źródło |
Historia może być dla pisarzy taką samą inspiracją jak wyobraźnia – albo i większą. Spiski, intrygi, ludzkie tragedie oraz postępowania do nich prowadzące (bądź też będące ich wynikiem) są nierzadko ogromną zagadką. Dlatego też w liceum bardziej zainteresowałam się przeszłością, mój nauczyciel potrafi bardzo ciekawie i obrazowo wykładać lekcje. Chciałam połączyć fascynacje historią z miłością do literatury, dzięki czemu pochłonęłam w kilka dni książkę Królowie przeklęci Maurice'a Druona.
Tytuł: Królowie przeklęci (tom I)
Autor: Maurice Druon
Wydawnictwo: Otwarte
Tom I składa się z trzech powieści cyklu: Król z żelaza, Zamordowana królowa i Trucizna królewska. Takie rozwiązanie bardzo mi się spodobało, ponieważ każda z części ma nie więcej niż 300 stron, a ja wolę czytać książki nieco grubsze.
Motorem działań ludzi dzierżących władzę jest przede wszystkim chęć wpływu na kształt świata i na wydarzenia oraz potwierdzenie własnych racji. Bogactwa, zaszczyty, tytuły są w ich oczach tylko środkami przybliżającymi do celu.
Akcja pierwszej części zaczyna się na początku XIV wieku, w ostatnim roku sądu nad Zakonem Templariuszy, który trwał 7 lat. Panujący wtedy król, Filip IV Piękny – władca okrutny, niecofający się przed niczym, jeśli chodziło o dobro Francji. Z zewnątrz twardy, bezuczuciowy... "Król z żelaza". Niszczył i łamał niepokornych, nakładał wysokie podatki, fałszował pieniądze, co – jak się na pewno można domyślić – doprowadzało do wielu buntów krwawo tłumionych, a ich uczestnicy często kończyli na szubienicach. Jednak interes Francji przeważał nad innymi, dlatego podczas panowania Filipa Pięknego kraj rozkwitł, wprowadzono reformy administracyjne i ustrojowe, dzięki czemu władza króla się zwiększyła... choć nie wszyscy mieszkańcy byli zadowoleni. Filip IV miał czworo dzieci, w tym jedną córkę, którą wydał za mąż za króla Anglii, Edwarda, niedarzącego wielką sympatią kobiet... Jest wierna swojemu królowi, mimo iż czuje się niekochana. Jego synowe natomiast nie potrafią kochać bezwarunkowo swoich małżonków, co wywołuje efekt domina: jedno wydarzenie okazuje się przyczyną wielu kolejnych konfliktów, podejrzeń, tragedii i spisków.
Uważam, że nie powinnam przybliżać fabuły kolejnych części powieści. Gdy wszystko się ze sobą łączy, łatwo o spoiler, ale również pewność znakomitej lektury, od której nie będziecie mogli się oderwać. Jak możemy przeczytać na okładce książki – jest tutaj wszystko: zamordowane królowe, bitwy, zdrady, kłamstwa, żądze, oszustwa, cudzołóstwo, trawiący ogień, do tego rywalizacja rodów, klątwy i czary oraz potężna dynastia skazana na upadek, niesprawiedliwe sądy, religijność i jej brak... Dużo można by wymieniać.
Uważam, że nie powinnam przybliżać fabuły kolejnych części powieści. Gdy wszystko się ze sobą łączy, łatwo o spoiler, ale również pewność znakomitej lektury, od której nie będziecie mogli się oderwać. Jak możemy przeczytać na okładce książki – jest tutaj wszystko: zamordowane królowe, bitwy, zdrady, kłamstwa, żądze, oszustwa, cudzołóstwo, trawiący ogień, do tego rywalizacja rodów, klątwy i czary oraz potężna dynastia skazana na upadek, niesprawiedliwe sądy, religijność i jej brak... Dużo można by wymieniać.
Nić ludzkiego losu przędzie się powoli i nikt nie wie, który z naszych przypadkowych czynów zapadnie jak ziarno w żyzną glebę, aby wyrosnąć w potężne drzewo.
Ucieszyłam się, że autor nie zabija swoich bohaterów jeden po drugim, jak George R. R. Martin.
Jest ich dużo, jednak mimo to są znakomicie zbudowani. Każdemu przyświecają jakieś cele i wartości, mają swoje ambicje i tajemnice, a w bogactwie charakterów można odnaleźć ten, z którym bez problemu czytelnik się utożsami. Kolejnym plusem jest narracja trzecioosobowa, dzięki której znamy myśli i zamiary bohaterów, bez czego pogubilibyśmy się w fabule. Łatwo zrozumieć przeskoki od jednej osoby do drugiej oraz z miejsca do miejsca. Nawet opisy świata są ciekawe, czytelnik nie nudzi się przy opisie wystroju wnętrz czy potęgi zamku. Można się wiele dowiedzieć o tamtym okresie historycznym, w czym pomagają również przypisy znajdujące się na końcu książki, nie u dołu strony. Na początku bardzo mnie to męczyło, kilka razy zrezygnowałam nawet z kartkowania, jednak miałam wyrzuty sumienia... Nie bez powodu zostało to zorganizowane w ten sposób, przypisy są często obszerne, a o wielu rzeczach w nich zawartych nie miałam pojęcia. Dlatego warto je czytać, jeśli nie na bieżąco, to co jakiś czas.
Dodatkowo w książce są znakomicie wplecione różne ciekawostki polityczne, dotyczące na przykład podatków czy zależności między państwami, które często rujnują gospodarkę, co w fabule pokazano na przykładzie Flandrii.
(...) chował urazy jak skąpiec złoto. Wyganiał psy, bo został pokąsany, przepędzał dziecko, bo go zdradzono, a potem ubolewał nad swym osamotnieniem.
Pierwszy tom Królów przeklętych to pierwsza część trzytomowego wydania cyklu. Zakończenie pozostawia niedosyt, chce się sięgnąć po kolejną część i zatopić się w świecie przepełnionym tajemnicą. Nie będę sobą, jeśli nie zachwycę się tą okładką... Twarda oprawa dodaje lekturze uroku, a graficzna prostota i elegancja jest czystą przyjemnością dla moich oczu. Książkę już położyłam na honorowym miejscu, by była widoczna od wejścia. Nie ocenia się po okładce, wiem, jednak jest ona wizytówką, za co oklaski należą się wydawnictwu.
Myślę, że Królowie przeklęci są lekturą dobrą dla każdego, nie tylko miłośników historii. W ciekawy sposób można się nie tylko czegoś nauczyć, ale i przeżyć intrygującą przygodę. Sposób narracji wciąga do granic możliwości, dzięki czemu książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie, lekko przeskakuje się ze strony na stronę i nagle... koniec.
Jednak koniec jest zawsze początkiem. Wszystkie decyzje mają wpływ na całe życie, nawet jeśli wydają się one bez znaczenia. Każda śmierć, każdy uśmiech, każde zło, każda jałmużna... Wszystko wraca.
O tej książce słyszałam już wiele, wiele dobrego. Lubię takie treściwe książki. A połączenie trzech w taką cegłę to coś wspaniałego. Nieporęczne ale ma urok :)
OdpowiedzUsuń