źródło |
Większość osób kojarzy Wojownicze żółwie ninja z seriali
animowanych oglądanych w dzieciństwie. Żółwie nigdy nie odniosły sukcesu na
ekranach kin, co próbował zmienić Jonathan Liebesman w najnowszym filmie fabularnym, wykorzystującym kultowe postacie.
A w dzisiejszym przeglądzie filmowym także o:
repremierach klasyki – Wielkim błękicie
i Rejsie, ekranizacji powieści Johna
le Carré Bardzo poszukiwany człowiek,
kulinarnej Podróży na sto stóp,
opowieści o tornadach Epicentrum,
dokumentalnej Drużynie oraz niezależnym austriackim
dramacie Kuma.
Wielki błękit
źródło |
Wielki błękit
Luca Bessona – po niecałych trzydziestu latach od premiery – pozostaje wciąż filmem
świeżym i chętnie oglądanym przez kinomanów na całym świecie (krytycy mają
o nim przeważnie gorsze zdanie). Choć Besson obecnie kojarzony jest z produkcją filmów klasy B, kiedyś zachwycał Leonem
zawodowcem czy Wielkim błękitem
właśnie i nic nie zwiastowało tak drastycznego spadku formy artysty. Jego dzieło
to nie tylko niesamowite zdjęcia, wyciskające z każdej, nawet banalnej sceny,
maksimum emocji. To wielki, widowiskowy pean Bessona na cześć morza, oceanu.
Widać w tym filmie ogromną miłość reżysera do tematu, która zaowocowała
niezwykłym obrazem. Oryginalnym, przypominającym nieco morską baśń. Polecam
oglądanie tylko wersji rozszerzonej, która rozbudowuje i pogłębia wiele wątków.
Rejs
źródło |
Rejs to
kultowa polska komedia, której zwyczajnie nie trzeba przedstawiać. Pokazywana
niezliczoną ilość razy w telewizji, a i tak chętnie oglądana przez kolejne
pokolenia Polaków. Wiele dialogów z tego filmu weszło do mowy potocznej, stając
się integralną częścią naszego języka, a więc i życia. Rejs to zjadliwa satyra na politykę, kulturę i obyczaje PRL-u, a
także eksperyment wykorzystujący konwencję paradokumentu. Wiele scen zostało
zaimprowizowanych, a obok aktorów zawodowych (związanych z kabaretami)
wystąpili naturszczycy. To właśnie dzięki nim film nabrał takiego autentyzmu w
portretowaniu Polaków bezwiednie przystosowujących się do ustroju
komunistycznego.
Bardzo poszukiwany człowiek
źródło |
Bardzo poszukiwany człowiek to przykład świetnej adaptacji, która bierze z
literackiego pierwowzoru Johna le Carré to, co najlepsze. Zamiast sensacji i
widowiskowych potyczek, mamy więc chłodny realizm i niespieszną fabułę. Film
zadaje pytania o metody walki z globalnym terroryzmem, które pociągają za sobą
także niewinne ofiary. Postacie są bardzo dobrze zbudowane, z dużym wskazaniem
na Günthera Bachmanna granego przez Philipa Seymoura Hoffmana w jednej ze swoich
ostatnich ról. Aktor – jak zawsze – stworzył bohatera dopracowanego w szczegółach,
niejednoznacznego, którego można rozkładać na czynniki pierwsze. Pozostaje najlepszym punktem tego
dopracowanego od każdej strony filmu.
Podróż na sto stóp
źródło |
Film Lasse Hallströma, znanego
głównie z Czekolady, miał wpisywać
się w modę na kulinaria, która opanowała telewizję, kino i książki. Oczy cieszą
więc malownicze krajobrazy i (jakżeby inaczej!) smakowite potrawy, a uszy i
przeponę – lekki humor. Twórca jednak przesłodził swój deser. Przewidywalność to
typowa cecha tego typu produkcji, ale Podróż
na sto stóp przypomina wyidealizowaną bajeczkę. Każdy problem, który staje
na drodze bohaterów, zostaje rozwiązany w mgnieniu oka, w sposób prosty i
niewymagający wysiłku. Mający nadać jakąkolwiek głębię wątek wrogości Francuzów
do przybywających do ich kraju imigrantów został potraktowany bardzo
powierzchownie. Przeszkadza również niezdecydowanie twórców, którzy nie
potrafią wybrać jednego głównego wątku, skacząc niezdarnie od tematu do tematu.
