NAJNOWSZE

czwartek, 2 kwietnia 2015

Życie rzadko oferuje nam całe dobro tego świata naraz

źródło
Rozmowa z Robertem Forysiem, autorem książek fantasy, m.in. cyklu o Vincencie Sztejerze czy Joachimie Hirszu. W 2014 roku rozpoczął cykl książek osadzonych w czasach Stanisława Augusta Poniatowskiego, opowiadających o przeróżnych intrygach na królewskim dworze i nie tylko. 


Dlaczego umieszcza Pan akcje swoich powieści akurat w XVI/XVII wieku? Nie miał Pan ochoty na zrobienie czegoś współczesnego lub na wybiegnięcie w przyszłość, może jakieś science fiction?

Lubię czytać powieść historyczną, głównie zagraniczną. Problem w tym, że coraz mniej pozycji trafia w moje potrzeby czytelnicze. Powieść tego gatunku zmieniła się w swym głównym nurcie w romansidła osadzone w jakiejś wybranej przez autorkę epoce. Są to zwykle pisane w pierwszej osobie historie królowych i księżniczek, które muszą wybierać między jednym szlachetnym lordem a drugim, lekko mrocznym, acz w gruncie rzeczy czułym na ich potrzeby. Mężczyźni przestali czytać i kupować literaturę, więc rynek dostosował się do nowej sytuacji. Co będzie w przyszłości? Nie wiem, może dżihad? Wszyscy będziemy musieli uczyć się na pamięć tylko jednej książki napisanej 1400 lat temu na pustyni w Arabii. Kto to wie. Powieść współczesna to dobry i zachęcający pomysł. W tym gatunku (głównie kryminał) uchowało się najwięcej czytelników. Pytanie brzmi: czy potrafię napisać dla nich coś satysfakcjonującego? Może spróbuję, kto wie.

Co jest najtrudniejsze w wydaniu książki? Znam kilka osób, które starają się to zrobić, ale nie wiedzą, od czego zacząć; ma Pan jakieś rady na sam początek?

Najtrudniejsze jest zawsze napisanie czegokolwiek, co zwróci uwagę wydawcy. I nie jest to łatwe, także z powodu sytuacji na rynku. Zacznijcie od czegoś prostego, acz poczytnego. Powieść dla nastolatek albo fantastyka. Najlepiej rozpocząć od opowiadań. Dzięki temu popracujecie z redaktorami, a to zawsze się przydaje, człowiek łapie inne spojrzenie na to, co napisał.
Podstawa to słuchać i nie obrażać się, gdyż w każdym krytycznym głosie, nawet tym szyderczym, jest ziarnko, które może przynieść plon w kolejnych tekstach. Ja osobiście mam krytyczny stosunek do wielu mych tekstów, które są obecne na rynku. Większość z nich to opowiadania lub nowelki wydane w formie książek. I ostatnia sprawa  to, że nie udało się za pierwszym, drugim czy piątym razem, nie oznacza, że nie uda się za dziesiątym. Życie rzadko oferuje nam całe dobro tego świata naraz i nigdzie na świecie nie ma i nie było historii złożonej z samych powodzeń.

Jak określiłby Pan siebie i swoje książki w kilku słowach? 

Ciągła praca i eksperymenty. 

Czym dla Pana jest dobra książka? Na co zwraca Pan uwagę, gdy przychodzi do wybrania tylko jednej pozycji z pełnej księgarni?

Temat i pierwsze 30 stron – jeśli mnie wciągną, to jest szansa, że doczytam do końca.

Jak opisze Pan uczucie, gdy widzi się na półce książkę swojego autorstwa?

Zabrzmi to okropnie dla kogoś, kto chce napisać pierwszą książkę, ale przywykłem. Dla mojej córeczki jest to radość, jak już zawita do księgarni.

Czy woli Pan kreować postacie "od zera", czy nadawać charakter postaciom już kiedyś istniejącym? Przyznam się, że uwielbiam czytać na przykład o Sobieskich w Pana ostatniej książce, mając w głowie ich obraz z lekcji historii, kiedy te postacie były jeszcze zupełnie bezbarwne, a z czasem czuję się, jakbym ich w pewnym sensie sama poznawała.

