źródło |
Tytuł: Buntownik
Autor: Julie Kagawa
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Embar Hill oficjalnie stała się zbiegiem Talonu. Razem z innym uciekinierem – Cobaltem – rusza, by nakłaniać pozostałe smoki do buntu. Ale wcześniej musi uratować Garreta – żołnierza Zakonu Świętego Jerzego, który uratował jej życie. Buntownicy będą musieli stawić jednak czoła wielu niebezpieczeństwom – nie można spać spokojnie, kiedy zarówno Talon, jak i Zakon są o krok za nimi.
Po Talonie, który okazał się dość dobrym początkiem serii, miałam nadzieję, że drugi tom mu dorówna, a nawet podniesie poprzeczkę. Niestety z każdą stroną mój entuzjazm malał.
Mam wrażenie, że w Buntowniku warsztat pisarski Julie Kagawy znacznie się pogorszył. Jej styl zaczął mi się wydawać nielekki, a wręcz infantylny do bólu. Większość wydarzeń była bardzo przewidywalna, a na dodatek w powieść bardzo trudno było mi się wciągnąć i jej czytanie szło mi bardzo opornie.
Ucierpiała również kreacja postaci. Pod koniec Talonu Embar przeszła przemianę, jednak w drugim tomie autorka tak poprowadziła jej bohaterkę, jakby znowu ruszyła do punktu wyjścia. Przez częste zwroty akcji (o ile zwrotami można nazwać przewidywalne wydarzenia) postaci stały się naprawdę bardzo papierowe i zabrakło im głębi. Najbardziej żałuję Cobalta. Jego postać intrygowała mnie od początku, a w Buntowniku została bardzo spłaszczona i momentalnie utraciła moją sympatię.
No i Dante – nie rozumiem, jak autorka mogła "dać" mu głos. Rozdziały z jego perspektywy nużyły mnie najbardziej i po prostu miałam ich dość. Na początku łudziłam się, że dzięki temu lepiej poznam organizację, jaką jest Talon, ale autorce nie do końca to wyszło. Przyznam szczerze, że nie mogłam doczekać się końca lektury Buntownika.
W książce występuje znany wątek trójkąta miłosnego. Miałam nadzieję, że okaże się on ciekawy, ponieważ Embar waha się pomiędzy ludzką a smoczą stroną. Jednak zawiodłam się również na tym aspekcie. Liczyłam na coś bardziej oryginalnego, a dostałam powielony i starty schemat.
Na szczęście udało mi się znaleźć pewien plus – rozdziały z perspektywy Cobalta, gdy pracował jeszcze w Talonie. Rzuca to odrobinę światła na tę organizację i wprowadza coś świeżego do fabuły pełnej dylematów i rozterek bohaterów.
Buntownik to według mnie słaba kontynuacja. Szkoda, ponieważ po lekturze pierwszego tomu miałam nadzieję, że Julie Kagawa stworzy oryginalną i dobrą smoczą serię. Niestety zamiast zachwytów, autorka zaserwowała mi talerz rozczarowań. Jeśli Talon wam się spodobał, możecie sięgnąć po drugi tom i sami się o nim przekonać, ponieważ ma on swoich zwolenników. Ja jednak należę do tej drugiej grupy – i jeśli pierwsza część was nie zachwyciła, radzę sięgnąć po inne lektury.
Czytałam i podobały mi się obie części :)
OdpowiedzUsuń