źródło |
Mała miejscowość w Rosji, Anatewka, jest spokojnym miejscem, gdzie tradycja króluje nad rozwojem i techniką. Wszyscy się znają i razem wiodą spokojne życie. Twierdzą, że to żydowska tradycja pozwala im przetrwać i cieszyć się tym, co mają. Główny bohater, Tewi, ma pięć córek, które są jego błogosławieństwem. Mimo sporów, kłótni i przepychanek bardzo je kocha i jest gotów zrobić dla nich wszystko. Córki dostarczają ojcu dużo powodów do rozmyślań i podejmowania ciężkich decyzji. W tym samym czasie po okolicy krążą plotki, że na małą Anatewkę idzie pogrom, jednak ludzie się nimi nie przejmują, bo niby dlaczego coś miałoby się stać w ich małej miejscowości, gdzie nikomu nie wadzą? Jaki los spotka mieszkańców Anatewki? Co wymyślą córki Tewiego? Dlaczego Skrzypek na dachu?
Tytuł: Skrzypek na dachu
Reżyser: Jan Szurmiej
Miejsce: Teatr Żydowski (Warszawa)
Muszę przyznać, że rzadko bywam w teatrze. W mojej małej miejscowości – co prawda – takowy jest, ale bardziej amatorski. Teraz trwa remont Domu Kultury, a raczej całkowita przebudowa, więc liczę na prawdziwy teatr. Tymczasem jednak udałam się z wycieczką szkolną do Warszawy na spektakl Skrzypek na dachu w Teatrze Żydowskim. Wiele dobrego słyszałam o nim wcześniej i bez zastanowienia postanowiłam sama sprawdzić, czy te wszystkie pozytywne opinie są uzasadnione. Czy było warto? Muszę przyznać, choć to niebezpieczne, że jest to najlepszy spektakl, jaki w swoim życiu obejrzałam. Warto było poświęcić ponad trzy godziny, by obejrzeć tę sztukę.
Na scenie pojawiło się bardzo dużo aktorów i wszyscy wykazali się talentem aktorskim. Bardzo podobało mi się to, że starali się dobrze grać. Było widać, że włożyli w to całą swoją duszę i sprawiało im to przyjemność. Miałam wrażenie, że jest to również moja historia, dlatego jestem winna tym ludziom skupienie i zrozumienie opowieści, która rozegrała się przed moimi oczami. W dodatku wspaniała scenografia nadała niepowtarzalną atmosferę, którą czułam jeszcze długo po wyjściu z teatru. Na scenie pojawili się również tancerze i kaskaderzy, co bardzo ubarwiło spektakl.
Również bardzo spodobała mi się fabuła sztuki. Pierwsza część spektaklu pozwoliła poznać dokładnie mieszkańców Anatewki oraz ich zwyczaje. W humorystyczny sposób pokazała tradycyjne życie Żydów – spokojne i stateczne, pełne tradycji, ale czasami i buntu, który powodował liczne plotki. Spektakl pokazał widzom, jak mimo biedy można żyć dobrze i szczęśliwie. Druga część w pewnym momencie stała się kontrastem pierwszej. Wszystko zaczęło się zmieniać. Szczęście nigdy nie trwa wiecznie...
Po wyjściu z teatru nawet nie pomyślałam o tytule sztuki. Dopiero po jakimś czasie zaczęłam się nad nim zastanawiać i odkryłam jego metaforyczne znaczenie, co wprowadziło mnie w nastrój refleksyjny, ale sprawiło też, że zrozumiałam lepiej sztukę. Skrzypek na dachu – w tych słowach można zawrzeć całą historię ludzkości.
Jak pisałam wcześniej, rzadko chodzę do teatru, więc moja opinia jest bardzo amatorska. Jednak stwierdziłam, że warto napisać tę "recenzję". Wielu ludzi omija teatr szerokim łukiem – czasami jest to spowodowane wysokimi cenami, co rozumiem, bo również biorę je pod uwagę. Lecz czasami ludzie twierdzą, że po prostu nie warto. W kinie jest więcej efektów specjalnych i nieporównywalna "scenografia". Jest to błąd, bo kino i teatr to dwie różne rzeczy. Zachęcam wszystkich do chodzenia do teatru, a musical Skrzypek na dachu serdecznie polecam.
Prześlij komentarz
Wiele dla nas znaczą Wasze opinie, dlatego dziękujemy za każdy zostawiony ślad i zachęcamy do komentowania i dzielenia się swoimi przemyśleniami.