NAJNOWSZE

piątek, 22 stycznia 2016

Spójrz w niebo

źródło
Steven Spielberg kilkakrotnie w swojej karierze sięgał po tematykę science fiction. Rozkochał dziecięcą publiczność uroczym E.T., ambitnie podszedł do odysei mechanicznego chłopca, który chciał być Prawdziwy w A.I.,  ekranizował też prozę klasyków gatunku – H.G. Wellsa i Philipa K. Dicka, za każdym razem widząc w głównym bohaterze Toma Cruise’a. Pierwszym sprawdzianem z reżyserowania filmowej fantastyki były jednak Bliskie spotkania trzeciego stopnia, nakręcone w czasach, kiedy to inwazje kosmitów nie stały na porządku dziennym. A przynajmniej nie w kinie.


Roy Neary dostaje zadanie zbadania zakłóceń energetycznych na rozległym obszarze Indiany. W czasie podróży samochodem zostaje nagle oświetlony bardzo jasnym światłem. Wpada w turbulencje, a kiedy sytuacja się uspokaja, okazuje się, że ma poparzoną połowę twarzy. Spotyka Jillian, samotną matkę wychowującą kilkuletniego synka, która również doświadczyła tego zjawiska. Wkrótce Roya, Jillian oraz innych świadków obecności niezidentyfikowanych obiektów latających zaczyna prześladować myśl o tajemniczej górze. Kierując się instynktem, postanawiają za wszelką cenę dowiedzieć się ukrywanej przez rząd prawdy.

 
źródło

Trudno uwierzyć, że za reżyserię filmu odpowiedzialny jest Spielberg. Człowiek, który rok wcześniej nakręcił pełne napięcia, znakomicie skonstruowane dramaturgicznie Szczęki, a w późniejszych latach dał się poznać jako mistrz kina przygodowego. Bliskie spotkania... są tak nudne, jakby reżyser uznał, że sam fakt istnienia kosmitów wystarczy, żeby utrzymać uwagę widza. Film rozpoczyna się wprawdzie od MacGuffina – odnalezienia na pustyni zaginionego samolotu z 1945 r., ale uzyskanej na początku nutki napięcia nie udaje się utrzymać przez resztę seansu.

Spielberg rzadko kręci filmy krótsze niż dwie godziny. Widocznie przywiązanie do nakręconego materiału nie pozwala mu na dłuższą, efektywniejszą pracę w montażowni. W Bliskich spotkaniach trzeciego stopnia dłużyzny szczególnie bolą. Film powinien zostać skrócony o przynajmniej kilkanaście niepotrzebnych minut, które nadałyby całości werwy. 
Wątek nadnaturalny Spielberg próbuje uzupełniać tematyką obyczajową. Szaleństwo głównego bohatera odciska coraz większe piętno na jego życiu rodzinnym i zawodowym. Kryzys małżeński i zainteresowanie nowo poznaną kobietą, z którą łączą go bliskie spotkania trzeciego stopnia, jest tak banalny i ledwie rozwinięty, że powoduje jedynie wzruszenie ramion. Aktorom nie udaje się wlać w papierowe postacie choć trochę charyzmy. Tylko Richard Dreyfuss jest zaledwie niezły, choć i mu nie do końca powiodło się balansowanie na granicy szaleństwa i naukowego rozsądku. Spielberg mógł za to trenować pierwsze szlify w prowadzeniu aktorów dziecięcych. Dzięki prostym sztuczkom (jak rozpakowywanie paczki z prezentem), udało mu się wywołać pożądane reakcje na twarzy 5-letniego Cary’ego Guffeya.

Pod względem technicznym film okrutnie się zestarzał. Nie mam tu na myśli tylko sztampowego wyglądu pozaziemskich istot. Śladem ich obecności są statki kosmiczne przedstawione jako wielkie spodki mieniące się tandetnymi, jaskrawymi światłami. Budzą częściej śmiech niż niepokój, czego kulminacją jest sekwencja ataku na dom Guilerów. Dom spowija wtedy para, niebiesko-czerwone światła oślepiają oczy, a w ruch idą sprzęty gospodarstwa domowego, w tym budzący "grozę" odkurzacz. Cóż, lata 70. nie były dobrym okresem dla efektów cyfrowych. Znacznie realistyczniejsze rezultaty uzyskiwano wtedy korzystając z tradycyjnych metod.
Rok 1977 był przełomowym dla historii kina. W tym roku premiery miały nie tylko Bliskie spotkania…, ale też pierwsza część Gwiezdnych Wojen. Rozpoczął się chwalebny okres Kina Nowej Przygody, którego Spielberg był jednym z czołowych twórców. W czasach, kiedy space opery nie istniały, film Spielberga mógł wnosić powiew świeżości.  Jego pierwszy kontakt z kinem science fiction udowadnia jednak, że niektórych klasyków nie należy tykać. Może się wtedy okazać, że kiedy minie urok nowości, nie pozostaje zbyt wiele do zaoferowania.


źródło

Share:

Prześlij komentarz

Wiele dla nas znaczą Wasze opinie, dlatego dziękujemy za każdy zostawiony ślad i zachęcamy do komentowania i dzielenia się swoimi przemyśleniami.

 
Wróć na górę
Copyright © 2014 Essentia. Design: OtwórzBlo.ga | Distributed By Gooyaabi Templates