źródło |
Ludzie wierzą w przesądy. Choć niektórzy utrzymują, że jest inaczej, to kiedy czarny kot przebiegnie im drogę, gdzieś tam, w głębi umysłu włącza się lampka ostrzegawcza. Piątek trzynastego też nie należy do ulubionych dni w roku, przechodzenie pod drabiną uważa się za społecznie niepoprawne. Z drugiej strony, po co kusić los? Zdarza się, że wstajemy rano z łóżka i niemal natychmiast mamy wrażenie, że to będzie kiepski dzień. Nie potrzeba nam do tego nawet rozsypanej soli. A co zrobilibyśmy, gdyby pech prześladował nas niemal na każdym kroku? Gdyby cały wszechświat sprzysiągł się przeciwko nam? Na to pytanie próbuje odpowiedzieć Gavin Extence w swojej debiutanckiej książce Wszechświat konta Alex Woods.
Wspomniany w tytule Alex to chłopiec o niecodziennej historii, a słowo niecodziennej i tak nie oddaje w pełni jej klimatu. Bohater, jako dziecko, uległ pewnemu niezwykłemu wypadkowi. Zdarza się, że kiedy opisujemy najbardziej niemożliwą i zadziwiającą sytuację albo mocno chcemy podkreślić, że czegoś nie zrobimy, mówimy prędzej spadnie na mnie meteoryt. Otóż Alexowi właśnie to się przytrafiło. Pewnego poranka, niespodziewanie, przebijając dach domu, w głowę chłopca uderza podróżnik z nieba. Oczywiście wydarzenie to jest tak szokująco bezprecedensowe, że staje się fenomenem na skale światową. Długo towarzysząca temu sława nie jest jedyną zmianą, jaka nastąpiła w życiu chłopca. W mózgu na skutek uderzenia doszło do pewnych uszkodzeń, Alex zachorował na padaczkę. Zmianie uległy także pewne ośrodki i receptory; z jednej strony chłopiec stał się niemal geniuszem, przeczytał mnóstwo książek naukowych, świetnie się uczył, z drugiej przemienił się w społecznie wycofanego. Jako że od tego wydarzenia jest odmieńcem, nie uchodzi to uwadze rówieśników. Splot najróżniejszych wydarzeń zaprowadza go na próg domu pewnego staruszka. Niemal przypadkowa znajomość przeradza się w prawdziwą przyjaźń. Razem nieświadomie rozpoczynają przygodę, której finał zaskoczy i poruszy każdego.
To, co wiesz o innych ludziach, jest zaledwie ułamkiem prawdy.
Książka rozpoczyna się – można powiedzieć – od końca. Główny bohater po przekroczeniu granicy zostaje złapany przez policję. Na komisariacie rozpoczyna swoją opowieść, powracając do przeszłości i wyjaśniając, jak doszło do tego, że znalazł się w obecnej sytuacji. Taki zabieg jest bardzo ciekawy i korzystnie działa na fabułę, ponieważ nawet gdyby – co jest mało prawdopodobne – historia nas nie wciągnęła, to i tak każdy czytelnik chce znać powód, przez który postać znalazła się tam, gdzie jest.
Bohaterowie są skonstruowani wybornie. Dwie najważniejsze postacie, czyli Alex i Pan Peterson, mają kompletny charakter. W swojej dziwności są bardzo interesującymi osobami. Alex jest chorym chłopcem o ogromnej wiedzy i domatorskim usposobieniu. Pan Peterson – staruszkiem, na którym wydarzenia w Wietnamie wypaliły ogromne piętno. Próbując zapomnieć, popala on trawkę i staje się pacyfistą. Wydawać by się mogło, że w niektórych sytuacjach trudno ich polubić, ale to nieprawda. Alex budzi współczucie, a Pan Peterson w swojej bezpośredniości i zgryźliwości jest naprawdę charakternym człowiekiem. Postacie poboczne nie są wcale gorsze. Spotykamy się z matką Alexa, która wychowuje go sama; jak podkreśla, żyje w celibacie i jest raczej zwariowaną wróżką. Ellie to zbuntowana Gotka, która opuściła dom rodziców i postanowiła żyć na własny rachunek. Bardzo dużo przeklina, wydaje się wredna, ale tak naprawdę jest ciepłą i uczuciową osobą. Wszyscy tworzą prawdziwą rodzinę i budzą naprawdę pozytywne emocje.
