źródło |
Byliśmy zagubieni, ale byliśmy razem, stworzeni z dwóch samotnych dusz.
Tytuł: Art & Soul
Autor: Brittainy C. Cherry
Wydawnictwo: Filia
Brittainy C. Cherry zyskała sławę dzięki swojej powieści Kochając pana Danielsa, która zachwyciła wielu czytelników. Art & Soul to już druga wydana w Polsce książka tej autorki.
Ona jest wrażliwą artystką, on – zagubionym chłopakiem, który szuka pocieszenia w muzyce. Oboje chcą odnaleźć siebie, gdyż rozsypali się na drobne kawałki.
(...) – Takie właśnie jest życie. Wszyscy jesteśmy w nim z kimś związani, choć jednocześnie bardzo samotni.
Życie Arii wywróciło się do góry nogami przez jedną pomyłkę. Wystarczyła chwila, by jej ułożony świat runął niczym domek z kart, a jej szkolna szafka stała się wystawą obelg. Levi chciałby poznać własnego ojca i odbudować z nim tę relację, którą obaj utracili. Wydawałoby się, że i ona, i on mogą mieć wszystko. Coś jednak stoi im na drodze do spełnienia. Aby pokonać przeszkody, muszą stawić czoła wyzwaniom. Czy uda im się dogonić szczęście? Czy będą mieli wystarczająco dużo energii, żeby przetrwać próbę, której zostali poddani?
Jedynie sztuka opisywała dobro i zło na świecie. Wyrażała to, czego nie potrafiły słowa.
Czekałam na tę książkę kilka dobrych miesięcy. Byłam i jestem zachwycona poprzednią powieścią Cherry, dlatego też nie mogłam przejść obojętnie obok kolejnej. Zakochałam się w stylu autorki i choćbym bardzo chciała – nie będę w stanie się odkochać, bo na tę miłość nie znaleziono lekarstwa. Jako osoba, która z książkami wiąże swoją przyszłość, nigdy nie oceniam ich na podstawie recenzji innych. Owszem – biorę je pod uwagę, jednak nie rezygnuję z lektury, gdy są niezbyt pochlebne. Każda książka jest według mnie warta uwagi i każdej poświęcam tyle czasu, na ile zasługuje. Art & Soul pochłonęłam wyjątkowo szybko. Nie dlatego, że skończyłam specjalny kurs szybkiego czytania, tylko dlatego, że poddałam się magii słowa. Nim się obejrzałam, przewróciłam ostatnią kartkę.
Największym walorem tej powieści jest jej fabuła. To, w jaki sposób autorka przedstawiła poszczególne wątki i skrupulatnie połączyła je w nierozerwalną całość, zasługuje na miano mistrzostwa. Zadbała ona o najdrobniejszy szczegół, sprawiła, że czytanie stało się dla mnie nie lada gratką, gdyż w Art & Soul znalazłam niemal wszystko to, czego wymagałam. Doskonały styl, wspaniałe kreacje bohaterów, humor i odrobinę sensacji jednocześnie, a przede wszystkim – subtelność, która płynie z każdej strony strumieniami. Uzależniłam się od sposobu, w jaki Cherry opisuje. Puściłam wodze fantazji i... poddałam się.
(...) niekiedy najpiękniejsze dzieło sztuki tworzone było z najmroczniejszego zakątka duszy.
Jeśli chodzi o bohaterów – zostali oni stworzeni na kształt zwyczajnych ludzi. Nie są wyidealizowani, nie mają wyłącznie zalet, a ich relacje nie są sztuczne i przejaskrawione. Aria to dziewczyna jak każda inna, mająca swoje hobby, ale też kompleksy, będąca jedną z wielu, a jednak w jakiś sposób wyjątkową. Levi – owszem, ma wszystko, czego pragną kobietki, ale nie jest ideałem. Simon również nie zyskał ponadnaturalnych mocy i nieziemskiej urody, wręcz przeciwnie – stanowi obiekt szyderstw rówieśników ze względu na swoje przyzwyczajenia, które "popularne dzieciaki" uważają za śmieszne i nienormalne. Każdy jest niby zwyczajny, a jednak... inny. Jak wiadomo, inność z reguły jest zła, dlatego ani Aria, ani Levi, ani Simon, ani tym bardziej Dziwaczka Abigail nie otrzymali od losu biletu do wiecznego szczęścia. Wszyscy cierpieli po swojemu.
