źródło |
Mało kto wie, że pisarz też musi nauczyć się pewnych reguł i zasad, aby zostać docenionym na rynku wydawniczym. Osobiście bardzo mnie irytują sytuacje, w których ludzie pytają: Napisałaś już? Zupełnie jakbym usiadła i w ciągu nocy machnęła 300 albo i więcej stron. Tak się niestety nie da, kochani. Mózg musi mieć choć trochę odpoczynku. Jasne, ludzie uważają, że pisarz ma talent i już nic więcej nie jest mu do szczęścia potrzebne. Powiedziałabym raczej, że pisanie to dar, który trzeba doskonalić, a pomóc w tym może zasada show, don't tell. W języku polskim nazywa się to techniką żywego słowa i można na jej temat znaleźć znikome wręcz informacje we wszystkowiedzącym Internecie. Dlatego już wyjaśniam, o co w tym wszystkim chodzi.
Jako czytelnik chcesz identyfikować się z głównym bohaterem, wejść w sytuację, którą przeżywa, i doświadczyć opisywanych emocji. Wtedy możesz wyciągnąć własne wnioski, a nie będzie to możliwe, jeśli autor zrobi to za ciebie. Również jest tak z emocjami. Lepiej opisać myśli bohatera, jego wewnętrzne rozbicie, a czytelnik niech dalej radzi sobie sam. Od tego ma rozum. Czasem jednak takiego autora korci, by jak najszybciej napisać jakąś myśl i w ten sposób zupełnie nieświadomie skrócić tekst. I rzeczywiście często tak się zdarza, i to nie tylko wina ludzkiego pośpiechu. Jako ludzie jesteśmy przyzwyczajeni do ciągłego skracania słów, myśli, zdań. Nasza codzienna zwięzłość przekłada się wtedy na pisaną powieść. Przecież nikt ci nie powie, że twoje argumenty są nieadekwatne do zaistniałej sytuacji, tylko że gadasz głupoty. Od razu przestrzegam, że to podstawowy błąd. Pisz o detalach, a nie opiniuj. Opiniowanie należy do zadań czytelnika. Zwięzłość schowaj do szuflady.
Bardzo ważnym elementem każdej powieści są rozmowy bohaterów. Bez dialogów książka może być jedynie nudnym podręcznikiem, a nie porywającą lekturą. Zamiast opisywać sytuację, możesz stworzyć z niej wypowiedź bohatera. Dzięki temu emocje nie zostaną nazwane, a sprytnie ukryte wśród przekazanych informacji. Czytelnik będzie musiał je znaleźć i nazwać, a to całkowicie zaangażuje go w fabułę powieści. Dialogi pozwalają również poznać charakter postaci, co prowadzi do dokładniejszego zgłębienia doświadczanej sytuacji.
Kolejnym bardzo ważnym elementem tworzącym technikę żywego słowa są… zmysły. Jako autor nie możesz powoływać się jedynie na słuch i wzrok. Owszem, nie utrudni to czytania, ale wcale też nie przyciągnie uwagi. Czytelnikowi będzie czegoś brakowało. Dlatego warto zaangażować inne zmysły, dzięki którym tekst zostanie wzbogacony i wyda się czytającemu bardziej realistyczny. Możesz na przykład napisać o jakiejś intensywnej woni, smaku lub dotyku. Wtedy z pewnością pobudzisz wyobraźnię czytelnika.
Jeżeli opisujesz jakąś ważną scenę lub postać, nie możesz tego streścić w dwóch zdaniach. Musisz stworzyć całkowity obraz złożony z detali, a nie ogólników. Zupełnie jakbyś odmalowywał scenę na płótnie. Musisz jednak uważać, żeby nie zarzucić czytelnika zbyt dużą ilością szczegółów i żeby z tego wszystkiego nie powstał kryminalny rysopis. Zbyt dużo informacji zrobi w głowie czytelnika mętlik, a te najważniejsze zaginą w gąszczu treści. Najlepiej jeśli na początku przekażesz te najważniejsze wiadomości, tak żeby zachęcić czytelnika do dalszego zgłębienia fabuły. Resztę detali podasz w trakcie trwania powieści, i tym samym zyskasz zainteresowanie czytającego.
No i teraz przyszła pora na prawdziwą zmorę pisarskiego półświatka. Chodzi o porównania i metafory, których używanie wcale nie jest takie proste, jak mogłoby się niektórym wydawać. A używać ich trzeba, ponieważ ożywiają one styl, wzbogacają tekst i czynią go bardziej obrazowym. Trzeba z nimi jednak bardzo uważać, ponieważ jedna zła metafora może być dla książki cierniem w grzbiecie i będzie bardziej razić niż cała powieść. Pisarz, używając porównań i metafor, nie musi jednak ograniczać się do tego, co się dzieje, i wzbogacać dzięki temu swojego pisarskiego tworu. Jednakże sam widzisz, że bez tych wrednych szczególików tekst nie będzie urozmaicony, a przecież ty właśnie do tego dążysz. Na to nie ma rady, ale są metafory i porównania. Twórz je z głową.
Technika show, don't tell to przede wszystkim ściśle ze sobą połączone szczegóły. Jako pisarz nie korzystaj z niej cały czas, ponieważ znudzisz czytelnika i jeszcze doprowadzisz do tego, że odłoży książkę w kąt. Pamiętaj, że jako początkujący pisarz nie możesz porównywać się z takim Tolkienem, który na przykład machnął dwustronicowy opis lasu. Ty nim nie jesteś i dlatego czytelnika nie będzie interesował detaliczny obraz starego dworca autobusowego. Świadomie unikaj techniki żywego słowa, nawet jeśli wydaje ci się, że przekazane informacje są bardzo istotne. Masz do tego pełne prawo, bo być może nie chcesz niepotrzebnie rozpraszać uwagi czytelnika.
Na koniec musisz zrozumieć, że techniki żywego słowa nie nauczysz się z jakiegoś podręcznika. Możesz jedynie poczytać o tym w Internecie i podążać według podanych wskazówek, ale zapomnij o dokładnych wytycznych. Co by to było, gdyby każdy szedł na łatwiznę. Czytalibyśmy książki napisane identycznym stylem, a przecież każdy pisarz przez lata wyrabia sobie własny warsztat, i za to jest podziwiany. Właśnie tym jest ta technika – udoskonalaniem samego siebie. Pamiętaj, że dopracowane dialogi, odwoływanie się do wielu zmysłów, pisanie o szczegółach, używanie metafor i porównań oraz równomierne dawkowanie tego wszystkiego to jeden ze szczebli drabiny zwanej pisarstwem. Jest ona niezwykle wysoka i nieraz strasznie trudno wejść na kolejny szczebel, ale tylko od ciebie zależy, czy dotrzesz na szczyt. Szczyt listy najbardziej poczytnych pisarzy.
Dobrze napisane!
OdpowiedzUsuńMoże będzie pomocne, na razie jestem w trakcie pisania mojej powieści? opowiadania? Jeszcze nie wiem... Pamiętam, że na początku wydawało mi się, że postacie są zbyt mdłe... Dodałam im trochę charakteru i teraz tak jakby "nie umiem ich kontrolować", po prostu zachowują się tak, jakby były :p
OdpowiedzUsuńPorównania w moim wykonaniu nie są zbyt inteligentne, dopóki piszę dla siebie, mogą takie być :D Toteż droga wydająca się być tak nieskończoną jak liczba pi jest czymś normalnym...
No cóż. Piszę, może kiedyś coś z tego wyjdzie...