źródło |
Holly jest wyjątkową osobą, która wprowadza do ludzkiego życia radość. Pewnego dnia dowiaduje się, że ma magiczne dary i musi udać się do specjalnej szkoły, gdzie nauczy się nad nimi panować. Holly trudno przyzwyczaić się do nowej sytuacji – z dnia na dzień musi opuścić swój dom, przyjaciół, szkołę i przenieść się do nowej rzeczywistości, w której wszystko jest inne. Czy nastolatka zaakceptuje swoje nowe życie? Jakie są jej dary? I o co chodzi z tajemniczą przepowiednią?
Tytuł: Szkoła Talentów. Niespodziewany powrót
Autor: Paulina Pietras
Wydawnictwo: Drukarnia Zapol
Zanim przeczytałam Szkołę Talentów, słyszałam o niej wiele dobrego. Wtedy poczułam, że koniecznie muszę zajrzeć do tej książki. Nie chodziło nawet o same pozytywne oceny. Ta powieść przyciągała mnie do siebie, wręcz hipnotyzowała. Czułam, że jest mi przeznaczone ją pochłonąć. Czy się zawiodłam? Nie, na pewno się nie zawiodłam, ale było to też coś innego, niż się spodziewałam.
Książka jest napisana lekkim i przyjemnym językiem, który nie wymaga nadmiernej koncentracji, ale pozwala się zrelaksować. Właśnie ten styl sprawił, że nie mogłam oderwać się od powieści. Nawet gdy nie działy się wyjątkowo ciekawe wydarzenia, chciałam czytać ją dalej. Przedstawienie zwykłych, codziennych sytuacji sprawiła, że czułam się jak w domu. Mogłam obserwować rozmowy przyjaciół, kłótnie z chłopakiem czy naukę w szkole, choć dość nietypową naukę... To było naturalne i rzeczywiste. Opowieść nie była dla mnie przygodą z innego świata, tylko niesamowitą historią, która mimo magicznych nawiązań mogłaby wydarzyć się w naszej rzeczywistości. Na początku zastanawiałam się, czy nie jest to wada, ponieważ książka powinna nam pokazywać coś, co jest rzadko spotykane lub niemożliwe. Jednak doszłam do wniosku, że to nie jest słaba strona, lecz duża zaleta, która nadała powieści niepowtarzalną atmosferę. Ta historia nie ma prawa wydarzyć się w naszym świecie, ale możemy poczuć się tak, jakbyśmy brali w niej udział.
Kolejną rzeczą, która bardzo mi się spodobała, jest wątek romantyczny. Tak, dobrze przeczytaliście. Też jestem zdziwiona, bo jeśli już jakiś czas czytacie moje recenzje, to wiecie, że właśnie takie wątki najbardziej mnie irytują. Często są źle przeprowadzane i spłycają znaczenie miłości lub pojawiają się tam, gdzie nie powinno ich być. Tutaj nic takiego nie miało miejsca. Jak to w młodzieżówkach – pojawił się i był bardzo przyjemny. Nie przesadnie naiwny, ale też nie wyidealizowany. Bohaterowie kłócili się, ale również wspierali i pomagali sobie nawzajem. Taki powinien być związek. Przypadł mi do gustu również dlatego, że w pewnym momencie postąpiłabym dokładnie tak samo, jak Holly, co sprawiło, że zaczęłam się z nią utożsamiać, choć nie zawsze się z nią zgadzałam. Jednakże ta jedna decyzja spotkała się z moją aprobatą, dzięki której bohaterka zyskała moją sympatię.
Niestety wystąpiła też rzucająca się w oczy wada – przeskok czasowy. Czasami gubiłam się w czasie. Nie wiedziałam, czy jest to kontynuacja tej rozmowy, czy już nowy watek. Nie było wyraźnych podziałów, które informowałyby, że jest to nowy dzień czy inna sytuacja. Dlatego bardzo trudno było mi dane wydarzenie umiejscowić w czasie, a to irytowało i nie pozwalało do końca cieszyć się opowieścią.
Książka ma wiele wątków, nie wszystkie zostały rozwiązane. Ja z niecierpliwością czekam na kolejny tom, by poznać wszystkie tajemnice. Polecam ją fanom fantastyki, choć ostrzegam, że nie jest to powieść, która każdemu się spodoba. Jest to obecnie popularne paranormal romance, lecz nie naiwna książeczka, która poza wątkiem romantycznym nie ma nic więcej w sobie. Dlatego zachęcam, żebyście się zapoznali ze Szkołą Talentów. Można z nią spędzić wiele miłych chwil.
Chyba mam już doś tego rodzaju książek. Wole przeczytać coś bardziej poważnego :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)