źródło |
W dzisiejszych czasach wielu ludzi zastanawia się, dlaczego uczniowie tak często starają się uniknąć obowiązku uczęszczania do szkoły. Takie pytania zadają głównie dorośli, a najczęściej rodzice, którym szkoła wydaje się bardzo atrakcyjną formą spędzania czasu, w porównaniu z taką szkołą, do której oni właśnie uczęszczali. A jak widzą to uczniowie? Czy szkoła jest ważnym i przyjemnym ośrodkiem, do którego powinno się uczęszczać z radością? A może to nudny "Specjalistyczny Zakład Karno-Opiekuńczy Łączący Analfabetów"? Postarajmy się znaleźć obiektywną odpowiedź na to zagadnienie.
Przede wszystkim najważniejszym zadaniem szkoły jest przekazywanie uczniom wiedzy potrzebnej im w późniejszym życiu. Nie wszyscy dostrzegają wagę tego faktu, ale ci, którzy to rozumieją, mają znacznie ułatwioną przyszłość. Zdecydowanie większe prawdopodobieństwo znalezienia pracy występuje u osoby wykształconej, rozumiejącej prawa moralne, obowiązkowej i zwyczajnie mądrej, niż u osoby, której edukacja skończyła się na gimnazjum. Poza tym ludzie wykształceni mają większe szanse na znalezienie pracy niewymagającej zbytniego wysiłku fizycznego, mogą więcej osiągnąć, ich trud nie pójdzie na marne.
Szkoła daje również możliwość poznawania świata zarówno z perspektywy naturalnej, jak i nadprzyrodzonej, choćby na lekcjach przyrody i religii. Mamy wtedy szanse na zgłębianie przyczyn istnienia, powstania świata, ukształtowanie wiary, poglądów religijnych, filozoficznych... Możemy dostrzec to, co ważne jest w tym świecie i w przyszłym, który dla każdego może być inny.
Nabytą wiedzę można wykorzystywać w połączeniu z rozwijanymi talentami, startując w różnorakich konkursach, biorąc udział w olimpiadach przedmiotowych, zawodach sportowych. A każdy konkurs olimpiada czy inne wydarzenie umożliwia nabycie nowych doświadczeń, przydatnych w późniejszym życiu. Uczeń ma wtedy szansę na oswojenie się ze stresem, poznawanie świata.
Taką szansę stwarzają również wycieczki organizowane przez nauczycieli. Dla wielu uczniów wycieczki szkolne są jedyną okazją, by odwiedzić góry, morze, obejrzeć przedstawienie teatralne czy projekcję filmową, nie mówiąc już o muzeach czy skansenach.
Chyba nie ma w Polsce szkoły, w której nie organizowano by dyskotek. Są one aktywną formą wypoczynku. Większość uczniów lubi tego rodzaju rozrywkę, bo daje ona możliwość rozwijania się pod najważniejszym kątem, a mianowicie w relacjach międzyludzkich.
Najważniejszym aspektem szkoły wcale nie jest jednak wiedza czy imprezy, ale właśnie relacje międzyludzkie. To w szkole nawiązujemy pierwsze znajomości, przyjaźnie, zakochujemy się... Choć wiadomo, że te relacje nie zawsze trwają długo, ale często pozostają w naszych sercach, możemy z nich czerpać nauki.
Mimo wielu radości spotykających nas w szkole zdarzają się i chwile cierpienia, bólu, samotności i zmęczenia. Materiał bywa trudny, a na jego opanowanie uczniowie często mają bardzo mało czasu. Lekcje zaczynają się wcześnie, kończą się późno. Mało tego – nauczyciele zadają bardzo dużo zadań domowych, wydawać by się mogło, że myślą oni, iż ich przedmiot jest jedynym. Zadania często są trudne, ich rozwiązywanie wiąże się z dużym wysiłkiem umysłowym.
Na ich rozwiązywanie uczniowie poświęcają bardzo dużo czasu, czasem nawet zarywają noce. A przecież z lekcji biologii wiadomo, że niedobór snu jest bardzo niezdrowy, uczniowie są zmęczeni, przygnębieni, gorzej myślą. Nie mają czasu na odpoczynek. W niektórych przypadkach nie mają nawet chwili na wyleczenie się z choroby, co może skutkować znacznym pogorszeniem się stanu zdrowia. A nie można wziąć zwolnienia. Uczeń musi nadrobić zaległości w bardzo krótkim czasie, przez co bywa oceniany niesprawiedliwie.
Uczniowie często zadają nauczycielom pytanie: A gdzie mi się to przyda w przyszłości?. No właśnie, dużo materiału, którego się uczymy, wcale nie przydaje się w życiu. Chyba że podczas pomagania w lekcjach swoim dzieciom.