Wojownicze żółwie ninja
źródło |
Jonathan Liebesman nie jest zdolnym
reżyserem, więc porażka Wojowniczych
żółwi ninja nie powinna nikogo dziwić. Film nie radzi sobie nawet w mało
wymagającej kategorii letniego blockbustera. Reżyser nie potrafi się
zdecydować, w którą stronę powinien pójść – bezpretensjonalnego kina
przygodowego czy może modnego "umrocznienia"? Kiepski scenariusz nie pozwala na zrealizowanie żadnego z tych założeń. Proste, dosadne żarty nie śmieszą,
sceny akcji rażą patosem, a wojownicze żółwie... chodzą wiecznie nadąsane. Fabuła
to pomieszanie z poplątaniem przeróżnych wątków z różnych komiksów. Skutkuje to
tym, iż żaden bohater nie zostaje dobrze nakreślony, sprowadzając się do roli
wygłaszacza dialogów.
Epicentrum
źródło |
Tornada nie mają szczęścia do kin, a
produkcje z ich udziałem można zazwyczaj zobaczyć w filmach klasy B (repertuar
Pulsu się kłania). Epicentrum nie jest – niestety – filmem o wiele lepszym.
Bohaterowie są bardzo płascy, a ich tło psychologiczne – zbyt ckliwe i banalne,
żeby mogło zainteresować widza. W tej prostej historii o niszczących wszystko tornadach
za dużo jest także patosu. Przesłanie jest podawane łopatologicznie, ton jest
podniosły, powiewa nawet amerykańska flaga. Stylistyka found footage sprawuje
się całkiem nieźle, chociaż trudno pojąć zachowanie bohaterów, którzy nawet w
obliczu śmiertelnego zagrożenia nie przestają kręcić filmu.
Drużyna
źródło |
Michał Bielawski w dobrym Mundial. Gra o wszystko opowiadał o
polskiej drużynie piłki nożnej w kontekście sytuacji politycznej PRL-u. W Drużynie odłożył na bok politykę i
skupił się na samym sporcie, tym razem – na narodowej drużynie siatkówki. Efekt jest
jednak gorszy. Reżyser omija niewygodne tematy i skandale, i skupia się na
samym wymiarze fizycznym dyscypliny. Dokumentalista zagląda do szatni, na
stołówkę, pokazuje treningi i mecze, a zawodnicy opowiadają o stresie, bólu,
wiernych kibicach itd. To może wydawać się ciekawe tylko dla zagorzałych
zwolenników siatkówki. Pozostali mogą się bardzo wynudzić, tym bardziej, że całość
trąci za bardzo patosem.
Kuma
źródło |
Umut Dag w swoim debiucie udanie
opowiedział skomplikowaną, niejednoznaczną historię. W jego filmie nie ma
podziału na dobre i złe decyzje, wszystko jest ambiwalentne. Głównym tematem
zdaje się pytanie o tradycje, których ciężar przytłacza i zmienia jednostkę. Kobiece
bohaterki – Fatma i Aysa – najlepiej reprezentują opresyjność kultury, ale
reżyser nie skupia się tylko na nich. Pokazuje skutek takiej obyczajowości w
psychice każdej z postaci. Świetnie aranżuje sceny rodzinne, wydobywając na
wierzch to, co zazwyczaj niedostrzegalne. Dag nie wyzbył się błędów typowych
dla debiutanta, ale stworzył interesujący, warty obejrzenia film.
Prześlij komentarz
Wiele dla nas znaczą Wasze opinie, dlatego dziękujemy za każdy zostawiony ślad i zachęcamy do komentowania i dzielenia się swoimi przemyśleniami.