źródło |
XVII
w., dzień jak co dzień. Za zapiętymi pod szyję kołnierzami kryją
się ludzkie żądze, a potężne zamki skrywają nie mniej zdrad i
oszustw od podrzędnego zaułku. W niespokojnej atmosferze szerzą
się spiski i tajemnice – gra o polski tron rozpoczęła się na
dobre...
1671
r., Francja. Maria Kazimiera, żona wielkiego hetmana koronnego Rzeczpospolitej, Jana
Sobieskiego, spotyka się z kardynałem de Bonzim, ministrem spraw
zagranicznych Ludwika XIV. Marysieńka jest francuskim szpiegiem i
prowadzi operację mającą na celu zdetronizowanie króla Polski
Michała Korybuta Wiśniowieckiego. W spisek wplątanych jest wiele
najznakomitszych głów państwa.
Z istnienia Roberta Forysia i jego książek nie zdawałam sobie sprawy
do czasu, aż zupełnie przypadkowo trafiła do moich rąk jego
najnowsza powieść. Do Bóg, honor, trucizna podchodziłam
więc bez jakichkolwiek oczekiwań czy uprzedzeń (nie zraziła mnie
lekko kiczowata okładka). Choć nie piałam z zachwytu, z Forysiem i
jego bohaterami spędziłam naprawdę miły czas.
Całość
absolutnie nie można traktować jako powieści opartej tylko na historii – to
raczej dość odważna wariacja o dawnych losach Rzeczypospolitej.
Foryś złamał odwieczne tabu – według niego XVII wiekowi znacznie
bliżej czasom współczesnym niż epoce oddanej przez Sienkiewicza
czy Mickiewicza. Tak jak dzisiaj, światem rządzi chciwość i
pieniądz, nikomu nie można ufać, a rozpusta czai się za każdym,
książęcym czy chłopskim rogiem. Zapomnijcie o skromnych i
cnotliwych damach czy pobożnym klerze, tu o seksie myśli się nie
rzadziej niż dzisiaj. Czegóż tu nie ma – homoseksualizm króla,
dziecko kardynała, lesbijski seks. Chociaż scen erotycznych jest
dość dużo, to zostały napisane z delikatnością i bez cienia
wulgarności. Wydaje mi się jednak, że Foryś nieco przesadził z
ukazaniem tak swobodnego obrazu epoki, nawet jeśli to tylko fikcyjne
spojrzenie.
Autentyczny Jan III Sobieski z rodziną |
Choć
polityka stanowi motor napędowy powieści, osoby niezaznajomione z
tematem sytuacji Rzeczpospolitej na arenie europejskiej w drugiej połowie XVII w. nie mają się czym martwić. W fabule łatwo się
rozeznać, a w toku książki wszystkie niejasności zostają
wyjaśnione. Sekretów i niecnych spisków tu niemiara, bo gra toczy
się o wysoką stawkę (tron króla Polski), ale każdy z bohaterów
kryje swoje własne cele i ambicje, które próbuje przy okazji
rozegrać. Gra toczy się na kilku płaszczyznach; nie wiadomo, kto
kłamie, więc, chcąc nie chcąc, fabuła bardzo zaciekawia czytelnika.
Foryś
nie pozostawia żadnych wątpliwości – kobiety to tylko z pozoru
słabe istoty, tak naprawdę to piekielnie groźne bestie, dla
osiągnięcia własnego celu zdolne użyć sztyletu, fiolki z
trucizną czy najgroźniejszej broni – własnego ciała.
Oczywiście nie brakuje tu wielu pragnących władzy mężczyzn, ale
nie bez przyczyny autor wyróżnia losy czterech silnych kobiet, a
polskiego króla czyni słabym psychicznie i nieasertywnym.
Najciekawszą z barwnej galerii nietypowych bohaterek baroku wydaje
się Charlotte Mesire, być może dlatego, że jej losy zostały
najbardziej szczegółowo opisane. Foryś może i nie popełnił
dogłębnego studium psychologicznego, ale stworzył interesujących,
niekiedy fascynujących bohaterów.
Prześlij komentarz
Wiele dla nas znaczą Wasze opinie, dlatego dziękujemy za każdy zostawiony ślad i zachęcamy do komentowania i dzielenia się swoimi przemyśleniami.