źródło |
Mała rajska wyspa. Można pić drinki i bawić się do białego rana. O takim beztroskim pobycie marzy większość. Ale nawet w tak cudownym miejscu może trwać gra o życie.
Tytuł: Pustułka
Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk
Wydawnictwo: WAB
Członkowie rodziny Spyropoulosów są w niebezpieczeństwie. Odcięci od świata, uwięzieni na małej greckiej wyspie toczą walkę o swoje życie. Codziennie na jaw wychodzą długo skrywane, mroczne tajemnice rodziny. Wśród jej członków jest morderca – czy zagadka zostanie rozwiązana, nim ostatnia osoba wyzionie ducha?
Powieść kryminalna powinna zaskakiwać. Podczas czytania kryminału czytelnik czuje na plecach dreszcze, łamie głowę w poszukiwaniu rozwiązania, a na końcu wstrzymuje oddech, kiedy akcja osiąga punkt kulminacyjny. I w Pustułce tych emocji zabrakło. Główna wątek był bardzo przewidywalny, więc ten, kto lubi kryminały, odgadnie, kto morduje, już prawie na początku historii.
Autorka posługuje się lekkim, dość przyjemnym językiem. Niestety, na dłuższą metę jej styl pisania jest nużący i przez to w fabule brakuje wyrazistości i "tego czegoś", co powinien zawierać każdy kryminał.
Postacie są papierowe i bezbarwne, żeby nie powiedzieć: mdłe. Ich kreacja jest bardzo schematyczna, a zatem nie wyróżniały się one niczym szczególnym. Czystym nieporozumieniem była również ukrywana choroba psychiczna jednego z bohaterów. W obecnych czasach celebry ci wręcz chwalą się walką z zaburzeniami. W książce ten wątek został przedstawiony w zupełnie nieprawdopodobny i nierealny sposób.
Pustułka jest również miejscem dla zupełnie niepotrzebnych zapychaczy, jak sceny erotyczne. Według mnie są one niesmaczne i wciśnięte tylko po to, żeby coś w danym momencie się działo.
W powieści czuć inspirację słynnym kryminałem Agathy Christie I nie było już nikogo. Mała wyspa, odcięcie od świata, tajemniczy morderca wśród uwięzionych na wyspie… Niestety, autorce nie udało się wykorzystać potencjału, jaki mogła mieć jej powieść. Zamiast dobrego kryminału czytelnik otrzymuje schematyczną do bólu historię.
Twoja recenzja utwierdziła mnie w przekonaniu, by na chwilę obecną nawet nie sięgać po książkę nieznanej z żadnej powieści autorki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie. ;)
http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/
Oj tak, lektura na jeden wieczór. Dobrze się jednak bawiłam :)
OdpowiedzUsuń