źródło |
Temat edytorstwa został przeze mnie poruszony już jakiś czas temu. W artykule wskazywałam cechy, którymi powinien odznaczać się kandydat na edytora, oraz podkreślałam, jak ważne jest staranne czytanie tekstu sporządzonego przez autora i szanowanie jego stylu. Tym razem skupię się na samym zagadnieniu i zwrócę szczególną uwagę na to, co przekazał Łukasz Garbal w swojej publikacji Edytorstwo. Jak wydawać współczesne teksty literackie.
Na samym początku należy zwrócić uwagę na niekonwencjonalną formę owej książki. Garbal postanowił wyłożyć edytorstwo najlepiej, jak można to uczynić. Nie przedstawił suchych faktów dotyczących tego, czym ono jest i na czym polega praca edytora. Postawił na interpretację, dlatego na każdej stronie książki napotkamy wiele wskazówek dotyczących poprawiania tekstów literackich oraz starannie skomponowane przykłady zastosowania środków edytorskich, a także zestawienia korekt w celu ukazania różnic między nimi. Autor niezwykle umiejętnie przekazuje czytelnikom wiedzę dotyczącą edytorstwa oraz udowadnia tezę, że korekta korekcie nierówna. Jak zatem określić, czy jest ona dobra, czy zła?
Autor podkreśla, że odrębność korekt nie oznacza, że któraś z nich jest zła. I w tym przekazie należy upatrywać klucza do zrozumienia pracy edytora. Tak popularne wśród licealistów (w szczególności maturzystów) pytanie: co autor miał na myśli jedynie potwierdza fakt dokonywania różnorodnych interpretacji tego samego utworu. Jeden będzie zagłębiał się w treść, inny w formę, a kolejny w sam przekaz. Zwróćmy uwagę chociażby na użycie znaków interpunkcyjnych w tekstach lirycznych. Niektórzy poeci (na przykład Czechowicz) świadomie rezygnowali z ich używania, pozostając wiernymi modzie graficznej dominującej w okresie ich tworzenia. Jak doskonale wiemy, język polski ulegał mniejszym czy większym zmianom, zgodnie z panującym zwyczajem językowym, dlatego pewne kwestie wciąż pozostają nierozstrzygnięte. Właśnie takie podejście Garbala wskazuje na to, jak ważny jest szacunek do stylu autora utworu.
Publikacja została podzielona na czternaście autonomicznych rozdziałów. W każdym z nich autor umieścił szereg podtytułów w celu dokładnego omówienia tematu kluczowego.
Przykładowo: w rozdziale I omówione są różnice między edytorstwem a redagowaniem tekstów oraz określone są zakres pracy edytora i jego rola. Każdy podrozdział porusza inną kwestię, tak aby tworzyć logiczny i spójny poradnik. Autor, przechodząc od jednego tematu do drugiego, unika typowych błędów, jak np. pominięcia niektórych, równie istotnych zagadnień. Każda kwestia została dogłębnie wyjaśniona i przeanalizowana, co czyni publikację niezwykle wartościową i oryginalną.
Muszę przyznać, że nie spodziewałam się po Edytorstwie... tak wspaniałego przedstawienia tematu edytorstwa, tymczasem z czystym sumieniem mogę oznajmić, że nigdy wcześniej nie trzymałam w rękach pozycji dokładniejszej niż ta. Ponadto została ona wzbogacona o ramki i tabele zawierające wyjaśnienie kłopotliwych definicji czy szereg wskazówek dotyczących używania znaków edytorskich.
Niezwykle pomocne wydaje się sukcesywne porównywanie przez autora maszynopisów utworów z ich pierwodrukami. Jak uczynił choćby w przypadku Bankietu W. Gombrowicza. Zapewne celem Garbala było ukazanie błędów, które popełnia edytor podczas poprawiania tekstów: zbyt wnikliwa interpretacja, ingerencja w styl odautorski, chaos interpunkcyjny wynikający z punktu widzenia edytora. (Czy pominięcie przecinka w miejscu, w którym powinien on się znaleźć, jest prawidłową poprawką edytora? Polemizowałabym, jednak moje zdanie w tym miejscu jest zbędne, ponieważ nie do mnie należy ocenianie ewentualnych niedopatrzeń edytora, który poprawiał utwór Gombrowicza).
Dogłębna analiza poszczególnych utworów dokonana przez Łukasza Garbala sprawia, że mój zachwyt osiąga szczyt, co oznacza jedno: jestem zachwycona zarówno wiedzą, jak i sposobem jej wyłożenia przez autora. Poruszył on tak ważne zagadnienia, jak wola autorska, wola dzieła czy intencja autorska, które bezpośrednio wpływają na całokształt pracy edytora z tekstem autorskim.