Może nie chodziło o sklejanie złamanych serc. Może chodziło o kochanie pokruszonych odłamków takimi, jakie one były. Może gdy kochana przez nas osoba cierpi, potrzebuje jedynie trzymania za mały palec jako zapewnienia, że nie jest sama.
Język, którym posłużyła się autorka, i sposób budowania narracji okazały się przyjemne w odbiorze. Cherry napisała powieść prostą i jednocześnie plastyczną. Sprawiła, że każde słowo stało się istotne – żeby nie powiedzieć: najistotniejsze. W dodatku nie brak w niej przytaczanych sentencji i złotych myśli bohaterów. Jest to niesamowite połączenie wdzięku i prostoty. Smutek miesza się z humorem, dobro ze złem, prawda z fałszem... To niesamowite, jak w tej książce sprzeczności dopełniają się i tworzą idealną kombinację. Nie jest to bynajmniej mieszanka wybuchowa.
Moje serce wierzyło w spokojny, prosty rodzaj miłości. W miłość, która została stworzona przed czasem, większą niż nałożone na nas ograniczenia. W miłość, której nie hamował wiek, która nie miała barier, która dotyczyła jedynie dusz dwojga ludzi.
Jak już wspomniałam, jestem pod ogromnym wrażeniem stylu Cherry i uważam, że jest to jedna z lepszych powieści z gatunku New Adult, które miałam okazję czytać. Z co najmniej dwóch powodów: a) autorka nie opiera się wyłącznie na schemacie typowej powieści dla młodych dorosłych, wprowadza elementy, które jednocześnie rozbijają i spajają historię;
b) sceny erotyczne nie stanowią integralnej części fabuły i nie są wyznacznikiem stanów emocjonalnych bohaterów.
Książka bez wad – powiecie. Nie do końca. Nie istnieje chyba taka, która byłaby idealna pod każdym względem. W Art & Soul zdecydowanie irytowało mnie zachowanie niektórych bohaterów, a dokładnie dwóch – ojca Arii i ojca Leviego. Gdy natknęłam się na fragmenty, w których się pojawiali, miałam ochotę je ominąć, jednak okazało się to niemożliwe, ponieważ każdy, nawet najmniejszy fragment łączy się z kolejnym, a zatem siłą rzeczy musiałam je jakoś znieść. Usposobienie tych dwóch panów (pomijam fakt, że obaj byli dorośli i jako głowy rodziny powinni dawać dobry przykład dzieciom) wywołało u mnie ból głowy. Jak można odrzucić córkę i nazwać jej dziecko "tym czymś" albo zwrócić się do syna słowami: Wypieprzaj stąd? To niedorzeczne. Nawet jeśli miały na to wpływ silne emocji czy bolesne doświadczenia. Paradoksalnie to nastolatkowie swoim zachowaniem udowodnili, że są dojrzalsi od swoich rodziców...
W okresie renesansu ludzie poznawali nowe języki, uczyli się gry na instrumentach, malowali, budowali, a także walczyli ze śmiertelnymi chorobami. To, że pokolenie ma trudności ze spojrzeniem na kilka cytatów, jest przygnębiające, ponieważ tak naprawdę nie robimy w życiu nic ważnego.
Czy jeśli powiem, że ta książka jest strasznie dobra, nie stwierdzicie, że jestem niepoważna? No bo jak coś może być z jednej strony straszne, a z drugiej dobre...? Nic bardziej mylnego! Art & Soul to jeden wielki oksymoron. Dlaczego? Przekonacie się, gdy po nią sięgnięcie i ją przeczytacie.
W posiadaniu przyjaciół jest coś wspaniałego. Nieustannie przypominają, że tak naprawdę nie jesteśmy sami.
Ta powieść poruszy każdego z was swoją delikatnością i siłą jednocześnie. Przyprawi was o dreszcze i wywoła wasz uśmiech. Zaczaruje słowem i niekiedy zaskoczy pozorną banalnością. Art & Soul to książka nie tylko o sztuce i muzyce. To książka o magii uczuć, o niejednoznaczności niektórych – wydawałoby się – prostych i logicznych pojęć, o nadziei i wierze w siebie.
