NAJNOWSZE

wtorek, 21 lipca 2015

Letnie kinowe premiery

źródło

Jesteśmy w trakcie upalnego lata, a dla kinomaniaka nie ma w tym okresie nic bardziej kuszącego niż dobry film w klimatyzowanej sali. W tym tygodniu możecie wybrać się na: kończącego drugą fazę Marvela Ant-Mana, komedię Magic Mike XXL, oparte na powieści Thomasa Hardy’ego Z dala od zgiełku oraz dramat Lekcja.



Ant-Man
źródło
Scott Lang to zawodowy oszust, który dzięki niesamowitemu kostiumowi potrafi zmniejszać się do mrówczych rozmiarów, zyskując przy tym ogromną siłę. Funkcjonuje wtedy jako Ant-Man. Kiedy światu będzie zagrażało kolejne niebezpieczeństwo, Lang wraz ze swoim mentorem Hankiem Pymem zaplanuje skok, który może zapobiec zagładzie.

Ant-Man nie miał łatwego startu w kinie. Sporo zamieszania wywołało zrezygnowanie Edgara Wrighta z funkcji reżysera. Brytyjczyk związany był z tym filmem od lat, ale odszedł w końcu z powodu różnic artystycznych – poprawiany przez pracowników Marvela scenariusz tak mocno różnił się od tego, co chciał ukazać, że kręcenie produkcji nie miało już sensu. Kolejni reżyserzy odrzucali oferty Disneya, a gdy w końcu rozpoczęto zdjęcia, opóźnienie wynosiło już kilka miesięcy.

Te roszady nie napawały optymizmem, ale koniec końców Marvel znów wyszedł obronną ręką. To zdecydowanie najzabawniejszy film MCU (producenci dążyli do tego od samego początku, biorąc pod uwagę tylko reżyserów komedii). Twórcy zdawali sobie sprawę z absurdalności pomysłu Człowieka-Mrówki i wiedzieli, że historii o takim superbohaterze nie można opowiedzieć z grobową miną. Poważny klimat nie jest zresztą cechą żadnego filmu Marvela, ale tutaj świetny humor wręcz wylewa się z ekranu. Scenariusz jest, niestety, mało ciekawy, pełen schematów i oczywistości, ale ratują go wspomniany komizm i aktorzy. Paul Rudd gra bardzo dobrze (choć nie urodził się, żeby być Ant-Manem, tak jak np. Chris Evans czy Chris Hemsworth w swoich rolach), Michael Douglas prezentuje się jak zawsze z wielką klasą, a Evangeline Lily, pomimo okropnej fryzury, jest cudownie urocza.




Magic Mike XXL
źrodło
Akcja filmu rozgrywa się trzy lata po pierwszej części, kiedy to Mike, wtedy u szczytu sławy, skończył pracować jako striptizer. Teraz jego koledzy z Kings of Tampa też chcą zakończyć karierę. Pragną jednak odejść w wielkim stylu – wystąpić w spektakularnym show i zaprosić na scenę samego Magic Mike’a. W drodze do Myrtle Beach Mike z przyjaciółmi uczą się nowych ruchów i na różne sposoby rozprawiają się z przeszłością.

Dość skromny Magic Mike sprzed trzech lat (budżet wyniósł 7 mln. dolarów) dzięki reżyserskim zdolnościom uznanego Stevena Soderbergha i nośnemu tematowi stał się niespodziewanie kasowym sukcesem. W sequelu Soderbergh był tylko operatorem; na krześle reżyserskim zasiadł natomiast Gregory Jacobs, jego wieloletni producent. Dzięki temu udało się uniknąć drastycznego spadku formy. W porównaniu z oryginałem mniej tu wątków dramatycznych – twórcy postawili na niezobowiązującą, letnią komedię. Film sprawdza się idealnie na upalne popołudnie. Wtedy nie przeszkadzają słabsze elementy obrazu, jak niezbyt mądre dialogi i naiwny scenariusz. Aktorzy spisują się jednak dobrze i sprawiają, że z kina wychodzi się bez żalu straconych pieniędzy.




Z dala od zgiełku
źródło
Anglia, połowa XIX w. Młoda i piękna Bathsheba odziedzicza dużą farmę. Wbrew panującym zwyczajom postanawia walczyć o swoją niezależność w świecie rządzonym przez mężczyzn, i decyduje się na niesprzedawanie gospodarstwa. Dziewczyna zwraca uwagę na trzech mężczyzn: pasterza Gabriela, zachwyconego jej samodzielnością, przystojnego, ale też lekkomyślnego sierżanta Franka oraz bogatego właściciela ziemskiego Williama.

Klasyczna powieść Z dala od zgiełku pozostaje nadal, obok Tessy D’Urberville. Historii kobiety nieczystej, najsłynniejszą książką angielskiego pisarza Thomasa Hardy’ego. Thomas Vinterberg musiał mierzyć się nie tylko z wielkim oryginałem, ale też z bardzo dobrą, w Polsce mało znaną, adaptacją z 1967 r. Poszło mu tylko nieźle. Najlepiej wypada świetna Carey Mulligan, której należy życzyć nominacji do Oscara, choć wyścig do nagrody ze złotym rycerzykiem rozpocznie się dopiero za kilka miesięcy. To wielowymiarowa i ciekawa postać, napisana tak dobrze, jak ją Hardy stworzył. Bohaterowie męscy ukazani są natomiast dość powierzchownie i odzwierciedlają po prostu różne potrzeby Bathsheby. Niemal od samego początku wiadomo, z kim zwiąże się dziewczyna, reszta jest tylko oczekiwaniem, w jaki sposób do tego dojdzie. Brakuje temu filmowi trochę przekory. Vinterberg nakręcił w końcu dość tradycyjny kostiumowy melodramat. Aż dziw bierze, że ten sam twórca podpisał się kiedyś pod słynnym, mającym szokować manifestem Dogma 95.



Lekcja
źródło
Nadieżda uczy w szkole w małym miasteczku w Bułgarii. Gdy odkrywa, że jeden z jej uczniów dokonał kradzieży, próbuje wymóc na nim przyznanie się do winy na forum klasowym, by dać mu nauczkę, jak nie należy postępować. Jednak kiedy zaczyna grozić jej eksmisja, a konto kobiety zostaje wyczyszczone przez wiecznie pijanego, bezrobotnego męża, sama stanie w obliczu podobnego etycznego dylematu.

Twórcy Lekcji postawili głównie na realizm charakterystyczny dla bułgarskiego kina. Rzeczywistość jest więc smutna, bura i pozbawiona perspektyw, a zasady moralne nie tak oczywiste, jak by się wydawało. Z drugiej strony szereg nieszczęść, jakie spadają na bohaterkę, jest tak absurdalny, że przypomina ona bardziej biblijnego Hioba niż w pełni realistyczną postać. Brak tutaj rozładowującego napięcie humoru albo chociaż lekkiego dystansu do przedstawianej historii. Całości nie ogląda się źle tylko dzięki bardzo dobrej Margicie Goshevej, udanie oddającej charakter głównej bohaterki.

Share:

Prześlij komentarz

Wiele dla nas znaczą Wasze opinie, dlatego dziękujemy za każdy zostawiony ślad i zachęcamy do komentowania i dzielenia się swoimi przemyśleniami.

 
Wróć na górę
Copyright © 2014 Essentia. Design: OtwórzBlo.ga | Distributed By Gooyaabi Templates