Zdecydowanie bardziej wolę kształtować i uzupełniać postacie historyczne lub takie, nad którymi już wcześniej pracowałem. Zawsze może być lepiej niż poprzednim razem.

Marzeniem Henryka Samsonowicza było bycie małym chłopcem oglądającym z drzewa bitwę pod Grunwaldem. Ma Pan również takie wydarzenie, może epokę, do której chciałby wrócić?

Mam ulubione epoki, ale do żadnej z nich nie chciałbym się przenosić. To zawężenie wyobraźni może wynikać z mego dość już zaawansowanego wieku.

Gdyby mógł Pan przywrócić jedną osobę do życia, kogo by Pan wybrał?

Czyngis-chana. To załatwiłoby problem z Władimirem Putinem i całą Wielką Rusią.

Czy trudno było Panu wczuć się w tok myślenia kobiet podczas pisania powieści Bóg, honor, trucizna?

Zaskakująco łatwo, aż zacząłem rozważać, czemu wcześniej nie tworzyłem pierwszoplanowych postaci kobiecych, ale to też nie jest takie proste. Przed Bóg, honor, trucizna, w dwóch poprzednich powieściach eksperymentowałem już z wiodącymi postaciami kobiecymi i dopiero ta suma doświadczeń pomogła mi wczuć się i ożywić kobiety ukazane w Gambicie Hetmańskim.

Jak się Pan przygotowuje do pisania książki, a szczególnie do tych z historią w tle? Ma Pan jakiś rytuał czy może po prostu siada Pan i zaczyna tworzyć?

Przy Bóg honor trucizna potrzebowałem masy książek prezentujących epokę, zdjęć bohaterów, plotek na ich temat, opisu obyczajów i wojskowości. Piszę odręcznie w zeszycie, a potem przepisuję tekst do komputera.

Skąd się u Pana wziął pomysł, aby, mimo Pańskich studiów, zostać pisarzem, zamiast spełniać się w wykształconym kierunku?

Jest we mnie potrzeba tworzenia opowieści, lepszych czy gorszych, ale muszę codziennie coś wymyślić, ciężko mi bez tego żyć.

Co by Pan powiedział swojemu nastoletniemu „ja”, gdyby miał Pan taką sposobność?

Jak większość dojrzałych ludzi chciałbym mieć w wieku 18 lat rozum z dnia dzisiejszego. Ilu błędów człowiek mógłby uniknąć, prawda? Niestety, to nie jest możliwe, na to, kim jesteśmy, składa się w głównej mierze doświadczenie, to dobre i to złe.

Czy jest taki twórca lub konkretne dzieło, które zmieniły Pańskie patrzenie na świat?

To za dużo powiedziane, ale w wieku 17 lat przeczytałem Flet z Mandragory Waldemara Łysiaka. Zaczyna się tak: "W każdym z nas krąży po cichu robak szaleństwa...".

Może to już oklepane pytanie, ale jakie rady dałby Pan początkującym pisarzom? Szczególnie mam na myśli osoby, które dopiero co wchodzą w dorosłość i stają przed wyborem szkół i studiów. Czy według Pana warto jest postawić w swoim życiu wszystko na jedną kartę?

Życie jest zbyt piękne i cenne, aby stawiać wszystko na jedną kartę, i zawsze lepiej mieć ukrytego asa w rękawie. Czasem jednak nie da się inaczej.  Osoba, która pragnie zająć się pisaniem powieści, musi… pisać; nie ma lepszej rady. Raz wychodzi lepiej, raz gorzej, ale człowiek zawsze się czegoś nauczy, jeśli tylko ma w sobie potrzebę i iskierkę talentu. Sztuka w tym, aby wytrwać i trafić w końcu na swój temat, wydawcę i właściwy czas.


Share:

2 komentarze :

Wiele dla nas znaczą Wasze opinie, dlatego dziękujemy za każdy zostawiony ślad i zachęcamy do komentowania i dzielenia się swoimi przemyśleniami.

 
Wróć na górę
Copyright © 2014 Essentia. Design: OtwórzBlo.ga | Distributed By Gooyaabi Templates