źródło |
Czuję się w pełni usatysfakcjonowana. Finałowy tom cyklu Ostatnia spowiedź zniszczył mnie psychicznie i jednocześnie napełnił pozytywną energią. Brzmi dziwnie? Nie wątpię, ale aby w pełni zrozumieć, o co mi chodzi, musicie sami zanurzyć się w lekturze. Na zachętę powiem, że to jedna z najlepszych serii młodzieżowych, jakie zdarzyło mi się przeczytać. Dojrzała, urocza, rozbrajająca, a do tego niezapomniana. Czego chcieć więcej?
Tytuł: Ostatnia spowiedź. Tom III
Autor: Nina Reichter
Wydawnictwo: Novae Res
Bradin i Ally, już jako narzeczeni, odnaleźli siebie i celebrują swą miłość. Fakt, że oni zapomnieli o otaczającym ich świecie, nie oznacza, że brudne środowisko show-biznesu zapomniało o nich... Niestety Bradina otacza sieć zależności: ma zobowiązania wobec wytwórni, fanów, producentów, a każda plotka może zburzyć pieczołowicie budowaną karierę. Co się stanie, gdy Violet zacznie odkrywać prawdę o dawnym związku? Jak powstrzymać spiralę domysłów i plotek? Jak ocalić miłość, która rozsypuje się niczym domek z kart? Przeczytajcie.
Kto czytał moje recenzje poprzednich tomów, ten wie, że proza Niny Reichter sprawiła mi ogromną przyjemność. W najśmielszych marzeniach nie wyobrażałam sobie, że książka mnie tak oczaruje i pochłonie bez reszty. Pierwszą połowę finałowego tomu czytałam do drugiej w nocy, mimo że następnego dnia szłam do pracy, a uwierzcie, takie zaangażowanie w lekturę rzadko mi się zdarza. Co mnie tak oczarowało? Po pierwsze, cudowny, plastyczny, naszpikowany emocjami język autorki. Choć czasem ton wypowiedzi oraz buchający romantyzm aż nie pasowały do młodzieżowej książki o rockowym zespole, jestem pod wielkim wrażeniem! Nie znajdziecie tam żadnych marnych tekstów w stylu: ej mała, jaram się tobą ani chodź maleńka, urządzimy melanżyk. Każda scena została opisana z ogromną dbałością o szczegóły i tak jak napisałam w poprzednich recenzjach, wszystko współgra i idealnie splata się w całość. Na każdej niemal stronie można znaleźć cytat lub uroczą złotą myśl, a wydarzeniom towarzyszy nieodłączna muzyka. Styl autorki w ostatnim tomie idealnie się skrystalizował, tworząc dzieło na miarę światowych bestsellerów, a niektóre z nich wręcz biją na głowę.
On i Ona, nierozdzielni i jednacy, tak silni w swoich słabościach, różni, niekompletni, a jednak tworzący zupełność. Jedyni, których widziałeś na końcu drogi i ostatni, stający na jej początku.
Emocje! Autorka w poprzednim tomie uśpiła czujność czytelnika, wprowadzając sielankowy nastrój, natomiast tu od pierwszych rozdziałów otrzymałam serię mocnych uderzeń. Kolejne wydarzenia wyprowadzały mnie z równowagi i przyprawiały o szybsze bicie serca. Nie potrafię zliczyć łez, które wylałam, i uczuć, które mnie przepełniły. Jestem zakochana w tej historii do tego stopnia, że straciłam resztki obiektywizmu (o ile jakikolwiek posiadałam). Podczas lektury niezmiernie drażnił mnie wątek Bradina, który zrobił to, co zrobił... Odkryłam jego prawdziwą naturę i to, co zobaczyłam, niezbyt mi się spodobało. Za to mocno kibicowałam Tomowi, który stał się prawdziwym oparciem dla Ally, jedynym mocnym filarem w jej pokręconym życiu. Kreacja trójki głównych bohaterów nie pozostawia wątpliwości – Nina Reichter jest prawdziwą, ukształtowaną pisarką i wszystko, co wyjdzie spod jej pióra, ma szanse stać się bestsellerem. Autorka ma wszystko to, czego potrzebuje dobry autor: warsztat, wyobraźnię i przede wszystkim emocje, które potrafi przelać na papier, nie tracąc ani odrobiny wiarygodności.
Przez jakiś czas tylko poddawał się jej dłoniom. Przyjmował ich ciepło i odbierał dotyk, koił żal, czując na sobie ciężar kobiecego ciała i czując, jak ona mocno go chce. Niczego nie potrzebował dziś bardziej niż widzieć, jak go pragnęła. (...)
– Nie chcę cię zranić, a wiem, że odejdę… – wyszeptał, kiedy cokolwiek miało jeszcze znaczenie.
– A ja wiem, że znowu będę czekać, aż wrócisz.
Zakończenie serii woła o pomstę do nieba, nie zgadzam się na taki finał, nie akceptuję go, a jednocześnie wiem, że jest idealnym zwieńczeniem opowieści. Wiem, że każdy, kto sięgnie po Ostatnią spowiedź, nie pozostanie obojętny na jej wydźwięk. Drogi czytelniku, nawet jeśli historia Ally i Bradina nie przypadnie ci do gustu, na pewno zostawi ślad w twoim sercu. Gorąco polecam i żałuję, że to już koniec...
Książkę z czystym sumieniem rekomenduję każdemu, kto poszukuje miłości, a także wszystkim nastolatkom, bez względu na to, czy są zakochane, czy też dopiero czekają na swojego księcia. Starsze czytelniczki również znajdą coś dla siebie, gwarantuję, że wylejecie wiele łez i doznacie odrobiny magii wielkiej miłości.
Prześlij komentarz
Wiele dla nas znaczą Wasze opinie, dlatego dziękujemy za każdy zostawiony ślad i zachęcamy do komentowania i dzielenia się swoimi przemyśleniami.