źródło |
Lecz zaklinam – niech żywi nie tracą nadziei
I przed narodem niosą oświaty kaganiec;
A kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei,
Jak kamienie przez Boga rzucone na szaniec!
Juliusz Słowacki, Testament mój
Juliusz Słowacki przyszedł na świat w Krzemieńcu w 1809 roku. Jego rodzina była mocno związana z literaturą – ojciec Euzebiusz pracował w Liceum Krzemienieckim i na Cesarskim Uniwersytecie Wileńskim jako profesor literatury, a matka Salomea posiadała dużą kulturę osobistą oraz wiedzę literacką. Po śmierci ojca chłopiec przeprowadził się do nowego partnera swej matuli – lekarza Augusta Bécu. To właśnie w tym miejscu rozpoczęła się magiczna przygoda Juliusza z książkami.
Choć Salomea gustowała w zapoznawaniu się z dziełami samych klasycystów, postanowiła przezwyciężyć swój upór i otworzyła salon literacki z różnorodnymi pozycjami książkowymi, które kształtowały Juliusza w latach młodzieńczych. Dzięki wychowaniu poprzez literaturę przyszły poeta mógł kontaktować się z twórcami środowiska intelektualnego, takimi jak Adam Mickiewicz.
Juliusz pracował w wielu zakątkach Warszawy, spędzając w niej ponad 20 lat swego krótkiego życia. Mogłoby się wydawać, iż taki wybitny poeta tworzył dzieła wyłącznie w swej ojczyźnie, jednak Juliusz większość z nich pisał, przebywając poza jej granicami. Podróżując między Londynem, Francją, Genewą, Marsylią, Grecją, Egiptem i wieloma podobnymi państwami, pisywał wiersze inspirowane krajobrazem, który udało mu się dostrzec w czasie żeglugi. Po 10 latach podróżowania osiadł w Paryżu, by uczestniczyć w Kole Sprawy Bożej. Tam po raz kolejny spotkał Adama Mickiewicza, któremu stopniowo bezgranicznie zaufał.
Juliusz Słowacki zmarł w 1849 roku w Paryżu, tuż po odwiedzinach u swej matki. Jego ciało pochowano na paryskim cmentarzu Montmartre, by następnie przenieść je do Krakowa i złożyć w Katedrze Wawelskiej. W dniu swej śmierci poeta był samotnikiem niemającym żony ani dzieci, mimo to został pochowany z wielkim wyróżnieniem oraz żalem licznych przyjaciół, w tym Józefa Piłsudskiego.
"A kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei,
OdpowiedzUsuńJak kamienie przez Boga rzucone na szaniec!"
Po prostu uwielbiam te sowa i dzięki nim Słowacki będzie wciąż żywy :)
Uwielbiam ten kawałek "Testamentu..." w "Kamieniach na szaniec". Wzbudza bardzo dużo emocji. :)
OdpowiedzUsuń