źródło |
Istnienie aniołów od lat fascynuje ludzi. Upatrujemy nadziei oraz opieki w postaciach skrzydlatych przybyszów i liczymy na to, że wyższa siła czuwa nad naszym bezpieczeństwem. Wierzymy, że w obliczu śmierci anioł weźmie nas za rękę i poprowadzi w stronę światła, a jednocześnie boimy się przyznać, jak niewiele znaczymy w obliczu wieczności. Czy już pomyśleliście sobie, że chyba nie jestem w pełni władz umysłowych, pisząc ten tekst?
Tytuł książki: Szkoła Aniołów
Autor: Oliwia Szadkowska
Wydawnictwo: WFW
Bohaterką książki jest nastoletnia Lilka. Dziewczyna dostrzega w otaczającym ją świecie niepokojące zjawiska, które pozostają niewidoczne dla jej rówieśników. Widzi i słyszy anioły oraz spędza czas na dociekaniu prawdy o ich istnieniu. Nieustannie zastanawia się też nad istotą życia i śmierci oraz tęskni za swoim ukochanym, z którym nie może być. Pewnego dnia wyrusza w podróż z niewidomym, obcym człowiekiem (w domyśle aniołem), który chce zmienić jej życie. Co z tego wyniknie?
Debiut Oliwii Szadkowskiej nie poraża objętością. Na niespełna stu trzydziestu stronach autorka utkała pajęczynę niejasnych historii, jakby wyrwanych z większej całości. Jedyne, co doskonale pamiętam, to wszechobecny chaos i niezrozumiałe zabiegi literackie. Niestety nie odnalazłam w książce większego sensu, mimo że powieść jest językowo poprawna, momentami nawet poetycka. Zawiera mnóstwo refleksyjnych fragmentów, są w niej złote myśli i metafory. Być może tkwi w niej drugie dno, którego nie zrozumiałam. Możliwe też, że została napisana dla czytelników w młodym wieku i o wyjątkowej wrażliwości. Dotyka wielu niełatwych tematów: miłości, wiary w Boga, przedwczesnej, absurdalnej śmierci.
Autorka wiele uwagi poświęciła motocyklistom i ich brawurowemu podejściu do życia. Niestety bohaterowie, których wykreowała, są niespójni, papierowi. Nie zapadają w pamięć, przez co ich istnienie na kartach powieści staje się nieistotne. Nikogo nie polubiłam, bo tak naprawdę nie potrafię określić i opisać ani jednej osoby. Nawet główna bohaterka, Lilka, zawierała w sobie niezrozumiałe pierwiastki i odniosłam wrażenie, że aby odpowiednio wczuć się w lekturę, musiałabym najpierw osiągnąć psychodeliczny stan umysłu, wybaczcie... Rozumiem, że w tak krótkiej powieści trudno o szczegółową charakterystykę postaci, ale wystarczyłby jeden element mocno je identyfikujący. Jeśli zamysł twórcy polegał na zminimalizowaniu znaczenia bohaterów, to zdecydowanie się udało.
Na kilku stronach powieści znalazłam elementy, które mnie poruszyły. Jednym z nich była refleksyjna scena utraty bliskiej osoby i próba wyparcia tego faktu ze świadomości bohaterki. Podobało mi się też poszukiwanie przez nią prawdy o aniołach. Generalnie uważam, że autorka miała bardzo dobry pomysł, nie zabrakło jej też warsztatu, by go ubrać w słowa. Zastosowała bardzo dojrzałe jak na siedemnastolatkę przemyślenia i wplotła w fabułę moje ulubione elementy, takie jak nadnaturalne byty, anioły i duchy. Całość pięknie ubarwiła cytatami ze znanych, współczesnych piosenek. Co w takim razie sprawiło, że fabuła sypie się jak domek z kart? Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Czytałam, czytałam i nie wiedziałam, do czego całość zmierza; gdy przewróciłam ostatnią stronę, doszłam do wniosku, że do... niczego. Książkę czyta się jak zbiór rozsypanych elementów większej całości, z której wycięto znaczące fragmenty. Chaotyczne, pourywane w przypadkowych miejscach sceny sprawiają wrażenie wynurzeń osoby na skraju załamania nerwowego. Ponadto niejasna droga do momentu kulminacyjnego (który nie istnieje) zabija piękno tej historii. Autorka pozostawia czytelnika w szoku i osłupieniu, nie wyjaśniając niczego, i już teraz wiem, że to jedna z tych książek, których na pewno nie zapamiętam. I tylko idei szkoda...
Mimo wszystko nie zniechęcam was, sięgnijcie po ten debiut i wyróbcie sobie własne zdanie, być może mój umysł (ograniczony świetnymi powieściami obyczajowymi i niebanalną fantastyką) nie był w stanie przetrawić tego dzieła i w pełni go zrozumieć. Lekturę polecam osobom młodym, wrażliwym, lubującym się w nietypowych rozwiązaniach fabularnych.
Notka biograficzna autorki
Oliwia Szadkowska (ur. 1997) – miłośniczka jazdy konnej i matematyki, ceniąca dobre książki – w swojej powieści zdołała znaleźć fabularne rozwiązania dla wielu problemów, które dręczą jej wkraczających w dorosłość czytelników. Refleksyjna, nieprędka – poza momentami, w których motocykle zdzierają asfalt z drogi – opowieść dotyka kwestii ludzkich relacji w różnorakich odsłonach przyjaźni i miłości, porusza problem wolności i śmierci, rozważa, gdzie przebiega granica między pasją a szaleństwem. A jednocześnie unika napuszonego tonu, starając się na wszystkie trudne pytania odpowiadać kolejnym wątkiem utkanej niczym kilim historii.
Nie jestem już taka młoda, ale wrażliwa. Uwielbiam anioły i staram się czytać wszystkie książki, z aniołami w roli głównej. Być może pomimo (niezbyt zachęcającej) opinii skusze się na tę pozycję :)
OdpowiedzUsuńSkuś się jeśli masz ochotę, w przypadku takich pozycji najlepiej przekonać się na własnej skórze ;) Być może Twój poziom wrażliwości okaże się na tyle wysoki, by znaleźć w tej pozycji sens, którego ja się nie doszukałam.
Usuń