żródło |
Indie. Z czym kojarzy się wam ten kraj? Zapewne z mnóstwem świątyń ze złotymi posążkami, egzotycznymi kobietami ubranymi w piękne stroje lub orientalnym jedzeniem. Ale to dopiero niewielka namiastka tego, co tak naprawdę kryje w sobie ta część świata. Rzeczywistość jest zaskakująca. Pradawne legendy, magia, klątwy trwające przez setki lat i... tygrysy.
Tytuł: Klątwa tygrysa
Autor: Colleen Houck
Wydawnictwo: Otwarte
Kesley Hayes nie jest nikim nadzwyczajnym. Jak większość jej rówieśników poszukuje dorywczej pracy na wakacje i tak trafia do cyrku. Jej praca składa się głównie ze sprzedawania biletów, sprzątania po występach, a także... karmieniu białego tygrysa, głównej atrakcji cyrku. Kesley szybko zyskuje sympatię do egzotycznego zwierzęcia i zaczyna mu współczuć, jednocześnie pragnąc dla niego wolności. Nieoczekiwanie w cyrku zjawia się bogaty obcokrajowiec, chcący wykupić tygrysa i zawieźć go do rezerwatu znajdującego się w Indiach. Dziewczyna otrzymuje zachęcającą propozycję: wysokie wynagrodzenie i możliwość zwiedzenia odległego kraju za towarzyszenie Renowi w podróży. I tak zaczyna się wielka i niebezpieczna przygoda Kesley. W dżungli całe jej życie odwraca się do góry nogami. Bo Ren okazuje się być kimś więcej, niż tylko białym tygrysem...
Ta książka zapowiadała się naprawdę obiecująco. Oryginalny pomysł i mitologia, którą wprost uwielbiam w literaturze. Tym razem indyjska, z którą jeszcze nie miałam okazji się spotkać. Autorka dobrze wplotła ją do swojej opowieści, dzięki czemu można było poczuć ten orientalny klimat. Bardzo spodobał mi się motyw indyjskiego księcia zaklętego w tygrysa. Colleen Houck postawiła na oryginalność i Klątwa tygrysa zdecydowanie wyróżnia się spośród innych książek tego typu, nie tylko przyciągającą wzrok okładką.
Autorka pokazała zarówno wady, jak i zalety bohaterów. Ren ze swoją porywczością i zamiłowaniem do poezji niekiedy przejawiał cechy romantyka. Z pozostałymi było podobnie – każdy był ukazany ze swoich obydwu stron. Główna bohaterka momentami irytowała mnie swoim zachowaniem. W jednej chwili była do czegoś przekonana, a już w następnej wmawiała sobie, że na to nie zasługuje. A czasami po prostu sprawiała wrażenie pozbawionej rozsądku. Ale na szczęście było to tylko chwilowe.
Żadna z postaci nie miała łatwej drogi do pokonania – Colleen Houck wciąż rzucała im kłody pod nogi, by jak najbardziej utrudnić drogę do celu, jakim było zdjęcie klątwy z tygrysów.
W książce działo się naprawdę dużo. Z niecierpliwością i zaciekawieniem przewracałam kolejne strony, by jak najszybciej dowiedzieć się co dalej. Bardzo wciągnęłam się w tę historię i ciężko było mi się oderwać, by choć na chwilę powrócić do rzeczywistości, w której nie ma ani Rena, ani Kishana.
Wątek romantyczny okazał się interesujący. Zwykła dziewczyna i indyjski chłopak obciążony klątwą. Wszystko zgrabnie ubrane w paranormalne zdarzenia i podróż po Indiach. To się dopiero nazywa egzotyczna historia miłosna. Podejrzewam, że w kolejnej części będzie trójkąt miłosny i mam nadzieję, że autorka tego nie zepsuje.
Klątwa tygrysa jest książką w orientalnych klimatach. Nie brakuje w niej akcji, mitologii, miłości oraz... tygrysów. Pomimo swoich niewielkich wad jest dobra i potrafi wciągnąć na kilka godzin. Ze swoją oryginalnością i rzadko spotykaną tematyką w książkach młodzieżowych, z pewnością zadowoli osoby, które szukają czegoś nowego. Ta historia dobrze wpasowała się w mój czytelniczy gust i z pewnością sięgnę po koleje części tej serii, by poznać dalsze losy Kesley i jej tygrysów. A was mogę już tylko zachęcać. Wspominałam już o tym nie raz, nie zaszkodzi powtórzyć po raz kolejny: mitologia wcale nie musi być nudna!
Ja osobiście kocham Klątwę tygrysa i mam do niej ogromny sentyment <3
OdpowiedzUsuń