Źródło |
Tytuł: Playlist for the dead. Posłuchaj, a zrozumiesz
Autor: Michelle Falkoff
Wydawnictwo: Feeria Young
Tak zaczyna się fabuła jednej z najbardziej wyczekiwanych premier tegorocznego listopada. Jest to powieść jednocześnie łatwa i trudna w odbiorze. Można podejść do niej jak do niezobowiązującej historii. Wtedy porwą nas słowa, bieg wydarzeń, przygoda. Jednak pod akcją kryje się drugie dno. Są nim poruszane problemy. Depresja wśród nastolatków to nie zawsze objaw dorastania. Kiedy niewinne wygłupy przeradzają się w znęcanie? Czy starania rodziców zawsze wychodzą dzieciom na dobre?
Sam stoi przed niełatwym zadaniem. By dojść do wprawy, wciąż na nowo odsłuchuje zapisane piosenki. Szybko okazuje się jednak, że to nie wystarczy. Utwory, obojętne jak dobre, więcej mówią o charakterach obu chłopaków niż przyczynach tragicznej decyzji. Sam nie może zamknąć się w czterech ścianach. Musi zacząć rozmawiać z ludźmi i poznać ich wersję wydarzeń. Nieraz zupełnie odmienną od własnej. Pomysł wydaje się genialny. Playlista, która niczym porozrzucane wskazówki prowadzi do rozwiązania. Ten wątek nie został jednak wykorzystany w pełni. Piosenki faktycznie w jakiś, czasem bardzo luźny, sposób wiążą się z fabuła, nie są jednak podpowiedziami. Każdy rozdział zaczyna się od tytułu utworu, który przywoływany jest następnie w historii. Żeby spotęgować klimat, polecam podczas czytania odsłuchać sobie kilka piosenek, przeanalizować słowa. Chociaż bardzo dobrze obrazują bieg wydarzeń, wątpię, by o to chodziło samobójcy. Po prostu nie mógł tego wszystkiego przewidzieć, przekazać nastroju, uczuć, zainspirować do szukania prawdy. To tak. Pozostawiona playlista nie spełniła jednak funkcji listu pożegnalnego, na co do samego końca miałam nadzieję.
Pomimo osadzenia akcji wśród nastolatków jest to pozycja również dla starszych czytelników. Przystępny styl, w jakim napisano książkę, sprawia, że czyta się ją błyskawicznie, co niestety momentami spłyca niektóre z poruszanych tematów. Bez wątpienia nie można narzekać na tempo akcji. Niezależnie od tego, czy bohater siedzi zamknięty w swoim pokoju czy docieka prawdy na imprezie, miałam wrażenie, że bieg wydarzeń ani na moment nie zwalnia. W fabule nie zabrakło też zaskakujących zwrotów akcji, ciekawych postaci i zabawnych dialogów.
Co ciekawe, historia nie koncentruje się na zmarłej osobie. Większy nacisk położono na losy żyjących. Przede wszystkim jest to opowieść o tym, jak różnie reagujemy na stratę bliskiej osoby. Może jest to wersja lekko ugładzona, ułatwiona w odbiorze, ale jednak dotyczy żałoby. Pokazuje, jak wiele odcieni ma prawda. To, co początkowo wydawało się nam jednostronne i oczywiste, pod koniec przestaje być jednoznaczne. Postacie odgrywające rolę "tych złych" zyskują nowe oblicze, a pozytywni bohaterowie tracą na blasku. To jak z dorastaniem: gdy okazuje się, że wszystko jest względne. Czy Sam będzie w stanie odkryć prawdę? A jeśli tak, to czy uda mu się ją zaakceptować i odnaleźć wybaczenie?
Mam juz oko na tą książkę.
OdpowiedzUsuńSłusznie! Polecam :)
OdpowiedzUsuń