Ona jest wrażliwą artystką, on – zagubionym chłopakiem, który szuka pocieszenia w muzyce. Oboje chcą odnaleźć siebie, gdyż rozsypali się na drobne kawałki.
(...) – Takie właśnie jest życie. Wszyscy jesteśmy w nim z kimś związani, choć jednocześnie bardzo samotni.
Życie Arii wywróciło się do góry nogami przez jedną pomyłkę. Wystarczyła chwila, by jej ułożony świat runął niczym domek z kart, a jej szkolna szafka stała się wystawą obelg. Levi chciałby poznać własnego ojca i odbudować z nim tę relację, którą obaj utracili. Wydawałoby się, że i ona, i on mogą mieć wszystko. Coś jednak stoi im na drodze do spełnienia. Aby pokonać przeszkody, muszą stawić czoła wyzwaniom. Czy uda im się dogonić szczęście? Czy będą mieli wystarczająco dużo energii, żeby przetrwać próbę, której zostali poddani?
Jedynie sztuka opisywała dobro i zło na świecie. Wyrażała to, czego nie potrafiły słowa.
Czekałam na tę książkę kilka dobrych miesięcy. Byłam i jestem zachwycona poprzednią powieścią Cherry, dlatego też nie mogłam przejść obojętnie obok kolejnej. Zakochałam się w stylu autorki i choćbym bardzo chciała – nie będę w stanie się odkochać, bo na tę miłość nie znaleziono lekarstwa. Jako osoba, która z książkami wiąże swoją przyszłość, nigdy nie oceniam ich na podstawie recenzji innych. Owszem – biorę je pod uwagę, jednak nie rezygnuję z lektury, gdy są niezbyt pochlebne. Każda książka jest według mnie warta uwagi i każdej poświęcam tyle czasu, na ile zasługuje. Art & Soul pochłonęłam wyjątkowo szybko. Nie dlatego, że skończyłam specjalny kurs szybkiego czytania, tylko dlatego, że poddałam się magii słowa. Nim się obejrzałam, przewróciłam ostatnią kartkę.
Największym walorem tej powieści jest jej fabuła. To, w jaki sposób autorka przedstawiła poszczególne wątki i skrupulatnie połączyła je w nierozerwalną całość, zasługuje na miano mistrzostwa. Zadbała ona o najdrobniejszy szczegół, sprawiła, że czytanie stało się dla mnie nie lada gratką, gdyż w Art & Soul znalazłam niemal wszystko to, czego wymagałam. Doskonały styl, wspaniałe kreacje bohaterów, humor i odrobinę sensacji jednocześnie, a przede wszystkim – subtelność, która płynie z każdej strony strumieniami. Uzależniłam się od sposobu, w jaki Cherry opisuje. Puściłam wodze fantazji i... poddałam się.
(...) niekiedy najpiękniejsze dzieło sztuki tworzone było z najmroczniejszego zakątka duszy.
Jeśli chodzi o bohaterów – zostali oni stworzeni na kształt zwyczajnych ludzi. Nie są wyidealizowani, nie mają wyłącznie zalet, a ich relacje nie są sztuczne i przejaskrawione. Aria to dziewczyna jak każda inna, mająca swoje hobby, ale też kompleksy, będąca jedną z wielu, a jednak w jakiś sposób wyjątkową. Levi – owszem, ma wszystko, czego pragną kobietki, ale nie jest ideałem. Simon również nie zyskał ponadnaturalnych mocy i nieziemskiej urody, wręcz przeciwnie – stanowi obiekt szyderstw rówieśników ze względu na swoje przyzwyczajenia, które "popularne dzieciaki" uważają za śmieszne i nienormalne. Każdy jest niby zwyczajny, a jednak... inny. Jak wiadomo, inność z reguły jest zła, dlatego ani Aria, ani Levi, ani Simon, ani tym bardziej Dziwaczka Abigail nie otrzymali od losu biletu do wiecznego szczęścia. Wszyscy cierpieli po swojemu.
