źródło |
Są takie książki, których chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Klasyki będące podstawą nauczania na różnych etapach edukacji. Historie znane przez wszystkich, niedoścignione w swojej doskonałości przez dziesiątki, a często nawet setki lat. Do ich grona bezdyskusyjnie należy także piękna opowieść o miłości Tristana i Izoldy. Jeśli jest ktoś, kto nigdy nie słyszał o tej dwójce, to prawdopodobnie spędził całe swoje życie w bunkrze, bez jakiegokolwiek kontaktu ze światem zewnętrznym. Ich nie tyle można, ile powinno się znać.
Tristan zostaje ugodzony mieczem w bitwie. Jego rany opatruje Złotowłosa Izolda. Młody mężczyzna zdaje sobie sprawę, że dama będzie idealną kandydatką na żonę dla jego króla. Postanawia zabrać ją do Kornwalii i przedstawić rządzącemu. Matka kobiety przygotowuje eliksir miłości, który ma sprawić, że Izolda zakocha się w nowo poznanym władcy. Los jednak lubi płatać figle – i napar wraz ze Złotowłosą wypija Tristan. Młodzi ludzie zakochują się w sobie bez pamięci. Ale przecież ich miłość nie miała prawa się zdarzyć. Jakie drogi wybiorą zakochani i czy świat zaakceptuje uczucie, które nie powinno się narodzić? Poznajcie historię niezatartą nawet przez czas.
Ten poemat poruszy chyba każde, nawet skute lodem serce. Ponadczasowość tego dzieła zaskakuje mnie od wielu lat. Fakt, że na przestrzeni wieków miłość niezmiennie pozostała najbardziej niezaspokojonym pragnieniem człowieka, napawa optymizmem. Metaforyczność historii Tristana i Izoldy pozwala czytelnikowi na bardzo osobisty, subiektywny odbiór tej lektury, i to jest w niej właśnie takie piękne. Jedni uznają, że główną postacią męską kierowała moc eliksiru, inni, że to właśnie sama miłość stanowi ten eliksir. Dlaczego w jednej osobie się zakochujemy, a w innej nie? Uczucie do drugiego człowieka pcha nas do czynów, o które często sami siebie byśmy nie podejrzewali. Łamie bariery, nierzadko doprowadza do wojen, jednak trwa na przekór wszelkim przeszkodom. Ten poemat nieznanego autora to świadectwo dla przeszłych i przyszłych pokoleń, że nie ma rzeczy silniejszej od miłości. Tego się nie da nie lubić. Dlaczego? Bo w głębi serca wiemy, że każdy z nas ma w sobie coś z Tristana i jakąś część z Izoldy. Wypierając się i odrzucając to, co sobą prezentują, odrzucilibyśmy automatycznie ten element, który określa nas jako ludzi.
Jedyną wadę, która jest nie do przeskoczenia, stanowi nie fabuła, ale język poematu. Trudno przyswajalny styl autora narzucony przez ówczesne słownictwo może w pewnym stopniu odstraszać potencjalnych czytelników. Nie jest to lektura prosta w odbiorze, ale na pewno warta poświęcenia jej czasu. Czy uwspółcześnienie stylu przyczyniłoby się do większej popularyzacji tego dzieła? Może młodzież dostrzegłaby w niej wiele zagadnień, z którymi spotyka się przy okazji czytania innych książek, a których ze względu na starodawne słownictwo nie potrafi wyłapać? Sądzę jednak, że tego, co dobre, nie powinno się poprawiać, a próba przerobienia języka na bardziej nam współczesny odebrałaby ten niepowtarzalny uroku.
Wierzę, że do niektórych książek nie powinien przymuszać nas system edukacji. Wiem też, że wielu ludzi sięga po tę pozycję już w wieku dojrzałym i dostrzega w niej rzeczy, które podczas pierwszego czytania gdzieś im umknęły. To tylko potwierdza, jak ponadczasowa i dobrze skonstruowana jest ta pozycja. Ja osobiście lubię do niej wracać.
Zostawmy już treść. Chciałabym się teraz skupić na elementach, o których nie możecie przeczytać w szkolnych opracowaniach lektur. Kwestiach dotyczących konkretnie tego wydania i aspektach, którym w tym przypadku warto poświęcić szczególną uwagę. A znajdzie się kilka ciekawych rzeczy. Książka została wyposażona w twardą, klasyczną i symboliczną okładkę. Warto także wspomnieć o ilustracjach, które zdobią i urozmaicają tę pozycję. Tristan i Izolda to lektura trudna do przyswojenia, więc wszelkiego rodzaju obrazowe odnośniki na pewno pomogą w zapamiętaniu jej treści. A do tego stanowią nieopisany walor estetyczny. Szata graficzna jest naprawdę godna podkreślenia, a sposób oprawy zapewnia książce trwałość, dzięki czemu całość prezentuje się naprawdę profesjonalnie. Ogólnie wydanie bardzo mi się podoba i nie pozostawia żadnych zastrzeżeń.
Polecać Tristana i Izoldy chyba nie muszę. Zresztą wielu z was minister edukacji nie da wyboru. Mam jednak wrażenie, że jeśli podejdziecie do tej pozycji z otwartym umysłem i uwagą, to będziecie zadowoleni. I przede wszystkim z ręką na sercu odsyłam was do oferty wydawnictwa MG, ponieważ widziałam już kilka wydań tego poematu i uważam, że opisywana przeze mnie wersja jest najładniejsza.
Prześlij komentarz
Wiele dla nas znaczą Wasze opinie, dlatego dziękujemy za każdy zostawiony ślad i zachęcamy do komentowania i dzielenia się swoimi przemyśleniami.