NAJNOWSZE

środa, 20 maja 2015

Duchowa samotność

źródło
Byłbyś w stanie w poszukiwaniu korzeni swojej ulubionej piosenki z dzieciństwa wyruszyć w głąb afrykańskiej dżungli? Niektórzy z was pewnie tak. Ale czy zamieszkałbyś w zupełnie obcym plemieniu, gdyby cię zaczarowało? Dokument Uciekinier z Nowego Jorku opowiada fascynującą historię człowieka, który na oba te pytania odpowiedział twierdząco.

Zapraszam na przegląd także innych premier.




Zacznijmy od nowa
źródło
Gretta, początkująca piosenkarka, przyjechała do Nowego Jorku, aby towarzyszyć swojemu chłopakowi, rozchwytywanemu muzykowi, który negocjuje właśnie kontrakt życia. Dan, producent muzyczny, od lat mieszkający w Wielkim Jabłku, przeżywa właśnie poważny kryzys. Rozstał się z żoną, jego kontakt z nastoletnią córką jest coraz słabszy, a z pracy go wyrzucono. Wizyta w niewielkiej knajpie, w której śpiewa Gretta, na zawsze odmieni ich życie…

Pamiętacie Once? Film sprzed prawie dziesięciu lat oczarował wielu kinomanów prostą, lecz kipiącą od emocji historią miłosną z cudowną muzyką w tle. Irlandzki reżyser po zrealizowaniu w swoim kraju mało znanego Zonad, postanowił powtórzyć sukces Once, tworząc film niemal identyczny.

W tym przypadku nie jest to jednak duży zarzut. Carney wie, jak tworzyć inteligentne komediodramaty z dobrą muzyką, i to wykorzystuje. Zacznijmy od nowa z jednej strony jest obrazem sympatycznym i podnoszącym na duchu, z drugiej życiowym i nie udającym, że rzeczywistość składa się tylko z samych pozytywnych aspektów. Carney, choć nie używa górnolotnych słów, z nieoczywistą subtelnością dociera do sedna wielu spraw, pozwalając spojrzeć na nie z nowej perspektywy. Całość dopełnia zgrabny soundtrack, który przypadnie do gustu szczególnie fanom ballad w stylu Nory Jones oraz bardzo dobre aktorstwo grających główne role Marka Ruffalo i Keiry Knightley.




Zbaw nas ode złego
źródło
Ralph Sarcie, oficer policji z Nowego Jorku, prowadzi śledztwo w sprawie serii tajemniczych zabójstw. Pomocy udziela mu Mendoza, niestereotypowy ksiądz, który sądzi, że w morderstwa zamieszane są siły nieczyste.

Scott Derrickson, który dał nam trzy lata temu bardzo dobry, ciekawy horror Sinister, tym razem zawiódł. W Zbaw nas ode złego nie potrafił się zdecydować, czy chce nakręcić horror, policyjny thriller czy… komedię. Pierwsze pół godziny to nawet niezłe kino policyjne, które skręca jednak w stronę schematycznego horroru. A "straszy" tu znany nam od pokoleń zestaw: gasnące nagle światło, wyskakujący z ciemności opętani, ginące w niewyjaśnionych okolicznościach zwierzęta, itd. Co jakiś czas pojawiają się elementy komediowe, który niepotrzebnie rozluźniają i tak niezbyt napiętą atmosferę. Przez taki mariaż powstało kino niestraszne, nudne i nieudolnie łączące kolejne wątki.




Rodzinne rewolucje
źródło
Po wyjątkowo nieudanej randce w ciemno samotni rodzice Jim i Lauren zgadzają się co do jednego – nigdy nie chcą się już więcej widzieć. Jednak gdy każde z nich postanawia wyjechać na egzotyczne wakacje z dziećmi, okazuje się, że przez cały tydzień będą skazani na swoją obecność w ekskluzywnym kurorcie w Afryce.

Ekranowy duet Adam Sandler & Drew Barrymore znamy już od dawna, aktorzy rozśmieszali nas już wcześniej w niezłych Od wesela do wesela i 50 pierwszych randkach. Być może ich trzeci wspólny film miał być powrotem do starych dobrych czasów, w których to obydwoje cieszyli się niesłabnącą popularnością, a produkcje, w których grali, były co najmniej dobre. Jeśli tak, to odnieśli oni połowiczny sukces. Rodzinne rewolucje nie grzeszą oryginalnością, sprowadzając się do bycia kolejną komedią romantyczną w stylu: kto się lubi, ten się czubi. Schematyczność widoczna jest nie tylko w samym punkcie wyjścia, ale praktycznie w każdym elemencie fabuły, od rodzinnych relacji do stereotypowego obrazu Afryki. Całość ratują Sandler i Barrymore; chemia pomiędzy nimi nie słabnie mimo upływu lat. Widać, że aktorzy znają się i lubią od dawna, wnoszą bowiem do filmu urok, wyciągając od siebie nawzajem to, co najlepsze.