Słów kilka o języku. W książce przeplatane są różne style. W zwykłej, typowej dla powieści narracji znajdują się fragmenty pism popularnonaukowych, pojęcia typowo specjalistyczne. Narracja jest prowadzona w pierwszej osobie, a biorąc pod uwagę, że Alex to postać raczej nietypowa, mamy również do czynienia z niekonwencjonalnym stylem pisarskim. Powieść zawiera dużą liczbę myślicielskich rozważań, ale ich patosowy klimat wyrównują dialogi i sceny humorystyczne. Zdarzają się także przekleństwa, ale znikome. Ciekawym dodatkiem są również listy wysyłane przez bohaterów, ulotki zamieszczane na ulicach, a także przytaczane fragmenty artykułów dotyczące kluczowego wydarzenia, jakim było uderzenie meteorytu. Wszystko to sprawia, że świat przedstawiony jest pełny i nie posiada dziur fabularnych.
Nigdy nie zrzekaj się prawa do własnych wyborów moralnych.
Historia wzbudziła we mnie prawdziwe emocje. Bawiła mnie, kiedy trzeba, czasami irytowała, ale najważniejsze: bardzo często wzruszała. Nie należy obawiać się, że jest to typowy dramat, który zrujnuje czytelnika psychicznie. Nie. Ta książka mówi o bardzo poważnych kwestiach – wyobcowaniu, niezrozumieniu społecznym, prawach i hierarchii, które rządzą ludzkością, chorobie i śmierci – w bardzo lekki sposób. Autor nie próbuje upraszczać problemu, rozliczać bohaterów. Opowiada po prostu o tym, jakie jest życie, wykłada temat, ale nie ocenia go. Wszelkie podsumowania pozostawia nam – czytelnikom.
Jako że osobiście jestem pasjonatką astronomii, to bardzo podobały mi się wzmianki naukowe z tej dziedziny. Widać, że Gawin Extence również jest żywo zainteresowany tym tematem, ponieważ kwestie specjalistyczne były dopracowane w każdym calu.
Co trochę mi przeszkadzało? Niektóre fragmenty książki, w szczególności rozważania typowo naukowe czyta się trochę przyciężko – i mniej wytrwałych czytelników może to zniechęcić. Rozumiem ideę użycia takiego stylu, ale jest to zarówno wada, jak i zaleta książki. Drugą kwestią, która mnie irytowała, był główny bohater. Lubię skonstruowanie postaci na ciamajdę, ale Alex w niektórych sytuacjach był przesadnie… nieprzystosowany do życia. Wszystko, co mógł zepsuć, zepsuł. Każda akcja, która mogła się nie udać, nie udała się itd. Biorąc jednak pod uwagę całkowity schemat fabularny, a nawet sam tytuł, jestem skłonna zrozumieć takie, a nie inne utworzenie bohatera.
Okładka jest piękna, bardzo symboliczna. Po przeczytaniu historii grafika nabiera znaczenia. Sposób wydania także jest bardzo dobry. Wszystkie listy, fragmenty artykułów itd. są odpowiednio wyjustowane i odznaczone od reszty tekstu. Za to ogromny plus dla wydawnictwa.
Na okładce można przeczytać, że jest to jedna z najlepszych powieści, jakie kiedykolwiek przeczytacie. Czy się z tym zgadzam? Nie wiem, bo jest to o tyle niekonwencjonalna historia, że trudno mi jednoznacznie wskazać zakres jej odbiorców. Dla mnie to piękna, mądra opowieść o wszystkim, co w życiu najważniejsze, i mimo że nie mogę określić jej mianem ulubionej, to na pewno plasuje się w moim rankingu wysoko.
Liczę na najlepsze, przygotowany na najgorsze.
Polecam ją chyba każdemu, bez względu na wiek, płeć, a przede wszystkim upodobania czytelnicze. Według mnie nawet zapalonym fanom horrorów, romansów i fantastyki ta książka przypadnie do gustu. Oczywiście – tak jak zaznaczyłam – posiada kilka wad, ale w pojęciu ogólnym są one mało znaczące. Niezależnie, czy kupisz ją dziewczynie na walentynki, chłopakowi na urodziny, babci pod choinkę, osoba obdarowana powinna być zadowolona. Wszechświat kontra Alex Woods posiada tak specyficzny klimat, że po odłożeniu jej na półkę jesteśmy pełniejsi o jakieś nowe doświadczenie. Jakie? To chyba indywidualne dla każdego z nas. Ilu ludzi, tyle gustów. Nie zapewnię, że historia pochłonie każdego bez reszty, bo przecież jeszcze się taki nie urodził, co by każdemu dogodził. Wiem jednak, że na pewno każdy znajdzie w niej coś, co sprawi, że nie pożałuje czasu poświęconego na jej przeczytanie. Osobiście jestem po prostu dumna, że posiadam własny egzemplarz.
Prześlij komentarz
Wiele dla nas znaczą Wasze opinie, dlatego dziękujemy za każdy zostawiony ślad i zachęcamy do komentowania i dzielenia się swoimi przemyśleniami.