Może nie chodziło o sklejanie złamanych serc. Może chodziło o kochanie pokruszonych odłamków takimi, jakie one były. Może gdy kochana przez nas osoba cierpi, potrzebuje jedynie trzymania za mały palec jako zapewnienia, że nie jest sama.
Język, którym posłużyła się autorka, i sposób budowania narracji okazały się przyjemne w odbiorze. Cherry napisała powieść prostą i jednocześnie plastyczną. Sprawiła, że każde słowo stało się istotne – żeby nie powiedzieć: najistotniejsze. W dodatku nie brak w niej przytaczanych sentencji i złotych myśli bohaterów. Jest to niesamowite połączenie wdzięku i prostoty. Smutek miesza się z humorem, dobro ze złem, prawda z fałszem... To niesamowite, jak w tej książce sprzeczności dopełniają się i tworzą idealną kombinację. Nie jest to bynajmniej mieszanka wybuchowa.
Moje serce wierzyło w spokojny, prosty rodzaj miłości. W miłość, która została stworzona przed czasem, większą niż nałożone na nas ograniczenia. W miłość, której nie hamował wiek, która nie miała barier, która dotyczyła jedynie dusz dwojga ludzi.
Jak już wspomniałam, jestem pod ogromnym wrażeniem stylu Cherry i uważam, że jest to jedna z lepszych powieści z gatunku New Adult, które miałam okazję czytać. Z co najmniej dwóch powodów: a) autorka nie opiera się wyłącznie na schemacie typowej powieści dla młodych dorosłych, wprowadza elementy, które jednocześnie rozbijają i spajają historię;
b) sceny erotyczne nie stanowią integralnej części fabuły i nie są wyznacznikiem stanów emocjonalnych bohaterów.
Książka bez wad – powiecie. Nie do końca. Nie istnieje chyba taka, która byłaby idealna pod każdym względem. W Art & Soul zdecydowanie irytowało mnie zachowanie niektórych bohaterów, a dokładnie dwóch – ojca Arii i ojca Leviego. Gdy natknęłam się na fragmenty, w których się pojawiali, miałam ochotę je ominąć, jednak okazało się to niemożliwe, ponieważ każdy, nawet najmniejszy fragment łączy się z kolejnym, a zatem siłą rzeczy musiałam je jakoś znieść. Usposobienie tych dwóch panów (pomijam fakt, że obaj byli dorośli i jako głowy rodziny powinni dawać dobry przykład dzieciom) wywołało u mnie ból głowy. Jak można odrzucić córkę i nazwać jej dziecko "tym czymś" albo zwrócić się do syna słowami: Wypieprzaj stąd? To niedorzeczne. Nawet jeśli miały na to wpływ silne emocji czy bolesne doświadczenia. Paradoksalnie to nastolatkowie swoim zachowaniem udowodnili, że są dojrzalsi od swoich rodziców...
W okresie renesansu ludzie poznawali nowe języki, uczyli się gry na instrumentach, malowali, budowali, a także walczyli ze śmiertelnymi chorobami. To, że pokolenie ma trudności ze spojrzeniem na kilka cytatów, jest przygnębiające, ponieważ tak naprawdę nie robimy w życiu nic ważnego.
Czy jeśli powiem, że ta książka jest strasznie dobra, nie stwierdzicie, że jestem niepoważna? No bo jak coś może być z jednej strony straszne, a z drugiej dobre...? Nic bardziej mylnego! Art & Soul to jeden wielki oksymoron. Dlaczego? Przekonacie się, gdy po nią sięgnięcie i ją przeczytacie.
W posiadaniu przyjaciół jest coś wspaniałego. Nieustannie przypominają, że tak naprawdę nie jesteśmy sami.
Ta powieść poruszy każdego z was swoją delikatnością i siłą jednocześnie. Przyprawi was o dreszcze i wywoła wasz uśmiech. Zaczaruje słowem i niekiedy zaskoczy pozorną banalnością. Art & Soul to książka nie tylko o sztuce i muzyce. To książka o magii uczuć, o niejednoznaczności niektórych – wydawałoby się – prostych i logicznych pojęć, o nadziei i wierze w siebie.
Niech sztuka obrazu pozna duszę dźwięku...
To już dzisiaj druga recenzja tej powieści. Marzę o niej!
OdpowiedzUsuń