źródło |
Hazel jest chora na raka. Od iluś lat nie chodzi do szkoły, tylko studiuje przez internet. Swój wolny czas spędza na oglądaniu Top Model i czytaniu cały czas tej samej książki, czyli Ciosu udręki. Za namową swojej mamy udaje się na spotkanie grupy wsparcia. Niestety, spotkania nie poprawiają jej humoru, tylko jeszcze bardziej go psują. Przynajmniej do momentu, gdy na spotkaniu pojawia się tajemniczy chłopak – Gus. Hazel zaprzyjaźnia się z nim i wydaje się, że coś iskrzy między nimi. Jednak czy osoby śmiertelnie chore mogą pozwolić sobie na przyjaźń, miłość? Czy szczęśliwe chwile równoważą się z tymi pełnymi cierpienia?
Tytuł: Gwiazd naszych wina
Reżyser: Josn Boone
Gatunek: melodramat
Gatunek: melodramat
Gwiazd naszych wina jest to tytuł kojarzony chyba przez każdego czytelnika. Książka Johna Greena jeszcze przed swoją ekranizacją była znana, jednak po premierze filmu jej popularność wzrosła dwukrotnie. Dlatego właśnie jakiś czas temu, przyciągnięta pozytywnymi opiniami, przeczytałam ją. Jeśli czytacie moje recenzje, to wiecie, że nie przypadła mi ona do gustu. Jest dobra, ale nie aż tak, jak wszyscy mówią. Teraz postanowiłam zapoznać się z jej ekranizacją, o której słyszałam jeszcze więcej dobrego. Każdy, kto oglądał ten film, zapewniał mnie, że jest wzruszający i bez chusteczek się nie obędzie. Zaopatrzona w całe opakowanie zaczęłam oglądać film. Spytacie: i co? A ja na to: nic, kompletnie nic. Tak naprawdę w swoim życiu płakałam tylko na dwóch filmach i podczas czytania jednej książki. Jednak mimo to byłam przekonana, że przynajmniej jedna łza poleci, a tu nic.
Już nie raz pisałam, że nie znam się na grze aktorskiej. Umiem tylko odróżnić, czy ktoś gra wybitnie, czy jest kompletnym beztalenciem. Tutaj nie miałam jakichś silniejszych odczuć. Owszem, nie mogłam narzekać na grę aktorów, ponieważ żaden nie zwrócił mojej uwagi. No, może Hazel zyskała trochę mojej sympatii, jednak sławny Gus nie skradł mojego serca. Jako jedna z nielicznych uważam, że nie pasował do tej roli. Może wynika to z faktu, że kojarzy mi się z Calebem, którego grał w Niezgodnej, a może po prostu jestem odporna na jego urok.
Jestem natomiast zadowolona, że ekranizacja prawie idealnie oddawała książkę. Nie pojawiały się tu nowe wątki, radykalnych zmian również nie zauważyłam. Oglądając film byłam przekonana, że w pewnym momencie pojawi się jakiś nowy motyw, jakaś gorąca scena, a tymczasem żadna nie wyszła poza fabułę książki. Bardzo mile mnie to zaskoczyło. Wprost uwielbiam oglądać filmy, które "kopiują" książkę, mogę wtedy porównać swoje wyobrażenia z wyobrażeniami innych ludzi. W tym przypadku są one zaskakująco podobne; może nie do końca idealne, ale naprawdę w wielu miejscach zauważałam podobieństwo.
Jak pisałam wcześniej, jestem zawiedziona, że się nie wzruszyłam. Można tę wadę przypisać mnie, bo podobno wszyscy, którzy oglądali ten film, płakali. Tylko nie ja... Zastanawiam się, jak w ogóle można płakać na tym filmie. To jest opowieść o miłości, cierpieniu i przede wszystkim akceptacji. Od samego początku, gdy Hazel tłumaczy Gusowi, że wszyscy z czasem zostaniemy zapomniani, widzimy akceptację sytuacji. Nie chodzi tutaj o to, że któryś z bohaterów się poddał. Poddać się to nie to samo, co akceptować. Film i książka wiele nas uczą, dlatego mimo wad i mojego narzekania, bardzo go szanuję i uważam, że warto go obejrzeć, by spojrzeć na życie osób, które nauczyły się akceptować sytuację i jednocześnie walczyć o swoje życie.
Film Gwiazd naszych wina jest jednym z niewielu filmów, które jak dla mnie są tak samo dobre jak książka. Ma sporo wad, jednak polecam go każdemu, kto jest wrażliwy i chce spędzić chwile z niezwykłymi ludźmi. Myślę, że nie ma znaczenia, co pierwsze – książka czy film. I to, i to jest dobre i skłania do refleksji.
Oglądałam, ale film średnio mi się podobał, raczej nie w moim typie, jak byłam młodsza to zachwycałam się takimi produkcjami..
OdpowiedzUsuńOglądałam i jest naprawdę doby. Zgadzam się z Tobą, że ma wady, ale i tak jest wart obejrzenia :)
OdpowiedzUsuńZakupiłam książke, ale nie wiem kiedy sie za nią zabiorę.
OdpowiedzUsuńDopiero po przeczytaniu zdecyduje czy obejrzę film.
Usuń