Źródło: |
Każdy człowiek przeżywa trudne chwile, naznaczone rozstaniami, smutkiem i żalem. Nic nie może go uchronić przed bólem związanym z pożegnaniami ani przed tym, kim jest. Taka jest kolej rzeczy. Unikanie gorzkich uczuć, które są nieodłącznym elementem życia, jest sprzeczne z naturą i niezgodne z wolą Bożą. W cierpieniu jest jakiś sens, który ciężko dostrzec. Coś się kończy, coś się zaczyna, jak pisał A. Sapkowski w słynnej Sadze o Wiedźminie. Ten aspekt życia ludzkiego ukazuje również powiedzenie Umarł król, niech żyje król.
Nawet jeśli rozumiemy sens cierpienia, to w bolesnych chwilach często o tym nie pamiętamy. W obliczu rozstania z kimś na zawsze żadne słowa nie są w stanie nas pocieszyć. Ktoś może próbować poprawić nam humor, jednak to często nie przynosi efektu. Dlaczego rozstania są tak bolesne, a powroty tak wyczekiwane? Czemu tak trudno jest przyjąć nam do wiadomości fakt, że ktoś wyjechał, nawet jeśli na krótki czas?
Rozstanie ma w sobie coś ze śmierci. Wiąże się z podobnym bólem, który towarzyszy zarówno tym, którzy odchodzą, jak i tym, którzy zostają. Sami. Najgorzej jest, kiedy ktoś zdaje sobie sprawę z tego, że niedługo umrze, jak np. w przypadku Jana Olava z powieści pt. Dziewczyna z pomarańczami Josteina Gaardera. Świadomość, że będzie musiał pożegnać się z żoną i synem, bardzo go bolała. Nie mógł się z tym pogodzić. Napisał: Co byś wybrał, gdybyś miał taką szansę? Zdecydowałbyś się żyć na Ziemi przez krótką chwilę, aby po kilkudziesięciu krótkich latach zostać wyrwanym z tego świata i nigdy już tu nie powrócić? Czy też byś z tego zrezygnował? Miał żal do siebie, iż dał życie swojemu synowi, gdyż musiał mu je kiedyś odebrać. Obdarzenie życiem maleńkiego dziecka jest nie tylko ofiarowaniem mu wielkiego daru świata. Jest to jednocześnie odebranie togo wielkiego daru. Uczuciem, które dominowało w tej relacji człowieka umierającego i jego rodziny był strach, lęk przed rozstaniem, a potem żal i tęsknotą. Dobitnie tę prawdę ukazują słowa Oskara z książki Oskar i pani Róża Emmanuela Schmitta Właściwie nie boję się nieznanego. Tylko trochę szkoda mi tracić to, co znam.
Wiele rozstań i powrotów przeżyć musiała również Lisel Meminger, Złodziejka Książek z powieści Markusa Zusaka. Pierwsze, jako mała dziewczynka, gdy musiała pochować braciszka. Po tym wydarzeniu pozostała jej trauma na całe życie. Również bardzo cierpiała, rozstając się z matką. Tego bólu nie przeżywała jednak w pełni świadomie, w przeciwieństwie do tego, co czuła po bombardowaniu. Straciła wszystkich, których kochała. Ukazuje to jej reakcja na ciała zmarłych, a zwłaszcza ostatni pocałunek, który ofiarowała Rudy'emu. Tylko człowiek bez serca nie wzruszyłby się, patrząc na tę scenę, czy też czytając o niej.
Pięknie o rozstaniach i śmierci wyraziła się Dorota Terakowska w Poczwarce. Może tylko nam odchodzenie wydaje się straszne? Może bardziej cierpią ci, co zostają? Ewa pokochała córkę, choć ta cierpiała na zespół Downa. Gotowa była zrezygnować dla Myszki z miłości względem Adama, a także z idealnego świata, zaplanowanego w najdrobniejszych szczegółach. Choć musiała wiele dla córki poświęcić, to jednak dzięki niej zyskała bardzo wiele, nauczyła się tak naprawdę żyć i kochać. Bardzo boleśnie przeżyła śmierć Myszki, a także sytuację z mężem. Mimo to była silna, udało jej się przetrwać te trudne chwile i wiele zyskała. Również Adam, choć teoretycznie nie był mocno związany z córką, jej śmierć przeżył równie silnie, jak jego żona. Być może spowodowane było to faktem, iż równolegle z Myszką odkrywał świat, z tą różnicą, że ona odkrywała siebie wewnętrznie, a on swoją przeszłość. Ponownie przeżył ból wiążący się z utratą rodziców, a także ukochanego brata. Właśnie jego obraz na samym końcu dostrzegł w Myszce, jednak wtedy było już za późno. Wzbraniał się przed pokochaniem jej, więc rozstanie z nią przeżył podwójnie.
Ogromny ból spowodowany śmiercią ukochanej osoby ukazują również Treny Jana Kochanowskiego. Autor tęskni za swoją córką, nie może się pogodzić z jej stratą. Apeluje do złej śmierci, do kamiennego serca Boga, chce zejść w Zaświaty, by być z nią, chociaż zdaje sobie sprawę z tego, że nie jest to możliwe. Posługując się antytezą: [...] bodaj ty mnie była. Albo nie umierała lub się nie rodziła!, zwraca uwagę na fakt, iż wolałby, ażeby jego córka w ogóle się nie rodziła, niż to, że przyszła na świat i została mu tak brutalnie odebrana.
Kiedy ktoś odchodzi na zawsze, to jakby umierał. Takie coś przeżyła Rose Dawson i jej niedoszły mąż Caledon Hockley. Rose przeżyła tragedię Titanica, jednak odeszła, dla arystokraty i swojej rodziny zginęła. Choć żyła, martwa dla wszystkich, którym na niej zależało. Przyszło jej również zmierzyć się z rozstaniem z ukochanym Jackiem. Mimo śmierci bohatera ich miłość przetrwała wieki, odcisnąwszy bolesne piętno na sercu dziewczyny.
