawieszoną naprawdę wysoko, i podświadomie nie wierzyłem, że Nesbø jest w stanie napisać coś lepszego. Syn jest powieścią raczej przeciętną, ale i tak wybijającą się z tłumu typowych średniaków. Nudzić będziecie się tylko przez kilkadziesiąt pierwszych stron, ale warto je przeczekać, bo później robi się naprawdę ciekawie. Osobiście czekam na następną książkę króla z Norwegii, i mam nadzieję, że będzie ona traktować o dalszych losach bezkompromisowego komisarza Hole'a.

Share:

Prześlij komentarz

Wiele dla nas znaczą Wasze opinie, dlatego dziękujemy za każdy zostawiony ślad i zachęcamy do komentowania i dzielenia się swoimi przemyśleniami.

 
Wróć na górę
Copyright © 2014 Essentia. Design: OtwórzBlo.ga | Distributed By Gooyaabi Templates