źródło |
W pokoju Y siedzi mężczyzna,
zwyczajny mężczyzna, a może niezwyczajny, od kiedy się zakochał. Trzyma w dłoniach zdjęcie ukochanej
i już od wczoraj zastanawia się, cóż umieścić na bileciku znajdującym się przy
bukiecie róż, które pośle ot tak, bez okazji. I teraz zatrzymajmy na chwilę
kamerę. Spróbujmy odgadnąć, czy podąży śladami Gałczyńskiego, deklarując:
Kocham Cię w słońcu. I przy blasku świec. Kocham Cię w kapeluszu i berecie. W wielkim wietrze, na szosie i na koncercie. W bzach i brzozach, w
malinach, i w klonach. I gdy śpisz, i gdy pracujesz skupiona. A może jako nowoczesny człek w
podartych dżinsach, za które zapłacił tysiące, ot, przecież podarcia są modne,
porwie serce pannie, pisując twierdzisz, żeś w szachy nigdy przedtem nie
grywała, a przecie byś rada ich czasem zażywała. Prędka tedy nauka, sposób
łatwy prawie: Ty otwórz szachownicę, ja rocha postawię.
Przenieśmy się do pokoju X, gdzie pośród różowych ścian przed niewielkim lustrem kochanka dokładnie szczotkuje swe włosy, by przy kolejnym spotkaniu móc nimi kochanka uwodzić. Wtem do drzwi puka kurier i wręcza całkiem romantycznym gestem bukiet czerwonych – niezwykle pachnących, będących symbolem chyba już wszystkiego – róż. Kobieta niezwykle zaskoczona najpierw powoli pozwala sobie smakować zapachu namiętności, potem dostrzega maleńki bilecik... A my znów, chcąc wyłapać wszelkie szczegóły, zatrzymujemy kamerę. Pozostaje nam, jako detektywom, zadać sobie pytanie, cóż za treści przesyła przedstawiony wcześniej mężczyzna z pokoju Y. Nie znajdziemy odpowiedzi od razu, choć panna, widać zadowolona, śle sms-a, by spotkali się jeszcze tego samego wieczoru i znów wraca szczotkować swe włosy. Następnie, długo przed lustrem tańcując, wybiera najkrótszą i najbardziej obcisłą, każdy kształt młodego ciała podkreślającą, można by rzec – najbardziej zmysły pobudzającą, sukienkę z modnym cekinowym pasem w talii. Dba o każdy szczegół: makijaż naturalny, choć paradoksalnie to naturalny wymaga najdroższych kosmetyków; perfumy trwałe, acz delikatne, biżuteria gustowna, choć całkiem skromna, buty koniecznie wysokie (!), by podkreślić wysmukłość sprężystych łydek, i wreszcie uśmiech nakłada niczym maskę (wybiera starannie taki całkiem nieśmiały, choć uwodzący). Zadowolona z siebie wychodzi z mieszkania do czekającego już na nią mężczyzny. Witają się słodkim buziakiem, ot tak, w policzek! Spędzają kolejne dwie godziny w teatrze, a wychodząc, mężczyzna, choć całkiem speszony, pozwala sobie chwycić jej dłoń.
Teraz już bardziej pewni, krokami miłości, wędrują ulicami małego miasteczka. Co jakiś czas zatrzymują się, by móc nacieszyć serca smakiem swych warg. I tak uśmiechnięci od ucha do ucha, nieświadomi nawet upływającego czasu, wracają do pokoju, który teraz możemy śmiało nazwać XY. Wciąż się śmieją, niby to droczą, ach flirtują. I znów złośliwy detektyw pozwala sobie zatrzymać kamerę... Przypomnijmy, że nie wiemy, cóż mężczyzna, który za dżinsy płaci tysiące, napisał na bileciku. Brak tej wiedzy zmusza nas do snucia kolejnych domysłów, dopasowując odpowiednio rozwój wydarzeń do kilku tych słów napisanych wcześniej, choć nam nieznanych. W trakcie śledztwa udało się ustalić, że ich serca biją szybciej, dłonie są splecione, oddechy coraz to głośniejsze, twarze płoną od rumieńców, a wargi delikatnie drżą. I teraz niech każdy z nas zadecyduje sam, według własnego życzenia: czy młody kochanek podążył śladami Gałczyńskiego, czy pozostał nowoczesny nawet w miłości krainie? Jeżeli wybrał cytat A, to zaiste – za chwilę spłoną razem w narzędziach rozkoszy, a on szepnie jej rano do ucha, że lubi ten wstyd, co kobiecie zabrania przyznać się, że czuje rozkosz, że moc pożądania zwalcza ją, a sycenie żądzy oszalenia, gdy szuka ust, a lęka się słów i spojrzenia. Jeżeli jednak wybrał wariant B, to kochanka przeczyta rano kartkę z napisem: było miło. zadzwonię. A ty, cóż byś napisał? Nie mów głośno... Zabaw się, proszę, w detektywa własnego serca i znajdź odpowiedź, czy potrafisz jeszcze przeciwstawić się często trującej modzie?