Podsumowując, uważam Edytorstwo... za publikację niezwykle potrzebną. Temat edytorstwa został w niej może nie wyczerpany (zastanówmy się, czy jakikolwiek temat może zostać kiedykolwiek wyczerpany, skoro język polski wciąż ulega modernizacjom, a nie znaleziono dotąd dzieła idealnego?), ale przedstawiony bardzo wnikliwie, dzięki czemu zapewne przysłuży się każdemu, kto zmierza w kierunku edytorstwa oraz kto wiąże z nim swoją przyszłość. W swoich recenzjach i artykułach nigdy nie zatajam faktu, że wciąż dążę do tego, by w przyszłości spełnić się jako edytor tekstów, odbywam praktyki, które umożliwiają mi podnoszenie swojego warsztatu, oraz czytam i analizuję niemal każdą publikację powiązaną tematycznie z językiem polskim. Nie ukrywam, że czytając zwykłe powieści, również zdarza mi się pomyśleć: o matko, kto to sprawdzał!?, w momencie gdy jestem w stu procentach pewna, że zawiera ona błędy, których ja nigdy bym nie popełniła.
I gdzie tu szukać idealnego edytora? Pozostaje nam przyzwyczaić się do literówek, chaosu interpunkcyjnego oraz błędów ortograficznych zawartych w książkach... Nie unikniemy ich w żaden sposób. A własną interpretację zostawmy dla siebie, bo jej nikt nie jest w stanie nam odebrać.
Publikacja została podzielona na czternaście autonomicznych rozdziałów. W każdym z nich autor umieścił szereg podtytułów w celu dokładnego omówienia tematu kluczowego.
Przykładowo: w rozdziale I omówione są różnice między edytorstwem a redagowaniem tekstów oraz określone są zakres pracy edytora i jego rola. Każdy podrozdział porusza inną kwestię, tak aby tworzyć logiczny i spójny poradnik. Autor, przechodząc od jednego tematu do drugiego, unika typowych błędów, jak np. pominięcia niektórych, równie istotnych zagadnień. Każda kwestia została dogłębnie wyjaśniona i przeanalizowana, co czyni publikację niezwykle wartościową i oryginalną.
Muszę przyznać, że nie spodziewałam się po Edytorstwie... tak wspaniałego przedstawienia tematu edytorstwa, tymczasem z czystym sumieniem mogę oznajmić, że nigdy wcześniej nie trzymałam w rękach pozycji dokładniejszej niż ta. Ponadto została ona wzbogacona o ramki i tabele zawierające wyjaśnienie kłopotliwych definicji czy szereg wskazówek dotyczących używania znaków edytorskich.
Niezwykle pomocne wydaje się sukcesywne porównywanie przez autora maszynopisów utworów z ich pierwodrukami. Jak uczynił choćby w przypadku Bankietu W. Gombrowicza. Zapewne celem Garbala było ukazanie błędów, które popełnia edytor podczas poprawiania tekstów: zbyt wnikliwa interpretacja, ingerencja w styl odautorski, chaos interpunkcyjny wynikający z punktu widzenia edytora. (Czy pominięcie przecinka w miejscu, w którym powinien on się znaleźć, jest prawidłową poprawką edytora? Polemizowałabym, jednak moje zdanie w tym miejscu jest zbędne, ponieważ nie do mnie należy ocenianie ewentualnych niedopatrzeń edytora, który poprawiał utwór Gombrowicza).
Dogłębna analiza poszczególnych utworów dokonana przez Łukasza Garbala sprawia, że mój zachwyt osiąga szczyt, co oznacza jedno: jestem zachwycona zarówno wiedzą, jak i sposobem jej wyłożenia przez autora. Poruszył on tak ważne zagadnienia, jak wola autorska, wola dzieła czy intencja autorska, które bezpośrednio wpływają na całokształt pracy edytora z tekstem autorskim.
Podsumowując, uważam Edytorstwo... za publikację niezwykle potrzebną. Temat edytorstwa został w niej może nie wyczerpany (zastanówmy się, czy jakikolwiek temat może zostać kiedykolwiek wyczerpany, skoro język polski wciąż ulega modernizacjom, a nie znaleziono dotąd dzieła idealnego?), ale przedstawiony bardzo wnikliwie, dzięki czemu zapewne przysłuży się każdemu, kto zmierza w kierunku edytorstwa oraz kto wiąże z nim swoją przyszłość. W swoich recenzjach i artykułach nigdy nie zatajam faktu, że wciąż dążę do tego, by w przyszłości spełnić się jako edytor tekstów, odbywam praktyki, które umożliwiają mi podnoszenie swojego warsztatu, oraz czytam i analizuję niemal każdą publikację powiązaną tematycznie z językiem polskim. Nie ukrywam, że czytając zwykłe powieści, również zdarza mi się pomyśleć: o matko, kto to sprawdzał!?, w momencie gdy jestem w stu procentach pewna, że zawiera ona błędy, których ja nigdy bym nie popełniła.
I gdzie tu szukać idealnego edytora? Pozostaje nam przyzwyczaić się do literówek, chaosu interpunkcyjnego oraz błędów ortograficznych zawartych w książkach... Nie unikniemy ich w żaden sposób. A własną interpretację zostawmy dla siebie, bo jej nikt nie jest w stanie nam odebrać.
Prześlij komentarz
Wiele dla nas znaczą Wasze opinie, dlatego dziękujemy za każdy zostawiony ślad i zachęcamy do komentowania i dzielenia się swoimi przemyśleniami.