W pewnym sensie śmierć również jest powrotem. Dobitnie wskazuje na to cytat pochodzący z ostatniej części Sagi o Wiedźminie pt. Pani Jeziora A. Sapkowskiego:Czas jest jak pradawny Urobos. Czas to upływające chwile, ziarenka piasku przesypujące się w klepsydrze. Czas to momenty i zdarzenia, którymi tak chętnie próbujemy go mierzyć. Ale pradawny Urobos przypomina nam, że w każdym momencie, w każdej chwili, w każdym zdarzeniu kryją się przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. W każdej chwili kryje się wieczność. Każde odejście jest zarazem powrotem, każde pożegnanie powitaniem, każdy powrót rozstaniem. Wszystko jest jednocześnie początkiem i końcem. Autor zdaje się doskonale rozumieć zasady władające życiem, śmiercią miłością, cierpieniem i godzi się z uczuciami, na które każdy jest skazany.
Motyw śmierci będącej życiem można dostrzec także w Piśmie Świętym, a mianowicie w Męce, Śmierci i Zmartwychwstaniu Jezusa. Chrystus umarł, odszedł do Ojca, potem wrócił do ludzi, by ich uratować. Choć stracił życie, to jednak istniał, wciąż żył, przechodząc między światami. Odchodził i przychodził, cały czas umierając i Zmartwychwstając.
Każdy powrót ma coś ze Zmartwychwstania. Święty Łukasz Ewangelista w Przypowieści o Synu Marnotrawnym ukazał to w piękny sposób. Szczególną uwagę zwracają słowa, kóre Ojciec wypowiedział do Starszego Syna: A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął, a odnalazł się. Miłosierny Ojciec bał się, że w chwili, gdy pozwolił opuścić rodzinny dom, stracił syna na zawsze. Dlatego wielce się uradował z jego powrotu, przebaczył mu wszystko, utworzył definicję rozstań i powrotów.
Warto przyjrzeć się również Demeter i Persefonie, zarówno w obrazach, jak i mitologii. Opowieść o tych boginiach była wyjaśnieniem zmian zachodzących w naturze. Czas przebywania w Hadesie był odzwierciedleniem przemijających ciepłych pór roku, obumierania ziemi, a czas spędzony przez nią z matką odbijał budzenie się przyrody do życia, rodzenie się nowych roślin, zwierząt. Powtarzający się cykl życia przyrody, daje wrażenie nieskończoności, co potwierdzałoby powyższe słowa Sapkowskiego.
Kiedy myślimy o powrotach, nie możemy pominąć Maksa, będącego bohaterem powieści Złodziejka Książek Markusa Zusaka. Po wojnie Żyd wrócił do Lisel, która pomagała w sklepie Alexa Steinera. To było spotkanie pełne emocji, wzruszenia, łez, radości. Maks był jakby zmarły, Złodziejka Książek prawdopodobnie wierzyła w jego śmierć, a tu nagle zjawił się po latach, jakby zmartwychwstały. Było to piękne i smutne zarazem.
Każdy rozstania, powroty, śmierć traktuje inaczej. To, jak odbiera emocje związane z takimi przeżyciami, zależy od tego, kim jest. Nie ma jednak osoby, która pozostałaby obojętna na tak ważne chwile. Człowiek musi tylko pamiętać, że wszystko ma swój cel. W każdej chwili jest jakiś sens. Również w rozstaniach i powrotach. Tylko jaki? Czy warto przez to wszystko przechodzić? A jeśli tak, to dlaczego?
Nie muszę chyba pisac, że przepięknym tekstem nam sie dzisiaj pochawlilaś. Naprawdę się wzruszyłam. Przełożyłam wszystkie te słowa na moje życie, żale, doświadczenia i poczułam ukłucie bólu jak zawsze przy tego typu tematyce. Dodam do zakładek Twój post i przepisze kilka wersów do mojego pamiętnika, aby Twoje słowa mogły istnieć więcej niż Twój blog. Czy zgadzasz się na to? Pamiętnik piszę i zawsze chcętnie przepisuje do niego równiez mysli innych osób, które tak jak Ty mają coś do powiedzenia.
OdpowiedzUsuńRany, jestem w szoku. Naprawdę nie spodziewałam się tak miłych słów. Oczywiście nie mam nic przeciwko zaczerpnięciu cytatów z mojego pierwszego eseju w życiu :) Bardzo mnie poruszyły Twoje słowa. Nie myślałam, że ludziom może spodobać się to, co piszę. Dziękuję za taką pochwałę.
UsuńMądry tekst. "Poczwarka' mnie kiedyś poruszyła, ale chyba najbardziej towarzyszą 'Treny;. Śmierci jednak nie da się oswoić, choć należy o niej mówić. Czytałam gdzieś, że wielkim błędem ostatnich czasów jest unikanie mówienia o śmierci dzieciom. Że to im robi krzywdę. Obrzędy pogrzebowe i żałoba są potrzebne żyjącym.
OdpowiedzUsuńPoczwarka to piękny tekst. Treny w sumie też. Są piękne, głębokie, ale jednocześnie trudne, zarówno pod względem językowym, jak i duchowym. Myślę, że massz rację. Największym błędem tych, którzy byli odpowiedzialni za powstanie warszawskie było nieprzygotowanie ludzi do porażki. A największym błędem współczesnych może się okazać nieprzygotowanie ludzi do skrajnych emocji, wywołanych cierpieniem i śmiercią.
Usuń