Gang Wiewóra
źródło
Spiżarnia wypełniona smacznymi orzechami to marzenie każdej wiewiórki. Nie inaczej sprawa ma się ze Surlym, nieco opryskliwym zwierzakiem zamieszkującym miejski park. Kiedy odkrywa, że w jego pobliżu znajduje się sklep z orzechami, ma tylko jeden cel – ukraść zgromadzone wewnątrz bogactwa. Organizuje zespół, by zrealizować skok, który ustawi ich… na całą zimę.

Reżyser filmu, Peter Lepeniotis, inteligentnie wykorzystuje podgatunek heist movie, reinterpretując znane z niego wzorce i typy postaci. Plan wiewiórek kradnących orzeszki ze sklepu łączy się płynnie z wątkiem okradających bank złodziei, wydaje się jego animistyczną wersją. Nie jest to główny problem filmu, ale został ciekawie przez twórców zaakcentowany. Brak tu też typowego podziału na postacie dobre i złe, w końcu głównymi bohaterami są urocze z wyglądu, choć kradnące wiewiórki. Solidny scenariusz dopełnia dopracowana strona wizualna i efektowne (niekiedy jednak za bardzo) sceny akcji. 




Uciekinier z Nowego Jorku
źródło
Louis Sarno, amerykański podróżnik i muzykolog, w młodości usłyszał pewną piosenkę, która tak go zafascynowała, że postanowił prześledzić jej historię. Tak trafił do tropikalnego lasu w środku Afryki, gdzie odnalazł pigmejskie plemię Bajaka. Nigdy nie wrócił już do rodzinnych stron. Gdy jego syn poważnie się rozchorował, Sarno obiecał mu, że jeśli wyzdrowieje, zabierze go do miejsca skąd pochodzi. Po 25 latach od wyjazdu, Louis wraca wraz z synem do USA.

Tak jak przypadek (a może przeznaczenie?) zesłał Sarno do środkowoafrykańskiego plemienia, tak reżyser Michael Obert przypadkowo dowiedział się o Louisie zbierając materiały o ratowaniu lasów tropikalnych w Kotlinie Konga. Historia, o jakiej się dowiedział, wydała mu się jednak tak niezwykła, że nie potrafił przejść obok niej obojętnie. Tak powstał bardzo ciekawy dokument o zderzeniu dwóch skrajnie różnych cywilizacji. Sarno to bohater, który dla odnalezienia wewnętrznego spokoju gotowy był zmienić swoje życie o 180 stopni. Odrzucił rozwiniętą cywilizację, w której czuł się samotny, ale także wśród Bajaków nie znalazł w pełni akceptacji. Jego na poły tragiczna postać została scharakteryzowana z subtelnością i wyczuciem.




Czerwony i niebieski
źródło
Do włoskiego liceum trafia na zastępstwo nauczyciel Giovanni. Pełen wigoru i wiary w uczniów chce zarażać swoich wychowanków miłością do sztuki i kultury. Najpierw musi się zmierzyć jednak z zobojętnieniem klasy – zbioru imigrantów, dorastających nastolatek i dzieciaków z problemami. Jego przewodnikiem zostaje Fiorito, stary profesor historii sztuki, niegdyś znakomity nauczyciel, teraz wypalony cynik marzący o zbliżającej się emeryturze.

Szkoła to wdzięczny temat dla filmowców, w końcu to miejsce, w którym przeżywamy dużą część swojego życia. Za szkolnymi murami istnieje nie tylko nauka, ale też miłość, zdrada, ból, radość, pot i łzy (czyli praktycznie wszystko, co składa się na życie). Giovanni Piccioni niestety nie dodaje do tematyki filmów szkolnych niczego nowego, przepisując scenariusz przeróżnych produkcji, od komedii po poważniejszą w tonie Klasę. Historie uczniów przysłaniają tu za bardzo sylwetki nauczycieli. Piccioniemu udało się stworzyć ciekawe uczniowskie postacie, ale w żaden sposób je nie rozwinął. Reżyser nie miał konkretnego pomysłu na swój film i koniec końców stworzył przeciętną produkcję, której obejrzenie nie jest obowiązkowe. 



Share:

1 komentarz :

  1. Moim zdaniem "Zbaw nas ode złego" to totalny niewypał. Bardzo mnie zawiodła ta produkcja. Pozostałym filmom chętnie się przyjrze bliżej ;>

    OdpowiedzUsuń

Wiele dla nas znaczą Wasze opinie, dlatego dziękujemy za każdy zostawiony ślad i zachęcamy do komentowania i dzielenia się swoimi przemyśleniami.

 
Wróć na górę
Copyright © 2014 Essentia. Design: OtwórzBlo.ga | Distributed By Gooyaabi Templates