NAJNOWSZE

sobota, 23 sierpnia 2014

Najlepszy kryminał Christie, jaki miałem przyjemność czytać

źródło
Można się sprzeczać co do tytułu najlepszego kryminału Agaty Christie. Napisała ich tyle, że niejeden pisarz marzy o takim literackim dorobku, nie mówiąc już o sławie i wiecznym uwielbieniu milionów czytelników na całym świecie. Przeczytałem sporo książek pisarki, i już od dawna mam swój number one. Co prawda nie traktuje ona o moim ulubionym detektywie prosto z Belgii, jednakże uważam, że w książce I nie było już nikogo lub, jak ktoś woli starszy tytuł, Dziesięciu murzynków Christie wspięła się na szczyt swoich możliwości, pokazując wszystkim, jak kryminały należy pisać. Jeśli kiedykolwiek zapragniesz napisać opowiadanie z ciekawą zagadką w tle, proszę, przeczytaj najpierw tę powieść, dowiesz się z niej naprawdę dużo i wyciągniesz kilka interesujących wniosków.


Od początku zaczyna się mrocznie i nietypowo. Grupa bliżej nieznanych sobie osób zostaje zaproszona na tajemniczą wyspę; gdy już dotrą na miejsce, które, na marginesie mówiąc, jest odizolowane od świata, odnajdują w domu wierszyk, jak to małe Murzyniątka giną jedno po drugim. Nagle z gramofonu wydobywa się oskarżycielski głos, mówiący do każdego z osobna, że czas zapłacić za dawne zbrodnie, za które goście nie odpowiedzieli przed sądem. I tutaj zaczyna się spektakl, który będzie trwał do samego końca książki.

Największym plusem jest atmosfera. Niezwykle napięta, nerwowa i elektryzująca. Świadomość osaczenia i niebezpieczeństwa towarzyszy nam ciągle przez karty powieści, powodując nieraz gęsią skórkę na całym ciele. Czytelnik wraz z bohaterami zaczyna poszukiwać mordercy, stara się rozwiązać zagadkę i dojść do tego, kto jest mordercą. To, co Christie umiała robić najlepiej, tutaj wykonuje z czystą perfekcją, bo zostajemy praktycznie wciągnięci w jej świat domysłów, zbrodni doskonałych i zdziwaczałych przestępców. Autorka wysyła nam nieme zaproszenie, na które nie sposób odmówić. Można śmiało stwierdzić, że to właśnie ona spopularyzowała literacki wątek samotnej wyspy, gdzieś na morzu, odciętej od świata, na którą trafiają przypadkowi ludzie istniały wtedy już takie motywy, jednak to po opublikowaniu tego kryminału ten temat zdobył uwielbienie rzeszy pisarzy, scenarzystów i reżyserów.

Jak to zwykle bywa, pisarka prezentuje niebywale lekki styl i czytelny język, co powoduje, że jej książkę czyta się niesamowicie szybko, a gdy już ją skończymy, mamy do niej żal, że była taka krótka. Christie nie jest mistrzynią w pisaniu wzniosłych metafor, ckliwych przemówień czy rozległych opisów i chwała jej za to! Jej powieści charakteryzują się wnikliwą analizą zagadki, niekonwencjonalnymi rozwiązaniami, misterną fabułą, utkaną z gęstej sieci plotek i domysłów, i oczywiście nie może zabraknąć wyrazistych bohaterów, którzy sami nakręcają akcję i prowadzą nas do przodu. W I nie było już nikogo akcja pędzi jak szalona, tak naprawdę nie wiadomo kto, kiedy i jak zginie, każdy może być potencjalną ofiarą lub wymyślnym zbrodniarzem, który domaga się sprawiedliwości. 

Jest jedna wada, która daje o sobie znać dopiero na sam koniec. Zakończenie jest ciut przewidywalne. Wprawny czytelnik kryminałów, doświadczony detektyw, uczący się z książek, będzie umiał wytypować dwoje, troje ludzi, którzy mogą być mordercami. I się nie pomylą, bo wraz z akcją bohaterowie stają się coraz bardziej wyraziści, wychodzą na wierzch ich prawdziwe natury i lęki, przez co łatwo zidentyfikować skruszonego przestępcę i chorego psychicznie mordercę. Jedno z lepszych zakończeń w karierze Christie jest to, które zaprezentowała w mojej pierwszej książce tej autorki A.B.C, które było na tyle nieprzewidywalne i zmyślne, że wątpię, by było sporo osób, które odgadły, o co chodzi. Na tle innych powieści ta wypada blado pod względem zakończenia, ale nadrabia samą fabułą i treścią, bo te są skonstruowane i napisane po mistrzowsku.

Agata Christie królową kryminału jest i nie zanosi się, by szybko abdykowała, ba! będzie dzierżyła władzę jeszcze przez długi czas. Jej oryginalne książki władają sercami milionów czytelników, tylko ona potrafiła pisać z taką lekkością i zaciętością jej umysł doskonale rozumiał morderców i przestępców, a łatwość z jaką wymyślała kolejne zagadki i intrygi może trochę przerażać. Nadal jestem pod wielkim wrażeniem jej kunsztu i zabawy z czytelnikiem, bo to ona właśnie bawi się z nami, prezentując kolejnych bohaterów i sceny zbrodni, które będziemy pamiętać na długo. Mam tylko małą prośbę, gdy już otworzycie I nie było już nikogo, za nic w świecie nie otwierajcie jej na ostatniej stronie szkoda waszego rozczarowania, tylko się zniechęcicie do dalszej lektury.
Ach! Uwierzycie, że ten kryminał został napisany w 1939 roku? Powstała nawet gra o takim samym tytule, która wcale nie jest taka zła!

Share:

3 komentarze :

  1. Zgadzam się w 100% - Królowa (kryminału) jest tylko jedna!! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie przepadam za Poirotem, to znaczy lubię go ale zdecydowanie bardziej wolę pannę Marple. Z ksiażek Chirstie uwielbiam "Morderstwo w Orient Expressie", "Morderstwo odbędzie się" "4.50 z Paddington" A jedyna książka, która mnie do tej pory rozczarowała to "Zabójstwo Rogera Ackroyda" bo od początku wiedziałam kto był mordercą, a w przypadku Christie zdarzyło mi się to pierwszy raz. " I nie było już nikogo" jeszcze przede mną mam nadzieję, że mi się spodoba i mam nadzieję, że nie zajrzę na koniec, bo zawsze tak robię ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. "I nie było już nikogo", to książka niepowtarzalna. Nigdy nie miałam w rękach nawet podobnej:)

    OdpowiedzUsuń

Wiele dla nas znaczą Wasze opinie, dlatego dziękujemy za każdy zostawiony ślad i zachęcamy do komentowania i dzielenia się swoimi przemyśleniami.

 
Wróć na górę
Copyright © 2014 Essentia. Design: OtwórzBlo.ga | Distributed By Gooyaabi Templates