NAJNOWSZE

niedziela, 14 września 2014

Taka tradycja – śni dwóch, a budzi się tylko jeden...

źródło
Nie, prawdziwą przyczyną moich obaw jest znany wszystkim ludziom najzwyczajniejszy w świecie strach przed śmiercią i nieistnieniem. W moim przypadku spotęgowany chwilą jasności, której nie potrafię wyjaśnić... Zapomnijcie o tym. Jedyne istoty, jakie pojawiły się na scenie w dwudziestym wieku i zdołały dotrwać do dziś, to znaczy  do trzydziestego drugiego, to ja i, być może, kilka sekwoi. Pozbawiony pasywności właściwej królestwu roślin, odkryłem z czasem, że istnieniu towarzyszy nieustannie rosnący strach...











źródło
Roger Joseph Zelazny – amerykański pisarz science fiction i fantasy. Używał również pseudonimu Harrison Denmark. W liceum Roger redagował szkolną gazetkęW fanzinie Thurban 1 pojawiła się pierwsza część jego opowiadania Conditional Benefit. Jako profesjonalny pisarz zadebiutował opowiadaniami Jego wielki wyścig oraz Jeźdźcy. Uważa się go za przodownika tzw. Nowej Fali SF.
Dorobek pisarski Rogera Zelaznego stanowi 150 opowiadań i 50 książek. Pisarz został oznaczony nagrodą Nebula trzykrotnie (14 nominacji), a nagrodą Hugo sześciokrotnie (14 nominacji).


Francis Sandow – Noszący Imię – żyje w swoim świecie. Dosłownie. Jako bogacz, żyjący już od dobrych kilkuset lat (a wygląda całkiem żwawo jak na swój wiek), wiedzie cudowną, sielską egzystencję na własnej planecie – troszkę ciasnej, ale własnej. Cała ta melancholia znika, gdy nasz bohater dostaje serię niespodziewanych listów z zawartością, która zwykłego człowieka doprowadziłaby do skraju szaleństwa. Sandow będzie musiał stawić czoła swoim największym lękom, których tak bardzo chciał uniknąć przez te wszystkie lata…


Czym urzekła mnie ta książka? I znów, proszę państwa, muszę przyznać, że sięgnęłam do starych zdobyczy mojego taty, które z utęsknieniem czekają, aż ktoś dostarczy im światła dziennego i wyciągnie z mętnych, zatęchłych koszar strychowej duchoty. Cóż mnie tak zaciekawiło? Dawne wspomnienie mojego rodziciela, że Roger Zelazny genialnym autorem jest i owe złote litery rzucające się na każdego, kto ośmieli się zajrzeć na najwyższe, nieuczęszczane już tak często piętro domu. Kolejnym motorem do czytania było wydawnictwo, którego nakładem wydana jest Wyspa Umarłych i rok produkcji. Tutaj znowu muszę przytoczyć słowa taty: Kiedyś kupowało się książki, patrząc jedynie na wydawnictwo i ewentualnie gatunek  wiadomo było, że kupi się dzieło sztuki, wtedy każda wydawana książka była na wagę złota. Czy potrzeba tu jeszcze jakiegoś komentarza? Atlantis. 1969. Roger Zelazny. Idealnie. 


Jak już wspomniałam, mam słabość do starych książek  do tego charakterystycznego zapachu, lekko pożółkłych już stron, do czcionki itp... Co za tym idzie? Niespotykany już często styl wypowiedzi. Delikatnie inaczej budowane zdania, inne słownictwo; nic tak nie pobudza wyobraźni i nie nadaje tak ciepłej atmosfery! Roger Zelazny ma bardzo lekkie pióro, jednocześnie dające do myślenia. W bardzo charakterystyczny dla siebie sposób buduje dość rozwlekłe zdania, które rzeczywiście są skarbnicą wyszukania i dobrego smaku. Autor w sprytny sposób otwiera przed czytelnikiem nowe horyzonty, pokazuje światy, o których nikomu przed nim się nie śniło, a i ludziom XXI wieku trudno je sobie wyobrazić. 


Czytając, czułam się, jakbym była w zupełnie innym świecie. Wyspa Umarłych to nie tylko piękne oderwanie od szarej rzeczywistości, to przygoda! Ta książka była moją pierwszą z gatunku science fiction i nie zawiodłam się ani trochę! Autor z lekkością przeskakuje pomiędzy zupełnie różnymi od siebie uniwersami, a czytelnik chłonie informacje jak gąbka; nie myśli o tym, po prostu płynie na fali stworzonej przez Zelaznego, moim skromnym zdaniem  króla science fiction!


Jedynym minusem tej książki jest jej objętość! Te skromne 150 stron to zdecydowanie za mało. Lektura pozostawia po sobie niedosyt, ale nie pod względem fabuły, a raczej samego czytania. Trudno pogodzić się z tym, że książek Zelaznego na polskim rynku jest tak mało  większość można znaleźć w antykwariatach bądź na stoiskach Taniej Książki (lub jak w moim przypadku, i uważam, że mam niesamowite szczęście, gmerając na strychu). Takie perełki jak Wyspa Umarłych  książka raczej nieznana przez młode pokolenie  powinny być lepiej rozpowszechniane, aby każdy miał do nich dostęp!


Dla kogo jest ta książka? Młodszym może sprawiać trudność jej zrozumienie i momentami zawiła fabuła, ale Wyspa Umarłych warta jest przeczytania niezależnie od wieku czy płci. Fani sci-fi będą zachwyceni, a sceptycy oczarowani. To książka łamiąca wszelkie bariery!
Telepatyczna eutanazja. Mentalne morderstwo. Słyszałem ludzi mówiących, że niezależnie od tego, jak bardzo – teraz, w tej chwili – kochasz życie i pragniesz żyć wiecznie, pewnego dnia będziesz chciał umrzeć i zaczniesz się modlić o śmierć. Mówiąc to, myśleli o bólu. Chcieli odejść czy uciec pogodnie. A ja nie chcę odchodzić z pogodą czy rezygnacją w tę dobrą noc, o nie, dziękuję. Zamierzam walczyć do upadłego z gasnącym światłem i wyć o każdy centymetr tej drogi...

Share:

Prześlij komentarz

Wiele dla nas znaczą Wasze opinie, dlatego dziękujemy za każdy zostawiony ślad i zachęcamy do komentowania i dzielenia się swoimi przemyśleniami.

 
Wróć na górę
Copyright © 2014 Essentia. Design: OtwórzBlo.ga | Distributed By Gooyaabi Templates