źródło |
To nie jest moje pierwsze spotkanie z Lesiem. Pierwszą znajomość nawiązaliśmy już w czasach, kiedy mogłam z ręką na sercu powiedzieć, że byłam nastolatką. Dokładniej w pierwszej liceum, czyli pięć lat temu. Do tej pory pamiętam, jaki dobry humor towarzyszył mi podczas lektury. Lesio rozśmiesza, bawi, nie potrafi znudzić. Jest to książka ponadpokoleniowa, która musiała zagościć na mojej półce, abym mogła do niej wracać, kiedy tylko mi się to zamarzy.
Lesio jest człowiekiem, któremu stale towarzyszy pech. Poznajemy go w momencie, gdy z powodu notorycznych spóźnień do pracy i wpisów z tego powodu do pewnej księgi jego życie straciło wszelakie kolory. Nie mógł przejść obojętnie obok znienawidzonego przez siebie miejsca, gdy jakieś ważne sprawy zatrzymały go poza pracą. Porządku pilnuje personalna, która nie przegapiła żadnego spóźnienia Lesia. Nasz bohater jest architektem i pracuje w jakże wspaniałych czasach PRL-u, które moje pokolenie może poznać tylko z książek. Świat przedstawiony przez Chmielewską wydaje się tak absurdalny i śmieszny, że aż niemożliwe, aby ktokolwiek mógł w nim żyć. A jednak...
Lesio jest postacią niezwykle zabawną. Jego gapiostwo i wieczne spóźnianie się jest tak opisane, że nie sposób nie uśmiechnąć się już podczas czytania pierwszej strony, kiedy autorka przedstawia bohatera. Lesio umieszczony jest wśród innych postaci, bardziej rozsądnych i odpowiedzialnych, więc jego zachowanie wydaje się jeszcze bardziej dziwaczne. Gdy mamy zły dzień, chandrę, nasz humor odszedł w siną dal i nie zamierza pojawić się przez dłuższy czas, można bez problemu otworzyć Lesia na chybił trafił. Po chwili czarne chmury odejdą, humor za nami zatęskni i wróci w podskokach, a świat okaże się o wiele zabawniejszy.
Chmielewska jak zawsze zaprezentowała wszystko, co najlepsze. Charakterystyczne poczucie humoru, którego nie da się podrobić (wiele osób próbuje, ale z marnym skutkiem). Ironia, sarkazm, opowiadanie o sprawach śmiesznych w tonie niezwykle poważnym, co sprawia, że cała sytuacja wydaje się jeszcze bardziej zabawna… Te wszystkie cechy, za które tyle czytelników pokochało Chmielewską, można znaleźć w Lesiu.
Świat PRL-u mogę poznać tylko z filmów, książek, opowiadań babć, dziadków i rodziców. I chociaż wydaje mi się to nieprawdopodobne i wręcz niemożliwe, były to realia, do których ludzie musieli się przyzwyczaić, aby w nich jakoś normalnie funkcjonować. Nikogo nie dziwiły naszyjniki z papieru, olbrzymie kolejki przed niemal każdym sklepem czy krewni w Ameryce, którzy starali się pomagać jak tylko mogli, wysyłając paczki.
Chmielewska jest wielką pisarką. Ma wielu fanów, którzy z wielką chęcią wracają do stworzonych przez nią historii, napisanych z ironią, sarkazmem i poczuciem humoru, który pokochałam całym sercem. Chociaż nie ma jej z nami, pozostanie ona w myślach wielu, bardzo wielu czytelników. Ktoś taki jak pani Chmielewska nie zostanie zapomniany i nie zasługuje na zapomnienie. Pozostawiła nam w dorobku wiele dobrych kryminałów, na których wychowało się kilka pokoleń, a matki przekazywały powieści swoim córkom.
Jeżeli jeszcze nie poznaliście twórczości Chmielewskiej, macie wiele do nadrobienia. Gorąco polecam.
Od dawna nie czytałam nic Chmielewskiej, więc chyba już czas najwyższy to zmienić.
OdpowiedzUsuńWstyd przyznać, ale nie znam twórczości autorki.
OdpowiedzUsuń