Uczeń w szkole zmuszony jest uczestniczyć w zajęciach, które go nie interesują. Jeśli jednak trafi na lekcję, która się mu spodoba, automatycznie osiąga wyższe stopnie. Dobre stopnie oznaczają, że uczeń jest kujonem albo kimś jeszcze gorszym... I to jest największy problem szkoły. Przemoc. Choć nauczycielom wydaje się, że nie ma ona miejsca, została wykryta i zniszczona w zarodku... ona ciągle istnieje i każdego dnia pochłania nowych uczniów. Ci, których psychika jest zahartowana, jakoś sobie z nią poradzą, ale co, jeśli ofiarą padnie słabszy uczeń? Wyzwiska, popychanie zastraszanie to tylko wierzchołek góry lodowej. Nikt nie dostrzeże ofiary, bo będzie ona bała się lub wstydziła powiadomić kogoś o prześladowaniach. Czasem ktoś nie zdąży zareagować, a nauczyciele o przemocy dowiedzą się, kiedy już będzie za późno.
Atmosfera w klasie, gdzie panują niezgoda, podziały i prześladowania, nie sprzyja nauce. Ofiary zamiast o książkach, myślą o strachu, a oprawcy o katowaniu...
Bywa też, że przyjazną atmosferę niszczą niektóre stosunki uczniów z nauczycielami. Bywa, że mają oni swoich faworytów, którym nawet najgorsze przewinienia uchodzą na sucho. Tu jednak pojawia się druga strona medalu. Zdarza się, że nauczyciel uweźmie się na jakiegoś ucznia i będzie niszczył mu opinię, obniżał oceny...
Trudno jest jednoznacznie ocenić współczesną szkołę. Myślę, że każdy powinien to zrobić samodzielnie. Negatywne aspekty zawsze można zwalczyć, podchodzić do nich z podniesioną głową, bo życie, a szczególnie cierpienia mogą zainspirować nas do stworzenia czegoś wielkiego, natchnąć nas. Bo prawda zawsze leży gdzieś pośrodku. Każdy człowiek jest inny i pochodzi do życia według własnych przekonań. Osobiście uważam, że mimo wszystko warto chodzić do szkoły, uczyć się i starać, bo wszystko ma swój cel. Nic nie dzieje się przez przypadek. Zawsze jest źle, by potem mogło być lepiej.
Najbardziej zastanawia mnie fakt, dlaczego coraz częściej licealiści – już dojrzali ludzie narzekają na szkołę. Bo we wcześniejszych latach można wytłumaczyć to buntem i modą, gdyż gimnazjum to dziwny czas błądzenia między dzieciństwem a dojrzałością. Szkoła ma przede wszystkim uczyć, ale żeby była szkołą wszystkie wymienione przez Ciebie elementy muszą być w niej obecne. W naszych czasach szkoły ponadgimnazjalne częściej stawiają na ambicje własne, niż dobro uczniów – w końcu za każdego dostajemy pieniądze, a gimnazjaliści wybierają szkołę na podstawie zdawalności matur. I tutaj pojawia się problem, bo świat zaczyna kręcić się wokół matury już od pierwszej klasy. Nie ma czasu nawet na branie udziału w tych olimpiadach (które być powinny, bo jak mówię – każdy element jest ważny), bo nauczyciele potrafią powiedzieć „nie umiesz tego, twoje przygotowanie do matury jest marne, a chcesz brać udział w olimpiadzie?”. I cały zapał osoby już myślącej samodzielnie ginie, bo czuje się niedoceniony. To kolejny problem: nauczyciele traktują uczniów jak roboty, które nie mają życia prywatnego, uczuciowego. Nie zauważają osiągnięć dotyczących ich pasji, która często nie łączy się ze szkołą. Nie widzą, że samorozwój wymaga czasu, który odbierają poprzez zadawanie, „rzucanie w twarz” materiałem stąd do Chin oraz przykrymi, może nieświadomymi stwierdzeniami. Właśnie… Dochodzę do wniosku, że wielu nauczycieli „idzie uczyć” bo musi. Bo w życiu im nie wyszło, więc coś trzeba robić i z zazdrości tłamszą młodego człowieka. I nagle rodzi się stres, młoda osoba zaczyna narzekać na wypadające włosy i obgryzione paznokcie, sen przychodzi z trudem, wiedza do głowy niemal wcale nie wchodzi, a relacje zaczynają się psuć, bo stają się agresywni i przygnębieni. Myślę sobie, że jak szkoła nie pomaga, to niech przynajmniej nie przeszkadza w rozwijaniu się. Czy jest to możliwe? Będąc nieobecnym w szkole tydzień czasu można stracić dwie omówione lektury, kilka ćwiczeń maturalnych, sto lat na lekcji historii, pół działu z angielskiego… Cóż, odpowiedź przychodzi sama.
OdpowiedzUsuńJedyne, do czego mam zastrzeżenia w Twoim tekście, to wniosek. „Warto chodzić do szkoły”. Warto czy nie warto… Trzeba. Bez szkoły znaczy się niewiele na rynku pracy. Jest to po prostu wymóg społeczny i już. Racja, gdyby nie szkoła nie byłoby wielu znajomości, gdyby nie ona nie byłoby też wielu chorób, samobójstw itp. Rozstrzygnąć trzeba, czy obecny system nauczania jest wart dalszego funkcjonowania. Jeśli dojdziemy do wniosku, że nie, to co zmienimy samym wnioskiem?