Przenieśmy się do pokoju X, gdzie pośród różowych ścian przed niewielkim lustrem kochanka dokładnie szczotkuje swe włosy, by przy kolejnym spotkaniu móc nimi kochanka uwodzić. Wtem do drzwi puka kurier i wręcza całkiem romantycznym gestem bukiet czerwonych – niezwykle pachnących, będących symbolem chyba już wszystkiego – róż. Kobieta niezwykle zaskoczona najpierw powoli pozwala sobie smakować zapachu namiętności, potem dostrzega maleńki bilecik... A my znów, chcąc wyłapać wszelkie szczegóły, zatrzymujemy kamerę. Pozostaje nam, jako detektywom, zadać sobie pytanie, cóż za treści przesyła przedstawiony wcześniej mężczyzna z pokoju Y. Nie znajdziemy odpowiedzi od razu, choć panna, widać zadowolona, śle sms-a, by spotkali się jeszcze tego samego wieczoru i znów wraca szczotkować swe włosy. Następnie, długo przed lustrem tańcując, wybiera najkrótszą i najbardziej obcisłą, każdy kształt młodego ciała podkreślającą, można by rzec – najbardziej zmysły pobudzającą, sukienkę z modnym cekinowym pasem w talii. Dba o każdy szczegół: makijaż naturalny, choć paradoksalnie to naturalny wymaga najdroższych kosmetyków; perfumy trwałe, acz delikatne, biżuteria gustowna, choć całkiem skromna, buty koniecznie wysokie (!), by podkreślić wysmukłość sprężystych łydek, i wreszcie uśmiech nakłada niczym maskę (wybiera starannie taki całkiem nieśmiały, choć uwodzący). Zadowolona z siebie wychodzi z mieszkania do czekającego już na nią mężczyzny. Witają się słodkim buziakiem, ot tak, w policzek! Spędzają kolejne dwie godziny w teatrze, a wychodząc, mężczyzna, choć całkiem speszony, pozwala sobie chwycić jej dłoń.
Teraz już bardziej pewni, krokami miłości, wędrują ulicami małego miasteczka. Co jakiś czas zatrzymują się, by móc nacieszyć serca smakiem swych warg. I tak uśmiechnięci od ucha do ucha, nieświadomi nawet upływającego czasu, wracają do pokoju, który teraz możemy śmiało nazwać XY. Wciąż się śmieją, niby to droczą, ach flirtują. I znów złośliwy detektyw pozwala sobie zatrzymać kamerę... Przypomnijmy, że nie wiemy, cóż mężczyzna, który za dżinsy płaci tysiące, napisał na bileciku. Brak tej wiedzy zmusza nas do snucia kolejnych domysłów, dopasowując odpowiednio rozwój wydarzeń do kilku tych słów napisanych wcześniej, choć nam nieznanych. W trakcie śledztwa udało się ustalić, że ich serca biją szybciej, dłonie są splecione, oddechy coraz to głośniejsze, twarze płoną od rumieńców, a wargi delikatnie drżą. I teraz niech każdy z nas zadecyduje sam, według własnego życzenia: czy młody kochanek podążył śladami Gałczyńskiego, czy pozostał nowoczesny nawet w miłości krainie? Jeżeli wybrał cytat A, to zaiste – za chwilę spłoną razem w narzędziach rozkoszy, a on szepnie jej rano do ucha, że lubi ten wstyd, co kobiecie zabrania przyznać się, że czuje rozkosz, że moc pożądania zwalcza ją, a sycenie żądzy oszalenia, gdy szuka ust, a lęka się słów i spojrzenia. Jeżeli jednak wybrał wariant B, to kochanka przeczyta rano kartkę z napisem: było miło. zadzwonię. A ty, cóż byś napisał? Nie mów głośno... Zabaw się, proszę, w detektywa własnego serca i znajdź odpowiedź, czy potrafisz jeszcze przeciwstawić się często trującej modzie?
Jak się potoczą losy pary - zazwyczaj wariantem drugim. Jedno drugim jest zauroczone, ale często uczucie znika. Kobieta widzi wszystko inaczej, mężczyzna również. Poczuje trochę nasycenia i "do widzenia, bejbe".
OdpowiedzUsuń