źródło |
Byłbyś w stanie w poszukiwaniu korzeni swojej ulubionej piosenki z dzieciństwa wyruszyć w głąb afrykańskiej dżungli? Niektórzy z was pewnie tak. Ale czy zamieszkałbyś w zupełnie obcym plemieniu, gdyby cię zaczarowało? Dokument Uciekinier z Nowego Jorku opowiada fascynującą historię człowieka, który na oba te pytania odpowiedział twierdząco.
Zapraszam na przegląd także innych premier.
Zacznijmy od nowa
źródło |
Pamiętacie Once? Film sprzed prawie dziesięciu lat oczarował wielu kinomanów
prostą, lecz kipiącą od emocji historią miłosną z cudowną muzyką w tle.
Irlandzki reżyser po zrealizowaniu w swoim kraju mało znanego Zonad, postanowił powtórzyć sukces Once, tworząc film niemal identyczny.
W tym przypadku nie jest to jednak
duży zarzut. Carney wie, jak tworzyć inteligentne komediodramaty z dobrą muzyką,
i to wykorzystuje. Zacznijmy od nowa
z jednej strony jest obrazem sympatycznym i podnoszącym na duchu, z drugiej
życiowym i nie udającym, że rzeczywistość składa się tylko z samych pozytywnych
aspektów. Carney, choć nie używa górnolotnych słów, z nieoczywistą subtelnością
dociera do sedna wielu spraw, pozwalając spojrzeć na nie z nowej perspektywy.
Całość dopełnia zgrabny soundtrack, który przypadnie do gustu szczególnie fanom
ballad w stylu Nory Jones oraz bardzo dobre aktorstwo grających główne role
Marka Ruffalo i Keiry Knightley.
Zbaw nas ode złego
źródło |
Scott Derrickson, który dał nam trzy
lata temu bardzo dobry, ciekawy horror Sinister,
tym razem zawiódł. W Zbaw nas ode złego
nie potrafił się zdecydować, czy chce nakręcić horror, policyjny thriller czy…
komedię. Pierwsze pół godziny to nawet niezłe kino policyjne, które skręca
jednak w stronę schematycznego horroru. A "straszy" tu znany nam od pokoleń
zestaw: gasnące nagle światło, wyskakujący z ciemności opętani, ginące w
niewyjaśnionych okolicznościach zwierzęta, itd. Co jakiś czas pojawiają się
elementy komediowe, który niepotrzebnie rozluźniają i tak niezbyt napiętą
atmosferę. Przez taki mariaż powstało kino niestraszne, nudne i nieudolnie łączące
kolejne wątki.
Rodzinne rewolucje
źródło |
Ekranowy duet Adam Sandler & Drew
Barrymore znamy już od dawna, aktorzy rozśmieszali nas już wcześniej w niezłych Od wesela do wesela i 50 pierwszych randkach. Być może ich
trzeci wspólny film miał być powrotem do starych dobrych czasów, w których to
obydwoje cieszyli się niesłabnącą popularnością, a produkcje, w których grali, były
co najmniej dobre. Jeśli tak, to odnieśli oni połowiczny sukces. Rodzinne rewolucje nie grzeszą
oryginalnością, sprowadzając się do bycia kolejną komedią romantyczną w stylu: kto się lubi, ten się czubi.
Schematyczność widoczna jest nie tylko w samym punkcie wyjścia, ale praktycznie
w każdym elemencie fabuły, od rodzinnych relacji do stereotypowego obrazu
Afryki. Całość ratują Sandler i Barrymore; chemia pomiędzy nimi nie słabnie
mimo upływu lat. Widać, że aktorzy znają się i lubią od dawna, wnoszą bowiem do
filmu urok, wyciągając od siebie nawzajem to, co najlepsze.
Gang Wiewóra
źródło |
Reżyser filmu, Peter Lepeniotis,
inteligentnie wykorzystuje podgatunek heist movie, reinterpretując znane z
niego wzorce i typy postaci. Plan wiewiórek kradnących orzeszki ze sklepu łączy
się płynnie z wątkiem okradających bank złodziei, wydaje się jego animistyczną
wersją. Nie jest to główny problem filmu, ale został ciekawie przez twórców
zaakcentowany. Brak tu też typowego podziału na postacie dobre i złe, w końcu
głównymi bohaterami są urocze z wyglądu, choć kradnące wiewiórki. Solidny
scenariusz dopełnia dopracowana strona wizualna i efektowne (niekiedy jednak za
bardzo) sceny akcji.
Uciekinier z Nowego Jorku
źródło |
Louis Sarno, amerykański podróżnik i
muzykolog, w młodości usłyszał pewną piosenkę, która tak go zafascynowała, że
postanowił prześledzić jej historię. Tak trafił do tropikalnego lasu w środku
Afryki, gdzie odnalazł pigmejskie plemię Bajaka. Nigdy nie wrócił już do
rodzinnych stron. Gdy jego syn poważnie się rozchorował, Sarno obiecał mu, że
jeśli wyzdrowieje, zabierze go do miejsca skąd pochodzi. Po 25 latach od
wyjazdu, Louis wraca wraz z synem do USA.
Tak jak przypadek (a może
przeznaczenie?) zesłał Sarno do środkowoafrykańskiego plemienia, tak reżyser
Michael Obert przypadkowo dowiedział się o Louisie zbierając materiały o
ratowaniu lasów tropikalnych w Kotlinie Konga. Historia, o jakiej się dowiedział,
wydała mu się jednak tak niezwykła, że nie potrafił przejść obok niej
obojętnie. Tak powstał bardzo ciekawy dokument o zderzeniu dwóch skrajnie
różnych cywilizacji. Sarno to bohater, który dla odnalezienia wewnętrznego spokoju
gotowy był zmienić swoje życie o 180 stopni. Odrzucił rozwiniętą cywilizację, w
której czuł się samotny, ale także wśród Bajaków nie znalazł w pełni
akceptacji. Jego na poły tragiczna postać została scharakteryzowana z
subtelnością i wyczuciem.
Czerwony i niebieski
źródło |
Szkoła to wdzięczny temat dla
filmowców, w końcu to miejsce, w którym przeżywamy dużą część swojego życia. Za
szkolnymi murami istnieje nie tylko nauka, ale też miłość, zdrada, ból, radość,
pot i łzy (czyli praktycznie wszystko, co składa się na życie). Giovanni
Piccioni niestety nie dodaje do tematyki filmów szkolnych niczego nowego,
przepisując scenariusz przeróżnych produkcji, od komedii po poważniejszą w
tonie Klasę. Historie uczniów
przysłaniają tu za bardzo sylwetki nauczycieli. Piccioniemu udało się stworzyć
ciekawe uczniowskie postacie, ale w żaden sposób je nie rozwinął. Reżyser nie
miał konkretnego pomysłu na swój film i koniec końców stworzył przeciętną
produkcję, której obejrzenie nie jest obowiązkowe.
Moim zdaniem "Zbaw nas ode złego" to totalny niewypał. Bardzo mnie zawiodła ta produkcja. Pozostałym filmom chętnie się przyjrze bliżej ;>
OdpowiedzUsuń